Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

sobota, 26 stycznia 2019

Pęknięcia

Wedle Przemysława Witkowskiego władza testuje granicę, do której się może posunąć. Dobra zmiana zawłaszcza te obszary, które powinny pozostać niezależne. Robi to metodami nieznanymi dotąd, nawet z czasów PRL. Posługuje się też językiem i propagandą, których się wystrzegała nawet komuna. Jerzy Surdykowski próbuje w sarmatyzmie znaleźć powody, dla których się u nas pojawiła partia całkowicie “odporna na wizerunkową destrukcję”.
Upolityczniono bowiem większość publicznych instytucji, mimo że wyklucza to profesjonalizm. Stąd tak liczne wpadki. Nawet mundurowców. Jak Elizie Michalik w Superstacji mówił Paweł Wojtunik, czystki w ubiegłych latach doprowadziły do usunięcia z nich doświadczonych fachowców. Są zresztą dalej prześladowani. Nikt ze zwolnionych nie może znaleźć pracy w sektorze publicznym. Wielu ma absurdalne zarzuty.
Na ich miejsce przyszły zastępy znajomych królika, również obowiązek wycinania konfetti lub przebierania funkcjonariuszów za anioły. Nepotyzm bowiem i polityczna korupcja nie są u nas karane. To za granicą osoba startująca w konkursie na rządowe stanowisko musi na wstępie oświadczyć, że nie jest z nikim powiązana.
Wedle wspomnianego już Przemysława Witkowskiego naśladujemy Rosję. Moskiewska propaganda przedstawia swój kraj jako ostoję spokoju, korzystnie wypadającą na tle dzikiego Zachodu, dręczonego przez terrorystów, gender, odmieńców, czy islam. Rzecz powoduje nihilizm obywateli, którzy w kontestatorach istniejącego stanu rzeczy dostrzegają wichrzycieli. Za to władza ma święty spokój.
W biurach poselskich PO był ostatnio szereg alarmów bombowych. – Siedziba waszej kłamliwej partii wyleci w powietrze – tak brzmią listowne zawiadomienia. W ogóle rośnie liczba maili z wyzwiskami, kierowanymi wobec polityków opozycji. Równolegle Grażyna Wolszczak wygrała sprawę o odszkodowanie za smog. WOŚP zebrał wielkie datki dla chorych, istnieje jednak KOD, organizują się kobiety.
Nie wszyscy więc są bierni. To prawda, że środowiska żywo pamiętające niewolniczą przeszłość mają tendencje do odcinania się od wszelkich protestów wobec istniejącego stanu w obawie, że zmiana go pogorszy. Aliści chyba nie u nas. Nie organizuje się już powstań, przeciw niesprawiedliwości protestują masowo luźne na razie środowiska, jeżeli więc bloków wyborczych nie powołają politycy opozycji, powstaną spontanicznie.
Wtedy też zarówno dobrozmieńcy, jak i ich oficjalni adwersarze stracą dotychczasowe poparcie na korzyść biedroniowców na przykład. Bo nasze społeczeństwo nie jest jednak bierne. Nie jesteśmy głupim polskim ludem, za jakich nas mają wspaniałozmieńcy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz