Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

czwartek, 11 czerwca 2020

Samojedź

Prawo i Sprawiedliwość swoje wyborcze sukcesy osiągało metodą na skomlaka. Zawsze się preferuje krzywdzonych. Partyjna propaganda przedstawiała więc swoje ugrupowanie jako ofiarę układu, wrogich sił, które zorganizowały przemysł nienawiści, aby wbrew dążeniu jedynie sprawiedliwych odrestaurować komunę. Więcej, prezentowali się jako ugrupowanie prorynkowe, optujące za poszerzeniem sektora prywatnego, zwalczające oligarchie, stojące po stronie prostego ludu, z którego są krwi i kości.
W ten sposób udało się suwerena przekonać do porzucenia komunistów, również się podlizujących proletariatowi, ale zbankrutowanych. Teraz ów zaczyna się orientować, że dobra zmiana też nie jest żadną alternatywą. Wszak zmierza do bankructwa tą samą drogą, którą szła komuna.
Zwłaszcza kiedy się okazało, że dobrozmieńcy się uważają za przedstawicieli lepszej jakby półki, iż są panami, którzy adwersarzy mają nie tylko za gorszy sort, chamską hołotę, ale zgoła za element animalny.
Odbierają też tym gorszym prawa, demonstracyjnie ignorując ich głos nie tylko na ulicy (cała Polska z was się śmieje, komuniści i złodzieje) ale i w Sejmie czy Senacie. Okazało się zatem, że to dobrozmieńcy są agresorami, a nie ofiarami godnymi współczucia.
PiS więc odwrócił nie tylko znaczenia, ale też sympatie polityczne. I nie może tym obciążać jakiegoś tam układu czy przemysłu nienawiści, skoro jak na dłoni widać, kto demonstruje pychę, nienawiść, zaprzecza oczywistym faktom. Gorzej, liderem zachowań godzących w interes dobrej zmiany jest sam Prezes, postępujący bez żadnego trybu, z czystej pasji.
Im słabszy jest człowiek, tym bardziej potrzebuje ideologii i rozkazodawcy. Kiedy jednak ujawni fałsz w poczynaniach wodza, może nawet odkryć radość, skrytą w posiadaniu wolnej woli. To konstatacja Nietzschego zaczyna znowu znajdować potwierdzenie.
Czy w takiej sytuacji możliwe jest odwrócenie klęski wyborczej prezydenta, który demonstracyjnie wręcz był przeciw wszelkim pomysłom opozycji? Który w dodatku szuka szansy w zwalczaniu czegoś, co w kręgach dewocyjnych nazywane jest tajemniczo ideologią LGBT? Bardzo wątpliwe. I walnie się do tego przyczynił prezes, traktując Polaków albo jak bezwolny tłum, albo gorszy sort.
Naprawdę każdy stoi tam, gdzie się ustawił. Nie ma na to rady.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz