Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

piątek, 21 lutego 2020

Mowa

Wolność słowa. Wedle pani mecenas i szefowej kampanii wyborczej prezydenta Dudy to też odpowiedzialność za słowo. Ma rację. Zwłaszcza hejt wkracza w sferę wolności innego człowieka. To jednak oznacza przekroczenie granicy chronionej już innymi przepisami. Nie ma przeto powodów, aby ograniczać swobodę wypowiedzi dla uniknięcia obelg w polityce.
Zabrzmiało to jednak jak sugerowanie rewizji prawa do wolności słowa. Rzecz zaskakuje tym bardziej, że na imprezie wyborczej w 2015 roku ku radości otoczenia obecnego prezydenta Janusz Rewiński obwieścił, iż Platforma Obywatelska to WSI. O zdradzieckich mordach, kanaliach i animalnym elemencie nie ma już co wspominać. Jedno i drugie to przecież hejt.
Ten zaś w politycznym zastosowaniu poprzez zohydzenie lub nawet odczłowieczenie przeciwnika ma formacji hejtera zapewnić większość w wyborach, czyli przeczy istocie demokracji. Nawet jednak walki z hejtem nie można prowadzić ograniczając obywatelowi prawo do krytyki. To by przypominało głośne wczoraj odnowienie fresku w Niemczy "na zasadzie zamalowania" .
Krytyką zaś nie jest pomówienie, nie mówiąc o obeldze. Sprawa stara jak świat. Odpowiedzialnością za słowo jest świadomość, że każdy ma prawo do własnej godności. Nawet jak się niedorzecznie wypowiada. Można mu to wytknąć, nawet ostro, ale bez obraźliwych porównań czy insynuacji.
Wydaje się to oczywiste, ale okazuje się, że stawiane w wątpliwość. Może tylko dla potrzeb kampanii wyborczej, ale jeśli nie tylko?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz