Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

poniedziałek, 6 lutego 2023

Probierz

 Małgorzata Łaszcz niejako na marginesie prowadzonej przez siebie dyskusji ukazała wczoraj ewolucję zarówno PiS-u, jak i opinii publicznej. Rzecz chyba jest jednak godna większej uwagi.

Oto na początku dobrej zmiany Beata Szydło uważała za oczywiste sześciomilionowe wydatki na premie zasłużonych pracowników ministerstw. Jej zdaniem one im się po prostu należały. W wyniku tego wybucha medialna burza. Prezes namawia panią premier, aby pokazała pazurki. Ostatecznie jednak straciła stanowisko, a Prezes zażądał, aby obdarowani nagrodami, oddali je Caritasowi.

Ostatnio minister finansów przeznacza sześćdziesiąt milionów na premie w ministerstwach. Informacja zostaje zapomniana po jednodniowym darciu szat przez media.

Między jednym i drugim zdarzeniem upłynęło kilka lat. Mamy więc albo koszmarną inflację, także autorytetu Prezesa, albo piramidalny wzrost zatrudnienia, albo gigantycznie rozdętą pazerność władzy.

Jest i utrata wrażliwości Polaków na postępowanie władz. To, co dawniej bulwersowało, stało się normalne.

Sami musimy sobie uprzytomnić, jak do takiego fatalizmu doszło. Uda się, jeżeli jeszcze nasza wrażliwość nie stępiała do cna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz