Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

sobota, 19 października 2019

Tynf+

— Ostatnio nagroda Nobla to się zdewaluowała, dostają głównie wszelkie wyróżnienia ludzie z lewackich środowisk, a szczególnie jak ktoś szkaluje Polskę, to jest nagradzany — tak były już senator PiS-u skomentował wczoraj międzynarodowe wyróżnienie Olgi Tokarczuk. Najwyraźniej wedle niego pisarka opisywała stosunki polsko-żydowskie w sposób odbiegający od jedynie słusznego.
W ogóle to nie tylko znajomość selektywnie traktowanej historii, ale też wycinkowe traktowanie faktów stanowi o specyfice niedawnych doniesień. Oto kończący się jednak umową brexit stał się powodem do przechwałek naszego premiera, utrzymującego pierwej, jakoby to wyłącznie polskie postulaty zostały spełnione.
Interesowna propaganda zawsze podaje jeden punkt widzenia, niezależnie od tego, czy operuje historycznymi czy aktualnymi doniesieniami. Zawsze bowiem stara się ludzi o mniej krytycznym usposobieniu przekonać do przyjmowania określonego z góry poglądu za słuszny. Najbardziej też prymitywne jej wydanie przedstawia fakty tak, aby w odbiorcach wyrobić poczucie zagrożenia przez jakiś potężny spisek. 
Rzecz dobrze też ilustruje zderzenie wypowiedzi Jarosława Gowina i Patryka Jakiego. — My jesteśmy Zjednoczoną Prawicą, nie powinniśmy mówić językiem Konfederacji. A taki język pobrzmiewa w wypowiedziach europosła Jakiego — mówi wicepremier. — Chciałbym tylko, aby na polskich uczelniach wyższych był choć fragmencik wolnościowo-konserwatywny, a nie lewicowa dyktatura — replikuje europoseł.
Aliści Mateusz Morawiecki później zgrabnie rzecz rozładował. Wyjaśnił oto, że to zapewne podanie na obiad polskiego kapuśniaku uczestnikom brukselskiego szczytu wprowadziło ich w tak dobry nastrój, że tym razem nie odprawili Brytyjczyków z kwitkiem.
Czyżby więc żart naszego premiera, w zestawieniu z wyścigiem dygnitarzy o słuszność i usunięciem wspomnianego senatora z list wyborczych ZP, świadczył o porzuceniu jednak praktyki manipulowania rzeczywistością przez część polityków dobrej zmiany? Świadczyłoby to o tym, że kłopoty rządzących ortodoksów są znacznie większe, niż by można było sądzić.
A swoją drogą poczucie humoru nie było dotąd najmocniejszą stroną dobrozmieńców. Warto więc odnotować kontrast między zachowawczym, namaszczonym argumentowaniem i żartem premiera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz