Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

czwartek, 13 kwietnia 2017

Fachmania

Fachowość znalazła specjalny wyraz we wczorajszych doniesieniach. Zaczęło się od ponownego mianowania Bartłomieja Misiewicza jakimś przedstawicielem w Polskiej Grupie Zbrojeniowej. Prezes go za to (sic!) zawiesił w prawach członka partii. Powołał także speckomisję “ds. zbadania całej tej sprawy, zarówno tego ostatniego wydarzenia, jak i tych poprzednich”. Pani Mazurek, indagowana przez Agatę Adamek z TVN24 woli się raczej skupić na “dobrej zmianie” i nic w związku z preześnymi decyzjami nie mówiła o Antonim Macierewiczu. Szef MON-u także zresztą nic nie powiedział. Rzecz więc pęcznieje w zaciszu, jak zawsze w takich przypadkach.
Już wczoraj Bartłomiej Misiewicz odszedł z nowej pracy za porozumieniem stron. Dzisiaj o godzinie jedenastej stanie przed rzeczoną speckomisją. Interesujące o co go zapytają. Aliści już we wtorek wieczorem w Szkle Kontaktowym pokazano jednego z członków śledczego gremium w stroju wyraźnie inspirowanym kostiumem Don Pedra de Pommidore z Krainy Deszczowców. Antycypował wczorajsze zdarzenia?
Media roztrząsały głównie pokaźną pensję i samochód, jakie miał otrzymać bezrobotny już, a bezpartyjny chyba niebawem niedawny pracownik PGZ. Wydaje się jednak, że jego kwalifikacje nie budziły kontrowersji. “Skoro doszło do tej nominacji, to zarówno prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej, jak i pan minister Macierewicz, który w pewnym sensie nadzoruje tą spółkę, mają przekonanie, że pan Bartłomiej Misiewicz jest na tyle kompetentny i dobrze przygotowany do pełnienia tej funkcji, zapewne stąd ta decyzja” – jeszcze wcześniej powiedział Marek Magierowski w TVP.
Jakie będą jej skutki? Wskutek utraty jednego pracownika jakość wyrobów PGZ nie spadnie chyba do poziomu, jaki prezentuje tablica upamiętniająca pracowników Kancelarii Premiera, zmarłych w katastrofie smoleńskiej. Nie umieszczono na niej nazwiska Izabeli Jarugi-Nowackiej, która była wicepremierem w rządzie Marka Belki. “Nie sądzę, żeby to była świadoma decyzja, świadome zaniedbanie” – mówił o tym marszałek Brudziński. “Nie pamiętałem, że pani Jaruga-Nowacka  była wicepremierem” – stwierdza w tym kontekście wicepremier Gliński. Wszak celowych zaniedbań dopuszczają się jedynie fachowcy, amatorzy błądzą przypadkiem.
Dlatego trudno też cokolwiek zarzucić hipotezie o termobarycznym wybuchu na pokładzie prezydenckiego Tu-154 w Smoleńsku. Przecież eksperyment, wykonany na modelu kabiny zrobionym w skali 1:1 udowodnił, że taka eksplozja nie wybija okien samolotu. To, że na badanej naukowo atrapie były one tylko namalowane, nie mogło przecież być świadomym zaniedbaniem, a raczej efektem troski o koszta. Dlatego kpiny w Internecie wydają się daleko nie na miejscu.
“Mianujemy ludzi z bliskich nam środowisk, którzy realizują nasz program” – stwierdził niedawno Prezes.  Eliminowanie więc z pamięci osób (polityków i pracowników) pochodzących z innych środowisk wynika z programu. Podobnie jak naukowe eksperymenty uznawanych przez władze profesorów. Partia bowiem decyduje o przydatności efektów ich trudu.
Od dawna przecież wiadomo, że jakość ma również wymiar polityczny. Także kiedy dotyczy produktu. A ten nie może jednocześnie spełniać kryteriów ideologicznych i technicznych. Wtedy by ideologia się niczym nie różniła od przepisu na pierogi na przykład. O technologii produkcji broni nie wspominając.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz