Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

środa, 5 czerwca 2019

Ewenement

Wolność, to także brak konieczności wykluczania. Jakikolwiek bowiem przymus ją unicestwia. Dlatego po 4 czerwca 1989 roku nie wprowadzono nam komuny a rebours. Nie wykluczono ze społeczeństwa komunistów, mimo że oni przedtem wykluczali tak zwaną reakcję. Ba, jak to wczoraj przypomniał Donald Tusk zawarto nawet z komunistami układ, kończący trwanie komunizmu.
Teraz krytycy rzeczonego porozumienia wysnuwają z niego powód wszystkich kłopotów transformacji. Zapominają cywilizacyjną zapaść doby realsocjalizmu, z której się trzeba było wyrwać. Nic dziwnego, że rzecz ochoczo podchwycili co sprytniejsi postkomuniści i skwapliwie się przyłączyli do dobrozmieńców. Są teraz cenionymi fachowcami, także od wykluczania. Doświadczonymi, starej dobrej daty.
Wolność to również brak potrzeby kłamania. I nie chodzi tu tylko o skandowanie przez niegdysiejszych funkcjonariuszy hasła “precz z komuną”. Chodzi o zwykłą propagandę. Wyraziciele dobrej zmiany, skalani sądownie potwierdzonym kłamstwem przynoszą najgorsze z nią skojarzenia.
Zarówno więc nietolerancja panującej ideologii, jak i konieczność posługiwania się kłamstwami dla podparcia jej propagandy o nieustających sukcesach, które rzekomo stale odnosi, świadczą jednoznacznie, że mamy do czynienia z polityką niosącą niewolę.
Ponieważ zniewolenie rodaków jest zasadniczo sprzeczne z ich interesem, mamy do czynienia z wielce ambarasującą sytuacją, kiedy w patriotyczne szaty obleka się ideologia, która staje w kolizji z własnym przekazem.
Nic też dziwnego, że w pojęciu dobrej zmiany w czerwcu 1989 roku nie stało się nic szczególnego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz