Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

czwartek, 19 października 2017

Kłopoty

Źle się dzieje w obozie władzy. Nie będzie kompromisu w sprawie sądów. Jarosław Gowin zaś zupełnie zapomniał o sprowadzeniu Ankary do Warszawy. – Zawsze byłem zwolennikiem tego, żeby Turcja stała się częścią Unii Europejskiej. Obecnie ten kraj przechodzi wewnętrzne turbulencje i osobiście byłbym za tym, żeby poczekać, co wyłoni się z tego pewnego zamętu politycznego – powiedział w TVN24.
Zamieszanie fatalnie się odbija na jakości serwowanego nam przekazu politycznego. Jeden więc z posłów obwieszcza, że Niemcy uciekają do Polski, szukając tu bezpieczeństwa przed uciekinierami. Bo do ich przyjmowania zachęca prymas? Konkurent rzeczonego posła w wypowiadaniu zaskakujących kwestii powiada, że ten kto nie wierzy w zamach smoleński jest ruskim agentem. Szczególnie to drugie fatalnie brzmi w kontekście słów Jarosława Kaczyńskiego, który podczas ostatniej miesięcznicy nie dawał chyba wiary dotychczasowym ustaleniom stosownej komisji i podkomisji.
Przejęcie zaś sądów, wypychanie Polski z Unii, wprowadzenie Pisiewiczów do skarbowych spółek, na urzędy, podporządkowanie TVP, awantura medyczna, wszystko to po to, aby państwo uszlachetnić. W wyniku bowiem psychologicznego oddziaływania Okrągłego Stołu dawna nomenklatura stworzyła klasę średnią. Odwrócenie tego procesu jest warunkiem przetrwania kraju. Trzeba więc dać pieniądze wykluczonym, aby to oni stworzyli lepszą klasę średnią.
Tak cel poczynań PiS-u można ustalić na podstawie wywiadu Teresy Torańskiej z Jarosławem Kaczyńskim, odnotowanym w jej książce “My”. W skrócie więc można rozumieć, że aby Polska przetrwała, musi być zniszczona. Chyba cały proces odnowy doznał zadyszki.
Propaganda nie znosi przerw, milczenie przecież zabija każdy przekaz. Kiedy więc nie można ogłosić kolejnych sukcesów w dziele odzyskiwania Polski, trzeba je jakoś wykreować albo przynajmniej rozszerzyć krąg wrogów, z którymi słuszni politycy się zmagają. W przeciwnym wypadku zwolennicy stracą zainteresowanie dla zbożnego dzieła odnowy. Tyle tylko, że nie można sobie w tym względzie pozwalać na lipę. A tu mamy dowody na wyraźny uwiąd pomysłów. Żeby jeszcze to, nawet mimowolne rzucanie podejrzeń na Prezesa jest aktem, który by ów z właściwą sobie barwnością języka musiał nazwać  niesłychanie niebywałym.
Chyba, że Prezes przyjmuje rzecz na siebie. Może przygotowując jutrzejsze spotkanie z prezydentem zapomniał o konieczności rzucenia jakiejś kolejnej złotej myśli, wprawiając tym w kłopot głosicieli partyjnych nowości. Jedni więc zamilkli, drudzy robią co mogą.
A myszy harcują.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz