Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

poniedziałek, 11 listopada 2019

Niepodległość

Umiłowanie ojczyzny to wszędzie patriotyzm. Jest zawsze oczywisty, bo we własnym kraju mówi się zrozumiałym językiem, operuje znanymi symbolami, panują jasne obyczaje. W dodatku jest się blisko miejsc pamiętanych z dzieciństwa, blisko krewnych, przyjaciół i ma się prawo do dowolnych zachowań, ograniczonych tylko akceptowanymi powszechnie normami. Ba, nawet klimat nie przynosi tu niespodzianek. Wszystko więc jest przewidywalne i bezpieczne.
W Polsce rzecz jest bardziej skomplikowana. Mamy bowiem cześć dla dawnych bohaterów walk powstańczych. Chcemy się z nimi utożsamiać. Za patriotyczne więc uważamy prezentowanie zakazanych niegdyś symboli. Bardziej jednak w tym względzie zaangażowani Polacy, może z braku silnych wrażeń czasu stabilizacji, chcieliby też teraz uczestniczyć w jakimś powstaniu. Do tego jest jednak potrzebny wróg. Muszą go więc wymyślić, bo państwo nie tylko w wyniku wojny i późniejszych zdarzeń zostało pozbawione mniejszości etnicznych, ale zyskało na bezpieczeństwie, przystąpiło bowiem do Unii Europejskiej i NATO.
Ponieważ od upadku Napoleona mieliśmy w kraju spór między zwolennikami romantyzmu i pozytywizmu, personifikowanymi najpierw przez Mochnackiego i Druckiego-Lubeckiego, ostatecznie przez Piłsudskiego i Dmowskiego, nie mamy najmniejszych kłopotów z wynajdywaniem powodów dla niezgody. Kiedy jeszcze się na to wszystko nakładają zapatrywania na gospodarkę, czyli liberalizm staje przeciwko etatyzmowi, komplikacja rzeczy się dopełnia.
Nic jednak nie buduje dobra tak skutecznie, jak spór. Szczególnie kiedy najbliższym niebezpieczeństwem jest tylko populizm w połączeniu z kolejną bessą w światowej ekonomii. Ta zaś łatwo przekonuje, że trwanie w radosnym spożywaniu zapasów jest gorszym sposobem na życie od ich tworzenia. Nie zabiją nas również dla naszego dobra, chyba nie wyprowadzą z Unii, może nawet specjalnie nie wygłodzą.
Cieszmy się zatem, że mamy święto i możność obchodzenia go zgodnie z własnymi upodobaniami. Zapomnijmy też o wydumanych wrogach, bo głównie się ginie od własnych słabości, dużo rzadziej od cudzej perfidii.
Wszystkiego najlepszego zatem. Wszystkim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz