Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

piątek, 10 maja 2019

Profanum

Co powiedział Leszek Jażdżewski? Skrytykował Kościół. Stwierdził, że ów “zaparł się Ewangelii, zaparł się Chrystusa. I Gdyby dzisiaj Chrystus był ponownie ukrzyżowany to przez tych, którzy krzyża używają jak pałki, do tego, żeby zaganiać pokorne owieczki do zagrody”. To gorzkie słowa, ale też kiedy znaczna część kleru się angażuje politycznie, o takie stwierdzenie nie trudno.
Bo to prawda, że “uniwersytet nie jest miejscem na uprawianie polityki”, ale też nie jest nim ambona. Tu i tam można jednak oceniać metody uprawiania polityki. Kiedy jest przez nią wykorzystywany język nienawiści, trzeba to ujawnić. A że na przykład trudno znaleźć usprawiedliwienie dla zarzutu, iż Donald Tusk nie odróżnia krzyża od hakenkreuza, to już nie jest wina komentatorów polityki.
Oczywiście uogólnienie i przypisanie wszystkim wiernym wad ich Kościoła jest nadużyciem. Aliści jest nim również twierdzenie, że to wierzący są dotknięci metaforą Jażdżewskiego o nienawistnikach. Powiedział, że “rywalizacja na inwektywy i na negatywne emocje z nimi nie ma sensu, dlatego że po kilku godzinach zapasów ze świnią w błocie orientujesz się, że świnia to lubi”. Jest to zbyt jaskrawe, ale też oczywiste, że przenośnia nie dotyczy wiernych, ale użytkowników mowy nienawiści, niezależnie od tego czy wierzą, czy nie.
Atakowanemu więc publicyście można zarzucać posłużenie się nazbyt daleko posuniętą metaforą. Winę zaś za włączenie zarówno nauki, jak i religii do politycznych wojenek ponoszą zarówno politycy, jak i duchowni.
Kultura wymaga, aby się nie posługiwać argumentami wykluczającymi kogokolwiek. Dotyczy to każdego środowiska. Najbardziej jednak tych, które mają stanowić wzorzec powściągliwości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz