Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

piątek, 7 września 2018

Mistycyzm

My, Polacy nie zdaliśmy egzaminu. Po dwudziestu pięciu latach cudu nad Wisłą znów spadliśmy na swoje zaściankowe dno. Agresywne partyjniactwo, szowinizm, ksenofobia, nietolerancja i katolicki nacjonalizm rozplenił się w duszy Polaków niczym perz. [Kazimierz Kutz]
Polityka historyczna obecnej ekipy jest efektem narodowych kompleksów. Bez osłonek zaś pisząc, wstydu. W osiemnastym wieku na ochotnika przecież oddaliśmy Polskę obcym, nad narodowy interes przedkładając własne zacietrzewienie. Podobny proces obserwujemy obecnie. Niczym bowiem innym nie jest osłabianie państwa przez dzielenie obywateli na sorty, obrzucanie adwersarzy absurdalnymi oskarżeniami, łącznie z zarzutami dokonania mordu na własnym prezydencie, odbieranie Polsce szans na rozwój za pomocą odwracania potrzebnych reform.
Nade wszystko jednak owa “polityka” zmierza do wpojenia niezorientowanym, że jesteśmy jakimś wybranym narodem, nieskończenie lepszym od innych, bo wiecznie cierpiącym. Takie twierdzenie jest usprawiedliwione w stosunku do wszystkich mieszkańców naszego regionu, gdzie wiele ludów dopiero w dwudziestym wieku osiągnęło własną państwowość. Były zresztą dłużej od nas tępione fizycznie przez sąsiadów, którzy im odbierali prawo do odrębności.
Gorączkowe zaprzeczanie niegodziwościom, jakich się dopuszczali nasi przodkowie jest tu w tym kontekście znamienne. Na dowód cnót przywołuje się naszą tolerancję religijną, zgasłą niestety w siedmenastym wieku, przyjazny stosunek do Żydów, zapomniany po buntach kozackich i zgodną dość długo wielonarodowość Rzeczypospolitej Obojga Narodów.
Natomiast o polskiej myśli politycznej przełomu średniowiecza i renesansu, reformacji, królewskich statutach (nie jestem królem waszych sumień) nikt nie pamięta. Czy dlatego, że by mogły świadczyć o związku polskiej tradycji z Zachodem? Nie wiadomo. Mamy w swojej historii dobre i złe okresy.
W tym wszystkim znaczący wydaje się fakt milczenia o Legionach Polskich. Bardzo rzadkie są publikacje opisujące ich historię, działania, motywacje. Nie ma nazw ulic, pomników, jubileuszów. Albo nie pasują do obrazu wiecznie przegranych męczenników, albo są solą w oku epigonów antyokcydentalnych prądów w naszej polityce. W stulecie odzyskania państwa rzecz jest znamienna.
Trudno więc przeczyć gorzkim słowom naszego reżysera. Weszliśmy na fatalną drogę i drugi cud nad Wisłą jest poważnie zagrożony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz