Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

poniedziałek, 3 września 2018

Powrót

Jedność. Znowu więc będzie porozumienie wyborcze z gowinowcami i ziobrystami. W Unii zostajemy, bo gwarantuje dobrobyt. Uczciwość, popełniają błędy, ale się do nich przyznają. Każdy je popełnia, ale się nie przyznaje. I nie chcą samorządów, które by warczały na rząd. Prezes wrócił i powiedział.
Zaklinanie rzeczywistości ma różne formy. Widać, że jedność jest problemem. Musi ją gwarantować porozumienie wyborcze. Bo “wysokie umawiające się strony” przystępując do trzymającego władzę potentata, pozostaną na jego garnuszku. On przecież firmuje listy wyborcze. Dlatego i Unia, acz bez jej chorób (praworządność?) musi być tolerowana, daje bowiem dutki. Działaczy zaś, skrytych za bogoojczyźnianymi frazesami i biorących “co im się po prostu należy”, trzeba powściągnąć. Bo co nie nasze, to wrogie, jak te samorządy, co kiedy cudze, będą warczeć.
Różne mieliśmy polityki. Jedna je idea łączyła. Po ekipie Mazowieckiego i reformach Balcerowicza, po rządzie Bieleckiego, wszyscy władcy byli mniej lub bardziej zaangażowani w psucie transformacji. Obecna ekipa niewątpliwie przewyższa w tym dziele poprzedników, stanowczo odwracając to, co się jeszcze udało zachować. Mają oczywiste pierwszeństwo mimo dwukrotnych rządów SLD, dwukrotnej władzy narodowych “antykomunistów” tudzież związkowców z AWS.
Jeżeli więc mowa o tym, że polityka jest u nas diabła warta i wszyscy są “po jednych pieniądzach”, to właśnie nienawiść do twórców systemu, który w ciągu niewielu lat, bez Unii, podwoił nasz jednostkowy dochód narodowy. Zapowiadanie, że teraz jeszcze poczekamy dwadzieścia lat aby osiągnąć unijny status, czyli przy pomocy Brukseli podnieść ów dochód jeszcze o jedną trzecią (tyle nam brakuje do państw rozwiniętych) jest w istocie przyznaniem się do bezradności.
Tak by więc wyglądała rzeczywista skuteczność tej ekipy, rozdzieranej ambicjami i sprzecznością interesów, zagrożonej aferami z powodu częstego arywizmu lub ignorancji jej eksponentów, usilnie zaklinającej rzeczywistość.
“Sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało”. Molierowski greps jest stale wobec nas aktualny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz