Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

piątek, 22 lipca 2022

Wungel

 Węgla mamy na dwieście lat, ale bez bieżącego roku. Bez paru następnych chyba również. Aby móc własny tanio sprzedawać, trzeba by odciążyć górnictwo od administracji, czyli sprywatyzować. Na to nie pozwolą związki zawodowe, które się tam rozwielmożniły pod rządami AWS oraz SLD i umocniły w czasie kolejnej odmiany jedynie słusznych władców. Rzecz jest zatem beznadziejna.

Premier zaś zapewnia z takim samym entuzjazmem, jak przedtem twierdził, że trudnego czasu nie będzie, iż w tym trudnym czasie nic złego się nie dzieje. Mamy plan, mamy strategię, węgla nie zabraknie. Składy nie są puste. Z całego świata płyną już rzekomo ładowne nim statki. Jego doradca nie ma jednak pojęcia, skąd one zmierzają do Polski. Także rzecznik Fogiel tego nie wie. Media prezentują składy węgla po szczyt wypełnione… powietrzem.

Musimy więc sięgnąć po OZE oraz rozproszone wytwarzanie i magazynowanie energii. Do sieci nie można zwracać nadwyżek prądu, bo jest przedpotopowa i ich zwyczajnie nie przyjmie. Wszelkie modernizacje w tym względzie zatrzymało Prawo Energetyczne, uchwalone głównie dla wyeliminowania rynku z obrotu energią. Teraz mamy skutki.

Rezultat będzie taki, że jednak wyjdziemy z uścisku węgla. Tyle że dekarbonizację, która w mniej jedynie słusznych warunkach postępowała dekadami, my będziemy musieli przeprowadzać natychmiast, ale dopiero po odsunięciu od władzy rzekomych posiadaczy dwustuletnich zasobów węgla. Do czasu uwolnienia się od paliw kopalnych będziemy albo marznąć, albo zaciskać pasa.

Trudno. Sami sobie taki los zgotowaliśmy idąc za tromtadracką propagandą. Może to jednak nie jest najgorsze? Wszak nie ma niczego bezwzględnie dobrego ani złego. Poza dobrą wolą w pierwszym i przesadą w drugim wypadku. Nasi roztropkowie udowodnili to empirycznie.

Miejmy tylko nadzieję, że to zapamiętamy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz