Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

wtorek, 15 listopada 2022

Kastroida

 Gminy rozpoczęły reglamentowaną sprzedaż węgla. Urząd Ochrony Konsumentów i Konkurencji oraz Państwowa Inspekcja Handlowa sprawdza, czy aby składy ze sobą nie konkurują. Srodzy inspektorzy sprawdzą każdy w Polsce. Nic dziwnego, że nie pilnowani śwagrowie dygnitarzy w innych branżach będą mieli używanie.

Polska ma węgla na 200 lat, zapewniał prezydent. Teraz go importuje i sprzedaje Polakom na kartki. Gorzej, na karty. Nabywca, który nie ma profilu zaufanego, musi iść do urzędu, wypełnić stosowny papier, w którym wyjawi, że zima idzie i nie chciałby marznąć i jak urzędnik jego powody uzna, przydzieli petentowi kwit. Przekazując go w składzie, posiadacz takiej papierowej zgody może sobie kupić półtora tony tego, co, miejmy nadzieję, nie jest łupkiem węglowym, a węglem. Po nowym roku powtórzy procedurę, zastanawiając się, czy to na pewno wiek cyfryzacji.

Trudno też importowane paliwo rozwozić z portów, bo nie ma infrastruktury. Tory dla pociągów towarowych rozbierano a węglarki cięto na złom. Na remont ocalałych jeszcze wagonów przeznaczono trzysta milionów złotych, aliści będą gotowe dopiero po sezonie grzewczym. Jak oczywiście skutkiem inflacji owe trzy setki milionów nie staną się tymczasem swoją własną połową. Najbardziej srogi urząd tego nie upilnuje.

Powtarzamy sukces Wenezueli. Tam kraj stał ropą, ale uwzględniwszy regionalne warunki był w tym, co populiści nazywają ruiną. Dopiero jak się za państwo wziął jakiś kastrysta, upaństwowił wydobycie i na rynku …zabrakło nafty. Sprowadzano więc benzynę z imperialistycznych Stanów i sprzedawano ją na kartki. I lud się cieszył i dalej wybierał kastrystów.

Jeżeli zaś ktoś u nas nie będzie zadowolony ze sposobu zaopatrzenia w węgiel, winny na pewno okaże się Tusk i wyborcy PiS znowu uwierzą, że i tak jest cacy.

Co, już nie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz