Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

sobota, 5 maja 2018

Złotouści

Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe. To złota reguła moralności, która leży u podstaw wszystkich cywilizacji, bo powtarzają ją zarówno ich świeccy, jak i religijni kreatorzy. Rzecz jest prosta i łatwo dzięki niej odróżnić dobro od zła.
Czego więc dla siebie pragną nasi włodarze? Tego oczywiście, co by najchętniej fundowali innym. Przecież postępują etycznie. Zarzucanie im kłamstwa, czy nawet tylko manipulacji byłoby pogwałceniem rzeczonej zasady. Prześledźmy zatem z dobrą wiarą  wydarzenia ostatnich dni.
Przede wszystkim znajdujemy referendum. Mamy skorzystać z przysługującego nam prawa do bezpośredniego wyrażenia woli w sprawie przyszłej Konstytucji. Tyle tylko, że szczegóły rozważań wybiorą nam politycy. Pewnie dlatego, że na rzeczową dyskusję o tym brak już czasu. Jest maj, do listopada nie bardzo się da przeprowadzić konsultacji, zwłaszcza że tymczasem mają być wybory samorządowe. W dodatku brak pieniędzy na takie przedsięwzięcie i to będzie pewnie głównym problemem władz.
Okazało się też, że Platforma dzieli warszawiaków na lepszych i gorszych. Zarząd Warszawy ustawił bowiem znak drogowy przy Rondzie de Gaulle’a, z którego wynika, że w określonym dniu będą tam mogły parkować samochody organizatorów Marszu Wolności, przygotowywanego przez PO właśnie. To zdaniem polityka PiS jest karygodne, wszyscy tam powinni móc parkować albo nikt. On nie dopuści do takich praktyk, kiedy zostanie prezydentem miasta i dopóki znak nie zostanie zdjęty, każdego dnia go będzie pokazywał. Na razie jednak identyczne znaki zajęcia części ulic w określonym z góry czasie były też stosowane podczas miesięcznic smoleńskich.
Ktoś przepełniony złą wolą mógłby twierdzić, że zarówno pomysł zorganizowania referendum jak i zapowiedź łączenia warszawiaków przez PiS-owskiego prezydenta wokół idei parkowania przy Rondzie de Gaulle’a to tylko polityczna gra. Mógłby przywołać na dowód fakty, z których daje się to wyczytać – brak możliwości w pierwszym przypadku i wymogi konstytucyjnej wolności demonstracji w drugim wydają się bezsporne. Jako się rzekło wyrzekamy się jednak złej intencji.
Czego więc mogą sobie życzyć politycy, proponujący publicznie przedsięwzięcia niemożliwe do przeprowadzenia? Przecież ani referendum bez pieniędzy nie dojdzie do skutku, ani się nie utrudni nikomu demonstrowania. Pozostaje tylko jedna możliwość, jeżeli politycy przestrzegają rzeczonej zasady, najwyraźniej nie życzą sobie przewagi dla opcji politycznej, która i dla nas nie jest najlepsza. Dlatego właśnie z radością przyjmą wzmocnienie jej konkurentów.
Dziwicie się? A fe! Chcielibyście bliźnich zdumiewać, że czynicie dobro?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz