Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

sobota, 9 marca 2019

Sondaż

Wzrost gospodarczy budują niewielkie rodzime firmy, a nie zagraniczne molochy. Dlatego zdecydowano się na zakaz handlu w niedzielę, na razie częściowy, aby umożliwić wzrost liczby osiedlowych sklepików. Badanie wykazują, że nie bardzo się to udało i dlatego niebawem rząd otrzyma szczegółowy raport, w wyniku którego zadecyduje, co lepsze, zakaz czy rezygnacja z niego. Tak mniej więcej premier Morawiecki odpowiedział Anicie Werner na pytanie o zamiary władz w sprawie niedzielnego handlu.
Rzecz zaś wygląda tak, że towary nabywane w hipermarketach są najtańsze. Nabywców, którzy z tego korzystają jest wielokrotnie więcej od sklepikarzy. Ich więc działalność przynosi korzyść większej liczbie Polaków, którzy mogą kupować więcej. Więcej też trzeba wtedy produkować, bardziej rośnie wzrost gospodarczy. Mały biznes, który potrafi wygrać z konkurencją jest niewątpliwie cenny. Taki, który musi być wspierany przez władze jest kulą u nogi. To oczywiste prawdy, wynikające z praw natury, których nie trzeba uzasadniać. Dzięki nim istnieje życie.
Aliści tu w grę wchodzi ideologia. Po pierwsze więc niedziela jest dniem wolnym od pracy, bo tak nakazuje religia. Po wtóre, bo tego chcą związki zawodowe nazbyt uległe władzy w innych kwestiach, chciwe więc jakiejś akcji na korzyść pracowników. Na tym wszystkim cierpi gospodarka, ale to już nie zaprząta uwagi władz, bo albo przekracza zakres wyobraźni decydentów, albo jest wkalkulowane w ryzyko. Bo kłopoty mogą wyniknąć tylko z niezadowolenia opinii publicznej. Kiedy więc odpowiednia propaganda ją odgrodzi od prawdziwej informacji, niebezpieczeństwo maleje bardzo. Nie bardzo się to jednak udaje z powodu Internetu właśnie.
Dlatego musi być podsycana ksenofobia. W tradycyjnym przekazie wygląda to tak, że tanie sklepy są wprawdzie atrakcyjne, ale jeżeli należą do obcych, to w każdej chwili mogą zostać zamknięte. Biedni krajowcy pozostaną wtedy bez zaopatrzenia albo będą przymuszeni do kupowania po cenach narzucanych przez “kolonizatorów”. Ich bowiem celem jest bezwzględny zysk, a swojak to altruista, pracuje z sympatii do ziomków i jest skłonny oddać rodakowi swoje dobro nawet za Bóg zapłać. Czyli korzyść z kupowania w hipermarketach jest pozorna, bo tam przecież Żyd, mason czy cyklista zastawia właśnie pułapkę.
Poza tym musi być też wdrażana pseudonaukowa retoryka, z której ma wynikać statystyczne rzekomo uzasadnienie konieczności administracyjnego zwalczania hipermarketów, bo to jednak zagraniczny kapitał. Im więcej ludzi daje się nabierać na takie sztuczki, tym więcej zwolenników mają sztukmistrze. Strach ma przecież wielkie oczy, a wedle wystraszonych obcy zawsze przychodzi z nieczystymi zamiarami. Chyba że to nasz w Londynie czy innym Glasgow. Wtedy przychodzi tam z sercem na dłoni, ale to Angole są obcy. Czy jakoś tak.
No i ta Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Obrzucono ją największymi oskarżeniami od początku istnienia, a ona zebrała najwięcej pieniędzy w swojej historii. Jak tu się nie bać? Tych obcych?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz