Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

czwartek, 6 marca 2025

Satrapizm

   – Sześć tygodni temu ogłosiłem świt Złotego Wieku Ameryki, by zapoczątkować najlepszą fazę dla tego kraju. Udało nam się w 43 dni zrobić więcej, niż większość administracji osiąga w ciągu czterech albo ośmiu lat i dopiero zaczynamy – powiedział Donald Trump kongresmenom. Dodatkowo obiecał lot na Marsa i przejęcie Grenlandii oraz zapowiedział kolejną próbę zawarcia pokoju w Ukrainie.

Andrzej Duda nie wykluczył w TVN 24, że można by oddać naszą miedź Ameryce, gdyby tak było trzeba odwieść od wyprowadzenia wojsk z Polski. Donald Tusk zareagował na to, pisząc, że Publicznie wyrażona przez Pana Prezydenta Dudę sugestia, że moglibyśmy oddać naszą polską miedź Amerykanom za ich wsparcie, to jednak krok za daleko.

Specjalny raport Donalda Tuska o skutkach ewentualnej wojny celnej z Ameryką mówi, ze uderzy ona w nas w drugiej fazie, kiedy spowodowany nią wzrost cen importowanych komponentów naszego eksportu zaowocuje podniesieniem cen  sprzedawanych przez nas towarów. Skutkiem może być obniżenie wzrostu PKB o 0,1%. Nie jest to dramatyczne, ale oznacza przepadek odpowiedniej wartości naszych wyrobów.

Ameryka dotąd upatrywała swoich korzyści w przestrzeganiu praw. W takim świecie, który u siebie też stworzyła, była bezpieczna i bogata. Donald Trump obraca to w świat, w którym bezpieczeństwo można sobie kupić, a cenę wyznacza ochroniarz. Może więc łatwo stracić rynek ten, kto zażąda zbyt wiele, nawet jak potencjalni nabywcy już teraz uniżenie pokazują swoje aktywa. Wszczynanie zaś wojny celnej ze wszystkimi kończy się groźbą III wojny światowej ze strony Chin. Okazuje się zatem, ze wbrew zarzutom prezydenta Stanów, to nie Ukraina do niej dąży, ale USA.

W prostym świecie populistów ich woluntaryzm jest najbardziej zabawną częścią ich wyobrażeń. Dlatego przechwalają się rzekomymi sukcesami, zapominając o przysłowiu, ze dobre złego początki, ale koniec żałosny. Przekonali się o tym komuniści, wcześniej faszyści, jeszcze wcześniej wielu wschodnich satrapów. Teraz kolej na niegdysiejszą pierwszą demokrację świata?


23 komentarze:

  1. Po następnych 48 dniach niewiele z USA zostanie... mam jąkąś taką pewność. Co nie znaczy, że mnie to cieszy! Wręcz przeciwnie - martwi bardzo!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. USA straciły wiarygodność. Europa się usamodzielni niezależnie od tego, jakich meandrów dokona Trump. Już więc Stany są też ofiarą tej wojny, w której chciały oddać zwycięstwo Rosji.
      Pozdrawiam również
      Stary

      Usuń
    2. @alw
      Z USA niewiele zostanie, jako że Trumpek w podskokach je sowietyzuje - o czym dobitnie świadczą jego pomysły na zakneblowanie antytrumpkowej opozycji!

      Tylko patrzeć, jak - wzorem Orbana - bezprawnie zdelegalizuje największą partię opozycyjną - czyli w USA Demokratów...

      Usuń
    3. To by chyba był gotowy powód do ustąpienia Trumpa z urzędu.
      Stary

      Usuń
    4. @Stary
      To co Trumpek wywołał, kiedy poprzednim razem musiał oddać urząd - bo nie łudźmy się, to on tak czy inaczej stał za tamtym szturmem na Biały Dom! - dobitnie pokazuje, że ten putinowski dupopodcierek jest gotów doprowadzić nawet do wojny domowej w Stanach, w razie jego impeachmentu!

      Byle się u koryta utrzymać i zlecenie od Putina doprowadzić do końca...

      Usuń
    5. Tak to wygląda.

      Usuń
  2. -fere-
    Nieuchronną konsekwencją wojny celnej Trumpa będzie wzrost cen w USA, co na pewno "ucieszy" jego zwolenników.
    Populizm ma krótkie nóżki i horyzont mrówki.
    Zastanawiam się, czy już nie czas na taktyczne negocjacje z Chinami, wobec imperialnych działań obecnej administracji USA?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje się, że tak by było najlepiej. Chiny, z którymi się prowadzi interesy są lepszym gwarantem od USA, w których władzę absolutną tak łatwo może uzyskać demagog.

      Indie są zbyt daleko. Od Chin dzieli nas tylko Rosja. Z czasów studiów w latach pięćdziesiątych pamiętam, że Chiny za sprawiedliwy podział świata uważały granicę na Uralu. Z Polską.
      Stary

      Usuń
    2. Dzień dobry
      Wyborcy (wyznawcy) Trumpa są tak zmanipulowani (czytaj głupi), że uwierzą w każdą bajeczkę pomarańczowego wyjaśniającą powody wzrostu cen w sklepach (salonach samochodowych), tak więc nie liczyłbym na jakąkolwiek refleksję ze strony jego ślepych wyznawców...
      Z kolei przeciwnicy są zakładnikami poprawności politycznej, która nie pozwala w USA mówić na oszusta OSZUST a na złodzieja ZŁODZIEJ, czyli - nic nie powiedzą!
      pzdr Krzysztof z Gdańska

      Usuń
    3. To prawda. Tak działa wirus informacji. Jeżeli się ma wyniesione z domu przekonanie, że każdy człowiek, który jest przeświadczony o równości ludzi, musi być idiotą, gdyż wszyscy wiedzą, że jakikolwiek odmieńca jest gorszy, odczuwa strach przed jakimś niezrozumiałym spiskiem, który jest potężny i wszechmocny. Kiedy więc prezydent z odpowiednią mimiką podpisuje akty, które mają ów spisek unicestwić, jest zachwycony. Kiedy w wyniku tego popadnie w nędzę, łatwiej od innych uwierzy, że to spowodowały niedobitki spisku.
      Należy jednak przypomnieć, że to Ameryka broniła praw ludzkich. We własnym zresztą interesie, bo tylko wtedy mogła się bogacić, wiedząc, że tylko prawa rynku mogą na nią sprowadzić kłopoty. Teraz ma przed sobą przeciwdziałania, które sama spowodowała, najgłupszy więc i najbardziej mściwy błąd, jaki mogła popełnić.
      Pozdrawiam również.
      Stary

      Usuń
  3. Indie to chyba większy rynek i mniej politycznie zaangażowany w budowanie imperium. Chin się boje...

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzień dobry
    Coś mi się nie zgadza w rozumowaniu D. Tuska...
    Jeśli wprowadzimy cła na komponenty importowane to cena produktu (potem) eksportowanego wzrośnie, ALE... my, jako państwo uzyskamy dochody z nałożonego cła...
    Tak więc stracimy jako społeczeństwo ale zyskamy jako państwo...
    Mam wrażenie że p. premier próbuje zrobić nas (społeczeństwo) w "coś" pomijając ten - istotny - szczegół ogólnej układanki...
    Pozdrawiam
    Krzysztof z Gdańska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jakieś nieporozumienie.
      Kiedy ceny komponentów wzrosną, podrożeje też produkt finalny. Jego wytwórcy mogą albo podnieść odpowiednio swoje ceny, albo obniżyć swoja marżę. My zaś, wytwórcy podzespołów do wyrobu końcowego, zadecydujemy o kondycji naszych odbiorców, którym podniesiemy ceny również jakoś obniżając marżę. Te obniżone marże przejmie ten, który pobiera cło, czyli państwo. Wszystko zaś reguluje wartość waluty, która na ogół pożera nadmiar przychodów państwa.
      Może zatem tylko zmaleć produkcja tych wyrobów, które nie będą miały zbytu.
      Jeszcze raz pozdrawiam.

      Usuń
    2. Hm
      Ja rozumiem, że nie wszystkie koszty podwyżki cła mogą przejąć na siebie producenci.
      Jednak w dyskusji pomija się zupełnie potencjalne przychody państwa z całej tej historii. Odpowiedzią na cła wymierzone przez USA będą (jak sądzę) cła odwetowe wymierzone przez państwa dotknięte podwyżką opłat na granicach.
      Dla odbiorców (z obydwu krajów) jest to informacja zła, bo cena wzrośnie ale DLA PAŃSTWA (zarówno USA jak i krajów Europy) to informacja dobra, gdyż pojawi się całkiem spora (nieplanowana) suma w budżecie.
      Reasumując: ofiarami wojny celnej są społeczeństwa państw światowych a beneficjentami rządy tych państw...
      Dlaczego NIKT nie wspomina o tym aspekcie całej sprawy?
      O tym powinniśmy trąbić w Europie i za oceanem... może do kogoś to dotrze?
      Krzysztof z Gdańska

      Usuń
    3. Każde różnica dochodów państwa odbija się na obywatelach. Państwo musi pokrywać swoje potrzeby. Kiedy więc rosną jego przychody z innych źródeł, nie obciąża mieszkańców podatkami. Chyba że jest ich wrogiem.

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Zobaczymy, czy wygra rynek, czy manipulatorzy. Dotąd zawsze rynek był górą.
      Stary.

      Usuń
  6. Stany Zjednoczone balansują na krawędzi upadku. Skorumpowany prezydent wzywa obywateli do walki przeciwko „sojuszowi z Florydy i zachodnim siłom Teksasu i Kalifornii” (...).

    To fragment opisu zeszłorocznego filmu "Civil War". Myślałem, że oglądam czyste "Political fiction", ale z tego co widzę Donald Trump chyba na serio robi wszystko aby fikcję urealnić. Miejmy nadzieję, że wyjdzie mu to tak jak wszystkie jego inne "dzieła".

    Pozdrawiam
    R.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, za tym "dziełem" Trumpka nie on sam stoi - tylko Putin!

      Zawzięty, żeby zanim zdechnie "dokończyć "dzieło" "wielkiego" Stalina", co obiecał już w 1999 roku - "dzieło", które miało polegać, mówiąc wprost, na zniewoleniu bolszewickim imperializmem całego świata...

      Dlatego Trumpkowi do towarzystwa dodał innych swoich agentów - Vance'a, Muska, poyeba z krzyżem na czółku i resztę - żeby nawet jeśli Trumpek kopnąłby w kalendarz, oni dalej robili tę krecią robotę...

      Usuń
    2. Trochę to trąci teorią spiskową, ale wczoraj pani Kurczab-Redlich podała wyniki badań przeszłości Trumpa, przeprowadzonych przy pomocy sztucznej inteligencji. Wychodzi z nich coś podobnego.
      Stary

      Usuń
  7. Tylko rzeczywisty maccartyzm mógłby pomóc... Znajdzie sie jakiś senator J.R. McCarthyw USA ? Nim będzie za późno?

    OdpowiedzUsuń
  8. Cześć Radku!
    Niestety, rzeczywistość zaczyna przerastać wyobraźnię artystów. Dlatego tak trudno w nią uwierzyć.
    Moim zdaniem Stany albo sie pozbędą populistów, albo przemieszczą do państw, które zwalcza cały świat. Skutkiem będzie izolacja i integracja mniejszych państw. Tutaj Europa będzie wzorem. Ona się też stanie wzorem moralnym dla innych.
    Obecne zaś potęgi bedą sobie wydzierały jakieś wyspy, zgłaszały pretensje do terytoriów i ogólnie ośmieszały się się coraz bardziej.

    Pozdrawiam również

    Stary

    OdpowiedzUsuń