Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

piątek, 18 marca 2022

Jasność

Środek tygodnia tradycyjnie owocuje bulwersujacymi informacjami. Po iście dobrazmiennej interpretacji momentu wprowadzania sił pokojowych, przedstawionej przez Prezesa w Kijowie, po konfederacyjnym pomyśle odebrania dzieciom uchodźców 500+ mamy równie zaskakującą wiadomość. Oto 19 z 33 centrów sterowania ruchem polskich kolei padło ofiarą awarii.

Podejrzenie natychmiast padło na tych, co to ministra Dworczyka okradli ze skrzynki. Specjaliści zbadali więc problem. Ich zdaniem Moskale są tu niewinni. Podobne zdarzenia odnotowano w wielu państwach, od Tajlandii po Holandię.  Zamieszanie jest wynikiem kłopotów z formatowaniem czasu w programach sterujących i dlatego wystąpiły wielogodzinne opóźnienia a nawet odwołania pociągów.

W Peerelu nasze koleje zawsze miały problem z czasem. Zawsze pracowały w innym jego wymiarze, niż ten w rozkładach jazdy. Planowany czas przyjazdu zawsze wyprzedzał rzeczywisty. Podczas zimy stulecia nawet o kilkanaście godzin.

Zawsze też najmniej zorientowani w kolejowej rzeczywistości byli kolejarze. Nigdy nie potrafili zastosować tego, co już Clausewitz opisywał jako współczynnik oporu. Nie potrafili planowanego czasu przeliczyć na rzeczywisty. Teraz więc powstaje wrażenie, że problem się odrodził.

W ogóle punktualność jest nie tylko wyrazem szacunku dla innych. Pozwala także należycie organizować codzienność. Stąd przysłowiowa już regularność niemieckich, brytyjskich lub polskich, przedwojennych kolei. No i nieprzewidywalność rosyjskich. Po raz pierwszy mamy do czynienia z programowym zakwestionowaniem tej zasady. Jakiś omen.

Wróciliśmy do Peerelu. Dobrazmieńcy przynajmniej na kolei osiągnęli swój cel. To w świetle innych sukcesów zdumiewająca wiadomość. Jedyna jakby. I tak jednak zdumiewa. Zmieniacze dobra bowiem opowiadają takie rzeczy, że od razu widać, iż prochu raczej nie wymyślą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz