Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

piątek, 31 lipca 2020

Mostowiackość

Andrzej Duda spotkał się z Rafałem Trzaskowskim. Rozmawiali niedawni konkurenci. Pierwszy w czasie kampanii gościł na antenie TVP przez czterdzieści godzin z górą, drugi przez cztery. Przy czym o przegranym ostatecznie kandydacie telewizja publiczna szerzyła najbardziej absurdalne pomówienia.
– Pan mi powie o tych 157 miliardach, które żeście narodowi ukradli – zażądał zatem jakiś starszy widz Wiadomości TVP od Rafała Trzaskowskiego, udającego się do Pałacu Namiestnikowskiego. W odpowiedzi został zaproszony do odwiedzin w ratuszu, ale odmówił. Jak powiedział w obawie wywiezienia go na Łubiankę. W dodatku prezydenta Warszawy uważa za wroga Polski.
Osią jednak niedawnej kampanii wyborczej był stosunek do osób eufemistycznie określanych skrótem LGBT. Z tym że jedynie słuszna racja przedstawiała je jako ideologię. Wedle niej bowiem nie ma odmiennych orientacji seksualnych, tylko coś w rodzaju mody, nakazującej udawać skłonność do przedstawicieli własnej płci. W ostateczności ma to być choroba, w najgorszym zaś wypadku opętanie, z których się można wyleczyć.
Podziały są zatem faktem i wedle prezydenta Dudy trzeba prezentować możliwość porozumienia się ponad nimi. Bo Polska to jest wspólna sprawa i powinna powstać koalicja, dotycząca polskich spraw. Tak mniej więcej brzmiał ton oficjalnego komunikatu, wygłoszonego po spotkaniu. Przykładem takiego działania ma być wspólne otwarcie przez liderów wszystkich opcji politycznych sali w Belwederze, poświęconej Rządowi Obrony Narodowej z 1920 roku.
W tle tymczasem mamy zapowiedź jeszcze późniejszego przedstawienia sprawozdania z prac obecnej podkomisji smoleńskiej. Bo, jak sarkastycznie powiada Maciej Lasek, dowody, których nie ma są kluczowe. Ma ich zresztą szukać prokuratura. W wyniku anulowania przez dobrą zmianę niesłusznego raportu PKBWL, teraz jedynym oficjalnym dokumentem opisującym tragedię jest orzeczenie rosyjskiego MAK-u. Taki jest efekt wydania milionów na zespół, którego przewodniczący chwalił się niegdyś wykończeniem przetargu na caracale.
Zaiste trudno o porozumienie w takich warunkach. Bo też logika konsumentów oficjalnej propagandy, straszonych Łubianką w wypadku utraty władzy przez dobrą zmianę jest nieodparta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz