Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

wtorek, 4 kwietnia 2017

Odchylenia

Kontrolerzy lotów ze Smoleńska usłyszą zarzuty, jeżeli się znajdą w obszarze naszej jurysdykcji. Wedle prokuratury umyślnie spowodowali katastrofę 10 kwietnia 2010 roku. Rzecz ma dość zaskakujące konsekwencje. Ofiarom w takim przypadku nie przysługują odszkodowania ze Skarbu Państwa. Tak to interpretuje Roman Giertych.
Dodatkowe wątpliwości podniosła już wcześniej Agata Kaczyńska, prawnik i specjalista od spraw bezpieczeństwa lotniczego. Zapytana co tego dnia powinni zrobić piloci prezydenckiego samolotu nad Smoleńskiem, odpowiada że “Przerwać zniżanie na 100 metrach, gdy w gęstej mgle nie widzieli ziemi”.
Jeżeli więc kontrolerzy uczestniczyli w procederze umyślnego sprowadzenia katastrofy, to albo wykorzystali okazję, jaką im stworzył błąd pilotów, albo stanęli wobec problemu, który ich przerósł. Jest jednak wysoce nieprawdopodobne, że w ciągu kilku pozostających im w dyspozycji minut zawiązali spisek dla skorzystania z niespodziewanej możliwości zabicia prawie setki ludzi.
Niezależnie więc od tego, czy kontrolerzy się przyczynili do katastrofy, prokuratura nie rozważała zasadniczego powodu jej zaistnienia, czyli nieuprawnionego wejścia samolotu we mgłę nad lotniskiem. Wypłacając zaś odszkodowania zarówno urzędnicy Skarbu Państwa przyznający odszkodowania, jak ubezpieczyciele uznali chyba tragedię za konsekwencję wypadku, będącego następstwem nieszczęśliwego zbiegu okoliczności.
W obiegu mamy zatem dwie skrajne wersje tego samego zdarzenia. Jedną, że zaistniało ono z winy umyślnej, drugie iż było wynikiem nieszczęśliwego wypadku. Obie nie podważają stwierdzeń Komisji Millera, która ustaliła, że katastrofę spowodowało ignorowanie procedur. Przyjęcie jednak jej stanowiska byłoby powiązane z koniecznością szukania winnych także w innym środowisku od tego, które teraz penetrują prokuratorzy.
No i przede wszystkim uniemożliwiłoby polityczną eksploatację smoleńskiej tragedii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz