Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

środa, 3 października 2018

Dziedzictwo

Osoby dotknięte arachnofobią wszędzie widzą pająki, ksenofobi zaś obcych. Ów strach ma u nas długą tradycję i wyrósł z sarmackiego mesjanizmu. Ten po renesansie miał nawet jakieś uzasadnienie. Polska wychodziła ze złotego wieku, kiedy rzeczywiście mogła być przykładem dla innych. Obawy przed cudzoziemszczyzną wynikały więc bezpośrednio z troski o zachowanie u nas status quo ante.
Od czasu sarmackiego mesjanizmu zaczynają się problemy Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Zachowawczość szlachty zaprowadziła w końcu jej znaczną część do Targowicy. Świat bowiem poszedł do przodu, oni zaś mentalnie pozostali w miejscu.
Potem uważaliśmy się za Chrystusa narodów, także ich natchnienie, za każdym razem starając się wmówić sobie, że to nie my jesteśmy winni naszemu losowi, ale jakiś spisek, inspirujący sąsiadów do nikczemności. W końcu każde państwo przeżywało okresy upadku, ale tylko nasze przestało w jego wyniku istnieć. Rzecz z właściwą sobie lapidarnością zdiagnozował marszałek Piłsudski – naród wspaniały, tylko ludzie kurwy (sic!).
Jak zauważył Kisiel, wady szlacheckie od swoich dziedziców przejęła nasza wieś. Po wypędzeniu wielmożnych pozostali jej mieszkańcy stali się depozytariuszami ksenofobii i przechowali spiskowe teorie. Przenosząc się do miast, wraz z awansem społecznym zabrali ze sobą swoją mentalność.
To dzięki temu mamy teraz mity o naszej wielkości, politykę historyczną i próby poprawiania przeszłości poprzez dowodzenie, że jesteśmy jednak od innych lepsi. Dopóki rzecz się zamykała w poczynaniach podobnych do poważnego traktowania Kroniki Prokosza, dla żartu napisanej przez Franciszka Morawskiego, dopóty rzecz nas ośmieszała tylko we własnych oczach. Kiedy się z właściwym sobie namaszczeniem za podobne dzieło zabrały roztropki, mamy międzynarodowy pasztet.
Ci bowiem, którzy w swoim mniemaniu zostali już dziedzicami, zapragnęli teraz być komunistami, oczywiście również wyrzekając się nazwy. Chcą tylko mieć sekretarza, propagandę i przywileje, zwłaszcza przychylność sądów i urzędów. Nade wszystko jednak by nie chcieli słuchać obcych, co to im każą dotrzymywać własnych zobowiązań. Stąd poparcie dla populizmu.
No to i zmierzamy ku dyktaturze proletariatu, wprawdzie powtarzanej jako farsa, ale też pośród neodziedziców nikt się nie bawi w rozważanie drobiazgów.

1 komentarz: