Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

wtorek, 3 grudnia 2019

Anarchowoluntaryzm

To jest tak, że kiedy sędzia, rozpatrując skargę na wyrok pierwszej instancji chce sprawdzić, czy autor zaskarżonego orzeczenia miał prawo orzekać, jest niedobrze. To anarchia, bo takie dochodzenie odbiera autorytet ciałom kolegialnym o najwyższym znaczeniu. W dodatku niektóre z nich mianują sędziów, co swoim podpisem pod stosownym patentem potwierdza sam prezydent Rzeczypospolitej.
Kiedy jednak owe najwyższe ciała kolegialne powołały na jeden z najwyższych urzędów funkcjonariusza (co również potwierdził prezydent RP) a mimo to Prezes powziął podejrzenia wobec wybrańca, to ów urzędnik ma się podać do dymisji, bo jest niegodny sprawowania funkcji. Wtedy preześne postępowanie nie jest jednakowoż anarchią, a natychmiastowym reagowaniem na błąd, który, jak powiadają wyraziciele dobrej zmiany, jest prawem każdego i nie zdarza się tylko tym, co nic nie robią.
Rzecz musiał też uznać jeden z kontrowersyjnych dygnitarzy. Po pewnym bowiem ociąganiu się napisał wreszcie, że “Kierując się Dobrem Polski, Najwyższej Izby Kontroli oraz mojej rodziny, składam rezygnację”. Aliści też tu popełnił błąd, nie wyznaczył bowiem osoby pełniącej obowiązki swojego następcy. Odesłano mu więc pismo z sugestią wprowadzenia stosownej poprawki. I dalej mamy pata.
Z tego by poza konstatacją, iż nie ma należytego posłuchu w dobrej zmianie, wynikał również zaskakujący wniosek, że instytucje które się nie mylą, nic nie robią. Prezesi zaś błądzą wskutek pracowitości i mają do tego prawo. Aliści niepisane. Bo to przecież wszyscy wiedzą i wszyscy je mają. No ale ten autorytet?
To kto się tu naprawdę myli, co do czego i kto naprawdę nic nie robił?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz