Komisja Europejska najprawdopodobniej wdroży w środę postępowanie wobec Polski, zmierzające do wykorzystania paragrafu 7. Traktatu Europejskiego dla zdyscyplinowania naszych prawodawców. A to w wyniku zarzutu pogwałcenia przez nich wartości europejskich.
Oficjalne postawienie w wątpliwość pojmowania u nas tego właśnie elementu unijnej kultury może mieć zaskakujące skutki. Jak twierdzi Renata Mieńkowska-Norkiene, zakwestionowanie sposobu rozumienia praworządności przez naszych ideologów może oznaczać odmowę pozytywnego rozliczenia unijnych dopłat dla uczelni ojca Rydzyka, która z europejskich środków korzysta dla szkolenia sędziów i prokuratorów właśnie w zakresie praworządności.
Jest i druga interesująca informacja z wczoraj. Ewa Kopacz wyraziła na Twitterze wdzięczność kobietom, które przed Sejmem demonstrowały w obronie wolności. TVP Info zareagowało odpowiednim “paskiem grozy”. Można tam było przeczytać, że "Ewa Kopacz chwali te kobiety, które zamiast przygotowywać święta - stają przed Sejmem i sądami". Mleko się rozlało, okazało się bowiem, że wedle jedynie teraz słusznego u nas obyczaju kobiety są od garów, a nie od polityki.
W tej sytuacji rzeczywiście trudno się spodziewać uznania dla głosicieli ideologii, która nie tylko wdraża marksowską definicję demokracji, odbierającą wszelkie prawa mniejszościom, ale i dyskryminuje kobiety. Przewidziano w niej dla pań rolę kucht, dysponujących prawami tylko w zakresie doboru potraw, jeżeli oczywiście tego nie przesądza obyczaj.
Oryginalność kosztuje, tradycja również. Rychło się chyba o tym przekonamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz