Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

czwartek, 26 marca 2020

Nieporozumienia

Marszałek Terlecki z oburzeniem traktuje upór opozycji, która nie chce deptać prawa podczas uchwalania… prawa. Dlatego zarzuca jej, że ryzykuje zdrowie i życie pięciuset blisko parlamentarzystów i stu ponad pracowników Sejmu dla ustanowienia możliwości zdalnego głosowania. Tak nawiasem po co nam wtedy będzie ten Sejm? Sami też możemy zdalnie głosować.
Nie budzi panamarszałkowego oburzenia Prezes, który naraża zdrowie i życie wszystkich dorosłych Polaków, nie godząc się na przesunięcie wyborów prezydenckich. W tym celu nie ogłasza się stanu nadzwyczajnego, faktycznie go wprowadzając. Skutkiem tego jego rygory są nielegalne i, jak stwierdza mecenas Giertych, mandaty nakładane za ich nieprzestrzeganie będa uchylane przez sądy.
Chociaż z utrudnieniami można sobie poradzić. Okazuje się, że w ciągu dziesięciu dni daje się na pustych ulicach zebrać 150 tysięcy podpisów poparcia dla kandydatury. Chociaż wspomniany już tu mecenas Giertych składa do PKW wniosek o zbadanie, czy osoby składające podpisy wiedziały, kogo poparły. Rzecz jest łatwa, bo wymaga tylko sprawdzenia reprezentatywnej liczby przypadków.
Zaufanie do władz jest podstawą skuteczności ich działania. Wynika ono albo ze strachu przed przymusem, albo z autorytetu rządzących. W tym drugim przypadku władcy muszą się jednak kierować dobrem obywateli, a nie własnym interesem politycznym.
Skutkiem zaś epidemii jest jeszcze jeden czynnik, strach przed zarazą. Wykorzystywanie go do prowadzenia politycznej gry musi się skończyć fatalnie. Potem bowiem nastąpi reakcja.
Zawsze po ogólnonarodowych zmaganiach nadchodzi kryzys zaufania i zawsze w jego wyniku cierpią ci, którzy przymuszali. Zwłaszcza kiedy się wykazali politycznym egoizmem. Szczególnie zaś, kiedy ich hipokryzja była oczywista.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz