Nie radzę sobie z matematyką: jaki jest wspólny mianownik zera i miękiszona? Ktoś coś? [Tadeusz Truskolaski].
W niemieckiej prasie się pisze, że oba tygrysy, polski i węgierski przeobraziły się w futrzane dywaniki przed łóżkiem. Timothy Ash pyta co gorsze, wyjście Wielkiej Brytanii z Unii, czy pozostanie w niej Polski i Węgier, zmierzających do autokracji.
Prezydent Rosji, premier Węgier i prezydent Polski nie zostali zaproszeni na zaprzysiężenie Joe Bidena. Taki fake news obiegł Internet. Uwierzyło weń nawet wielu polityków. W naszej sytuacji to znamienne.
Na razie zaś obserwujemy zwycięstwo tego, co dobrozmieńcy uważali za utratę suwerenności, a ich przeciwnicy za triumf koncepcji państwa prawa w Polsce. Tyle tylko że PiS się przychylił do opozycyjnej opcji nie z powodu uznania wartości, a dla pieniędzy. I tak zatrzasnął za sobą własną pułapkę.
Widać bowiem efekt czynienia z Polaków zakładników w polityce międzynarodowej. Za poparcie, które by PiS-owi pozwoliło uspokoić obiekcje międzynarodowych arbitrów, godzili się nie wyprowadzać nas z Unii. Uliczne protesty rozwiały nadzieje na osiągnięcie większości za tę cenę. Porzucenie zaś pod groźbą utraty pieniędzy dewocyjnego antyokcydentalizmu odsłoniło jego marność.
Prezes miał rację. Rzeczywiście dobrozmieńcy są z innej planety. Także podczas obrony przed wotum nieufności zauważył, że laudacja Mateusza Morawieckiego była wystarczająco absurdalna. Kontynuacja jego komplementów przez Zbigniewa Ziobrę musiałaby wywołać wesołość nawet u najwierniejszych dotąd akolitów. Powstrzymał go w porę.
Także więc i tu Prezes się wykazał zmysłem politycznym. Gdyby jeszcze nie te aukcje niemowlaków dla gejów, dałoby się rzecz jakoś wytłumaczyć. Premier by wtedy w Brukseli ogłosił nie tylko podwójny, ale wielokrotny sukces.
Ale… dobrze się w końcu stało, że dobrozmieńcy oprzytomnieli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz