Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

środa, 8 listopada 2017

Tło

Aleksander Weissberg-Cybulski, niegdysiejszy użyteczny idiota, przez Sowietów wyleczony z komunizmu pisze w “Wielkiej czystce”, dlaczego moskiewska rodzina spierała się o poglądy Lenina. Z braku papieru toaletowego mieli w ustępie darmowe egzemplarze dzieł wodza rewolucji i przed ich właściwym użyciem zapoznawali się z zawartą tam treścią. Wynik był fatalny, bo w odróżnieniu od poprzednika następny użytkownik przybytku czytał to, co ojciec komunizmu pisał już w innym czasie.
Każdy więc z domowników miał zupełnie inne mniemanie o tym, co skądinąd jest wieczystą prawdą, bo wyrażoną przez ojca światowego proletariatu. Był więc powód do niezgody, każdy bowiem znał tekst formułowany później. Nie mógł zaś niczego zweryfikować, bo jako się rzekło dowód niczym skazaniec czerezwyczajki bezpowrotnie znikał w czeluści, z której nie było praktycznie drogi powrotnej.
To jawi istotną cechę ideologii. Ona musi zmieniać oceny, dopasowując je do bodźców, jakie wyznawcy jednak przechwytują z realnego świata. Rzecz jest bowiem komplikowana przez naczelny imperatyw: “najprawdziwsza prawda” musi wskazywać drogę od sukcesu do sukcesu. Kiedy więc komunistyczna utopia doprowadziła do klęski głodu, pod nazwą NEP-u wprowadzono wolny rynek, wyklinany przedtem od czci i wiary i nazwano go takim samym osiągnięciem, jakim wcześniej określano likwidację pieniądza i wszystkie z tym związane wynalazki jedynie oczywiście słusznego porządku.
Metoda przenikła za granicę, do innych autokracji, również opartych na naukowych podstawach. Najlepiej ją można obserwować w dramatycznych momentach historii. Silnie więc był wykpiwany propagandowy zachwyt nad sprawnością hitlerowskiego Wehrmachtu, celowo jakoby skracającego front dla zajęcia lepszych pozycji, daleko z tyłu za poprzednimi. Pełno tego w serialach o Klossie, Rudym, czy innych takich tworach, odkurzanych ostatnio przez TVP. Piszący te słowa osobiście czytywał podobne wyjaśnienia rejterady koreańskich komunistów przed “siepaczami MacArthura”.
Teraz się zbliża rekonstrukcja najlepszego gabinetu od czasów Piasta Kołodzieja. Media są pełne terminów, kiedy poznamy ministrów jeszcze lepszych od tych najlepszych. “Zrekonstruowani” dostojnicy awansują więc niezawodnie. A jak zabraknie odpowiednich miejsc, to na pewno się znajdzie stosowne wyjaśnienie powodów ich pominięcia. I będzie ono wiarygodne jak maltańskie zwycięstwo naszej dyplomacji.

Aliści teraz też dokładnie wiadomo, dlaczego zwrot “na tę chwilę” na pewno jest rusycyzmem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz