Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

sobota, 22 grudnia 2018

Powtórki

Nie powinno się stawiać Rumunii w jednym szeregu z Polską i Węgrami, wobec których toczy się postępowanie na podstawie art. 7 ze względu na zagrożenie praworządności i kanonów wartości Unii Europejskiej” [Viorica Dancila. Premier Rumunii].
Przedsiębiorstwo ma produkować i trwać. To jego cele. Aby je osiągnąć musi mieć kapitał, technologię i robotników. Pracuje dla pomyślności odbiorców, regionu i państwa, dając pracę i dostarczając stosownych dóbr. Całością zawiaduje przedsiębiorca, budujący strategię przetrwania. Ta zaś zasadza się na dążeniu do wypracowania zysku, który zapewni firmie środki na inwestycje, innowacje i opłacenie zainwestowanego w nią kapitału. Tak to ujmuje Józef Bocheński i nie da się tu czegokolwiek dodać. Ale także ująć.
Kiedy więc właściciel wymaga od szefa przedsiębiorstwa, aby obok produkowania zajmowało się ono jeszcze czym innym, godzi w jego istotę. Ogranicza mu bowiem możliwości realizacji celu. Poważnym też grzechem właściciela przeciwko własnym interesom jest zmuszanie przedsiębiorcy, aby sprzedawał produkty poniżej ceny rynkowej, czyli poniżej ich rzeczywistej wartości.
U nas dotyczy to głównie paliw, które już podczas poprzednich rządów popadały w drożyznę. Zdaniem Prezesa powinny być wtedy zwolnione od akcyzy i przez państwowe koncerny oferowane po niższych cenach od rynkowych, aby do tego samego zmusić ich prywatnych konkurentów. Teraz, jak usłyszeliśmy wczoraj, zmaleje akcyza na węgiel, energetycy dostaną dopłaty z handlu prawami do emisji (ze środków przeznaczonych na odchodzenie od brudnych paliw) i będą oszczędzać (przedtem byli rozrzutni?) dzięki czemu na razie nie wzrosną ceny prądu.
Ograniczeniem zdolności przetrwania przedsiębiorstw energetycznych jest zmuszanie ich zarządów do nabywania nierentownych kopalń, aby je utrzymywać. Chociaż nawet przymus umieszczania niepotrzebnych reklam w wybranych publikatorach ma tu negatywne znaczenie. Należy też do tego zatrudnianie różnego rodzaju niedouczonych szwagrów, pociotków i innych znajomków polityków na intratnych stanowiskach.
W sumie więc wyłania się z tego wszystkiego pesymistyczny obraz naszej renacjonalizowanej przedsiębiorczości, która do momentu wyczerpania rezerw może jeszcze pokrywać cudze koszta, ale potem? Tak zarządzane firmy są narażane na los “majątku narodowego”, pozostawionego po sobie przez komunistów, nie doinwestowanego czyli przestarzałego, energochłonnego, niezdolnego do przetrwania w warunkach rynkowych.
Nie tylko więc ignorujemy unijne wartości. Zamieniamy nasz kompleks paliwowo energetyczny w politycznie zarządzany, techniczny skansen, zależny coraz bardziej od importu węgla. Nic przeto dziwnego, że w kolejności dziobania jesteśmy teraz na bardzo niskim miejscu w Europie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz