Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

poniedziałek, 15 czerwca 2020

Apostazje

Gustaw Herling-Grudziński w “Innym świecie” pisze, że ludzie zniewoleni szukają ratunku dla resztek godności w dobrowolnym pogłębianiu swego niewolnictwa. “Lesoruby” pracowały jeszcze gorliwiej, niż by tego wymagało osiągnięcie prawa do przyznanej im racji żywnościowej.
W jedynie słusznej sytuacji obserwujemy podobny mechanizm. Stąd się pewnie bierze absurdalna zapowiedź profesora-polityka o postępowaniu z odmieńcami seksualnymi: Skończymy słuchać tych idiotyzmów o jakichś prawach człowieka.
Nie dziwi też demonstracyjna ulga tych, którzy się wyrwali z zależności. Dawni wyznawcy dorozmiennych prawd, nawet przedtem najgorliwsi po opuszczeniu biało-czerwonej drużyny zawsze prezentują zupełnie jej przeciwny pogląd na rzeczywistość.
Po serii spektakularnych odstępstw, w wyniku czego powstała partia PJN, ostatnio mamy przypadek niedawnej szefowej kampanii Andrzeja Dudy. Bliżej jej do Rafała Trzaskowskiego. I to jest jej rzeczywista preferencja polityczna.
Stąd też jest zupełnie oczywista mała wiara Prezesa w lojalność intelektualistów, pozostających jeszcze w dobrej zmianie. Przecież wiadomo, że nikt rozsądny serio nie wypowiada niedorzeczności.
Niechęć do elit upodabnia Prezesa do plebejskiego suwerena, chociaż uważa się on za kogoś z lepszej jakby półki. Wszak PiS-owski lud też jest nieufny wobec inteligentów, bo to następcy dziedziców, arendarzy, wszystkich takich, co to się tuczyli na krwawicy. Ale podobnych do siebie się popiera.
Kiedy jednak Prezes podnosi wymagania ponad poziom tolerancji na absurd, dobra zmiana traci też poparcie. Jego zaś sposób rządzenia polega właśnie na systematycznym piętrzeniu niedorzeczności. Inaczej się zresztą nie da, kiedy takie prawdy łatwo powszednieją.
Alternatywą byłaby rezygnacja z pozorów i żmudna praca. To zaś pozostaje poza zasięgiem populistycznej ekipy, dostrzegającej jedyny problem w rzekomej nikczemności elit, wzbraniających się przed podzielaniem obskuranckich emocji.
Póki więc jeszcze się ponad miarę nie przesadza, można korzystać z dobrej woli zwolenników. Kiedy już odporności na bzdury im nie staje i rozglądają się za konkretami, jest się bezsilnym wobec ich obojętności i podatnym na niekontrolowane wybuchy emocji.
Nikt przecież nie jest z żelaza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz