Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

piątek, 9 października 2020

Eskalacja

 – Jedynym sposobem obniżenia liczby zakażeń jest zmniejszenie liczby testów [M. Migalski].

Wczoraj nastąpił gwałtowny wzrost liczby osób zakażonych koronawirusem. Wbrew zapewnieniom, że trend się wypłaszczy. Jakoś zaraza nie chce słuchać naszych władców.

Może to dlatego, że swego prezesa uczynili jedynie wicepremierem, zrównując go tytularnie z szefami znacznie mniejszych ugrupowań koalicyjnych. A przedtem przecież wyraziciele PiS-u naśmiewali się z ich liczebnej słabości.

Jeżeli padły zapewnienia o tym, że osiągamy kres przyrostu liczby zakażeń, to były chyba oparte na uzasadnionym przekonaniu, że owa liczba wie, co ma zrobić. Kiedy jednak tego nie posłuchała, jest oczywiste, że zaszły okoliczności, których nie wzięto pod uwagę.

Spostponowanie zatem Prezesa musiało się również odbić na oporze materii, która wcześniej nie sprawiała kłopotów, jak to wynika z przechwałek polityków. Wszak zagranica miała nam zazdrościć sposobów walki z pandemią.

Politycy mogli się bez przeszkód zajmować rekonstrukcją. To dużo bardziej atrakcyjne od epidemii. A jak się jeszcze ujawniło zagrożenie ideologią LGBT z jednej strony i poparcie sił wyższych, w wyniku zawierzenia im państwa z drugiej, powstała pewność, że mieli rację.

A tu się jawi podejrzenie, że mamy do czynienia ze zjawiskiem zupełnie nie metafizycznym, a rzewnie oczywistym. Powtórzył się syndrom mechanicznego Turka. Wszyscy myśleli, że to cud techniki, a to był szachista za kulisami automatu, manipulacja.

W takiej sytuacji oczywista jest przytoczona na wstępie rada Marka Migalskiego. Aliści skoro dobre rzeczy ostatnich lat są mistyfikacją, nie ma powodu, żeby nie dotyczyło to i przewidywań zmniejszania się liczby zakażonych Polaków.

Oficjalne zaś doniesienia tym razem potwierdzają alarmujące fakty. Szczególnie kolejki karetek pogotowia przed SOR-ami. I niestety, nie ma tu żadnych powodów do śmiechu. Należy tylko mieć nadzieję, że coraz bardziej otwarte kwestionowanie przez dobrozmieńców sensu naszego pozostawania w Unii ma podobne podstawy, jak ich poprzednie przechwałki.

Zaczynamy niestety płacić za sprowokowanie stanu pozornej błogości. A miało być tak pięknie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz