Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

piątek, 8 października 2021

Dalszość

No i stało się. Trybunał mgr Przyłębskiej wyłącza polskie sądownictwo spod gwarancji niezależności, wymaganych przez prawo europejskie. Już jesteśmy całkiem suwerenni i dryfujemy szybko na Wschód. Moja analiza niedługo w Wyborczej [profesor Sadurski].

W niedzielę w Warszawie i innych miastach odbędą się protesty, do których nawołuje Donald Tusk. Wczoraj się bowiem odbyło kolejne posiedzenie Trybunału Konstytucyjnego. I jest rozstrzygnięcie. Wynika z niego, że TSUE wbrew swoim kompetencjom nakazuje naszym sądom postępowanie niezgodne z naszą konstytucją. Powolność takim nakazom godzi w naszą suwerenność. Nie jest zatem dopuszczalne badanie przez sądy prawidłowości powołania sędziów przez prezydenta. Jest też niedopuszczalna coraz silniejsza integracja Unii poprzez wychodzenie jej instytucji poza przekazane im kompetencje państw członkowskich.

Zdaniem niezależnych komentatorów TSUE nie mówi nic o naszej konstytucji. Mówi o pisowskich ustawach, które ją naruszają, a które TK traktuje jak konstytucję. Suwerenność sędziów może być u nas wątpliwa, bo ustawowy, a sprzeczny z ustawą zasadniczą sposób ich powołania nie jest zgodny z zasadą trójpodziału władzy. Dotyczy to nawet wczorajszego składu orzekającego.

Prawnicy przypominają zaś, że chodzi o to, żeby kandydatów na sędziów wskazywał samorząd sędziowski, a nie władza wykonawcza. Także nasz Trybunał Konstytucyjny nie ma kompetencji do nakazywania sędziom sposobu interpretowania prawa. Przynależność do Unii daje nam też prawo do decydowania o sprawach innych państw Wspólnoty. Nasza suwerenność rozciąga się zatem poza nasze granice. Dzięki temu jest większa, niż przed integracją.

Sprawę uchodźców też nam wczoraj wyjaśniono. Sprowadza ich Łukaszenka, doprowadza do stanu osłabienia i potem przez granicę przepycha do Polski. Na Litwę i Łotwę już nie, bo tam stan wyjątkowy został w parlamentach wprowadzony przy jednomyślności albo z wielką przewagą głosujących. Wsparcie przez opozycję rządów państw bałtyckich powstrzymuje Białoruś. U nas liczni przeciwnicy dobrej zmiany albo sami szerzą kłamstwa, albo im ulegają i władza ma spętane ręce. Łukaszenka więc ma wolną ...rękę właśnie.

Oficjalna wykładnia głosi, że wszystko co uczyniono, uczyniono w interesie Unii Europejskiej, jej spoistości i pomyślności. Pozornie tylko wypowiedzieliśmy prawo unijne, jakby obok. Hybrydowo raczej. Odbiorą nam za to może Fundusz Odbudowy, ale damy sobie radę. Nawet zbudujemy mur na granicy.

Trudno w tym nie dostrzec ostrzeżenia pod adresem Brukseli. Jak nam utrudni życie, do Europy popłynie rzeka uchodźców. W dodatku nie osłabionych wstępnie. Polski Ład zaś bez przeszkód się dobierze do kogo trzeba, bo o nim się dalej nie dyskutuje. W zanadrzu zresztą mamy jeszcze zmianę hymnu, barw narodowych i takie inne rzeczy, sercu dobrozmieńca miłe. Na razie smakujemy serial o prawie unijnym.

I niech sobie trwa. Bo trwa mać. Do końca dobrej zmiany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz