Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

wtorek, 17 grudnia 2019

Saturnalia

Okres przedświąteczny to tradycyjnie już czas triumfu radosnej szmiry. Z głośnika lecą seryjnie zdawkowe życzenia. Taniocha bije chociażby z tekstu rytmicznie wykrzykiwanej w kółko piosenki: o,o,o,o … . Chociaż mogłyby to być też popisy jakiegoś naśladowcy Zenka, czy innego Sławomira. W doniesieniach mediów nie jest w tym roku inaczej.
W 23. już Wigilii dla Bezdomnych i Potrzebujących na Rynku Głównym w Krakowie po raz pierwszy nie było księży. Nie otrzymali zaproszenia, które tradycyjnie docierało do kurii za pośrednictwem Arcybractwa Miłosierdzia. Ono jednak nie wzięło udziału w przedsięwzięciu, nie przekazało też władzom kościelnym stosownego listu. Księża zaś sami nie wpadli na pomysł odwiedzenia corocznej imprezy.
Do specyficznego klimatu przyłączył się nawet prezydent. Jego rzecznik przyznał, że on co innego mówi kiedy jest nagrywany a co innego kiedy wreszcie może wyrazić, co myśli. Teraz więc wiadomo, że w pałacu naprawdę panuje przekonanie, iż cichcem i po ciemku mianowany sędzia skryje swoje obciążenia z czasów komuny. Zwłaszcza kiedy wówczas był tylko prokuratorem.
Jeszcze lepiej wypada dobrozmienny wiceminister, który dumnie powiada, że profesor prawa, sędzia TSUE nie ma wiedzy prawniczej. Bo stosowną znajomość rzeczy mają tylko ci, których mianował Prezes lub jego nominaci? Trudno jednak zaprzeczyć, że jacyś tam naukowcy, próbujący epatować dyplomami, tytułami czy innymi zachodnimi faramuszkami, to wykształciuchy.
Nie tylko góra ma pecha. Kierowca SOP, przewożący Angelę Merkel na uroczystości w obozie Auschwitz uznał, że wystąpiła awaria w samochodzie, który trzeba było tylko ponownie uruchomić. W związku z tym pani kanclerz musiała się przesiąść do innego auta. Opuszczanie zaś w takich przypadkach pancernego samochodu jest w kręgach ochroniarzy uznawane za podstawowy błąd. Idąc za ostatnią modą trzeba stwierdzić, że potrzebny jest specjalny przepis, który wyeliminuje podobne zdarzenia albo pozwoli uznać je za normalne.
Wszystkie więc wspomniane przypadki jawią się jako równie realnie jak zawołanie "kolęda, kolęda" w bałkańskim rytmie hop siup ochoczo wykrzykiwane z głośników.
Aliści marketing to jednak nie byle co i jego metody są niezwykle skuteczne. Dzięki niemu można sobie też wyobrazić radość uczestników starożytnych obrzędów. Nuże tedy, do sklepów, polityki i gdzie tam jeszcze. Tym bardziej, że znowu bardziej prawdopodobny Polexit bardzo ograniczy możliwości zakupów.
 No i wszystkiego najtańszego.

1 komentarz:

  1. Dziś byliśmy w Oszę /dla innych w ałchanie/ i szybko spieprzalismy z powodu potoku lecących z głośników kolęd. Bidna ta obsluga, oby nie zgłupiała, cały dzień.........

    OdpowiedzUsuń