Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

sobota, 29 września 2018

Reguła

Połowa kadencji stanowi przełom w poczynaniach partii rządzących. Idealiści kończą wtedy z pozorami i zabierają się za własne interesy. Oportuniści zaczynają naprawdę działać, bo przecież zbliża się czas wyborczych rozliczeń. Wybraliśmy dwa lata temu idealistów. Wzmagają się zatem doniesienia o prywacie. I to już nie wyjaśnionej słowami: bo “nam się one po prostu należały”. O bardziej bezpośredniej.
Mamy więc rodzinne kandydatury na stanowiska w samorządzie. Nie chodzi tu o propozycję kandydowania na burmistrza Łowicza, złożoną poprzedniemu kreatorowi PiS-owskiej polityki zagranicznej. To jest zwyczajne dawanie po nosie nazbyt zadufanemu akolicie. Słychać też o zasilaniu zarobków partyjnych bonzów z odzieżowych datków na PCK, pieniędzmi uzyskanymi na własny rachunek ze sprzedaży darowanej biednym starzyzny. O rytualnych już szalonych jazdach polityków przez osiedla nie ma co mówić.
Dezynwoltura sięga tak dalece, że w dwóch bodaj gminach nie złożono na czas list kandydatów do samorządów. Gdzie indziej na spisach poparcia znalazły się osoby dawno zmarłe. W końcu jak się ma władzę, to i prawdę można przegłosować, po co więc biedzić się nad formalnościami lub tym bardziej spieszyć. To odbiera powagę należną politykowi władzy.
Do tej samej kategorii należą przegrane sprawy o podawanie nieprawdziwych lub obraźliwych informacji na temat konkurentów. PiS w tym prowadzi na razie w stosunku 3:1. Tu znowu mamy inny przejaw arogancji. Przecież zwolennicy nie będą weryfikowali doniesień zgodnych z ich przeświadczeniem. Kiedy więc ma się stałe poparcie, do nich trzeba się zwracać z księżycowymi informacjami, aby tylko ich utwierdzać.
Nieprzekonani bowiem, których pragną pozyskać opozycjoniści i tak są gorszym sortem. Tylko że już na tym zaczyna korzystać ta wstrętna WOŚP, bo karne opłaty idą na jej konto, z PiS-owskich zasobów o zgrozo.
Połowa kadencji się na ogół dotąd fatalnie kończyła dla idealistycznych władz. Afera Rywina odebrała rządy “lewicowcom” z SLD. Ich pechowy lider trafił w końcu na listy wyborcze Samoobrony. I to mimo że równoczesne opuszczenie jej przez czołowego potem wyraziciela PiS-u by mogło być sygnałem dla bardziej krytycznego polityka.
Szybciej też skutkowała wojna, którą dwa lata po objęciu władzy PiS wszczął także przeciw swoim koalicjantom. Nie tylko na osiem lat wypadł z obiegu, ale też od razu.
Mamy więc specyficzny czas, w dodatku podgrzewany przez kampanię samorządową. “Bij mistrza”, zasada znana wszystkim sportowcom, teraz się pojawi w propagandzie. A nasz maestro ma swoją piętę achillesową, idealizm, jak zwykle nie jest podzielany przez partyjnych funkcjonariuszy. To więc, co wydaje się siłą, w istocie jest kamieniem u szyi. Bo miłe złego początki, ale koniec żałosny.
Będzie się zatem działo coraz więcej. Oj będzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz