Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

czwartek, 28 lipca 2022

Automat

 Sześciu z jedenastu sędziów likwidowanej Izby Dyscyplinarnej przechodzi w stan spoczynku. Będą czekać na emeryturę. Bezczynność osłodzi im comiesięczna wypłata o wysokości czterokrotnej średniej pensji. Jest za co. W końcu oczekiwanie jest najgorszą torturą.

To zresztą dla budżetu taki sam drobiazg, jak hojność, której zaznają parlamentarzyści i członkowie rządu. Tych drugich mamy najwięcej od czasu komuny. Wszyscy oni, jak utrzymuje marszałek Terlecki, otrzymają waloryzację zarobków. Dla posłów i senatorów oznacza to 1000 złotych brutto podwyżki, dla prezydenta 2000 złotych brutto, dla marszałków 1600, dla ministrów 1400, a dla wiceministrów 1250 złotych brutto [TVN24].

Jeżeli inflację mierzyć materialnymi profitami polityków, to mamy powody do zdumienia. Władze nie wierzą własnemu urzędowi, ale jakby drugą stronę, nie jak wszyscy Polacy. Podwyżka nie jest bowiem tak sowita, jak GUS prezentuje inflację.

Opozycja jednak gremialnie jest przeciw rzeczonej waloryzacji. Jej zdaniem, kiedy inflacja uderza w Polaków, politycy, w dużej mierze sprawcy drożyzny, nie powinni się obdzielać podwyżkami.

To wyjaśnienie nie jest zupełnie racjonalne. Lepiej wprost powiedzieć, że w czasie inflacji powinno się ograniczać dopływ pieniędzy na rynek. Najmniej drożyznę odczuwają ci, którzy dobrze zarabiają. Dodawanie więc im pieniędzy, stanowi zupełnie zbędny bodziec inflacyjny.

Jeżeli tego też nie wiedzą rządzący, to trudno zaiste znaleźć coś, co wiedzą.

I tu jest chyba główny problem, z którym się borykamy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz