Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

wtorek, 7 sierpnia 2018

Wolności

Z łaski Boga mamy w naszym kraju trzy niezmiernie cenne rzeczy: wolność słowa, wolność sumienia i dostateczny rozsądek, aby dwóch pierwszych nie praktykować”. Noam Chomsky wziął ten cytat z Marka Twaina za podstawę rozważań o autocenzurze, której wszyscy ulegamy.
Trudno tu odmówić filozofowi racji. Natłok informacji zmusza nas do porządkowania ich w stereotypy, które nader często się przeobrażają w poglądy, czasem nawet w idee. Niekiedy też wynaturzają się w ideologie. Te zaś rodzą agresję, są bowiem zawsze absurdalne, zawsze bowiem wymagają obrony, bo nigdy nie dostarczają wyznawcom argumentów.
Ideologia bowiem, to uzurpacja poznania praw historii. Z tego wynika jedynie słuszna rzekomo recepta na szczęście powszechne, któremu z natury stają na drodze siły zła. Wyznawcy więc muszą się stale mobilizować na przekór adwersarzom i tylko wtedy osiągną cel, kiedy albo ich przekabacą, albo wytępią. Z tym, że nuworysze i tak zawsze są przez “prawdziwych” ideologów traktowani jako gorszy sort.
Poglądy także dają recepty, nade wszystko zaś ograniczają konieczność rozważenia problemu do porównania jego istoty ze stereotypem. Kiedy więc rzecz trzeba rozważyć natychmiast, są bardzo przydatne. Ale konsekwencja, która jest powszechnie uznaną cnotą, nakazuje podtrzymywać swoje raz wypowiedziane zdanie. I wtedy pogląd przeistacza w ortodoksję, czyli odbiera nam wolność wypowiedzi.
Ten właśnie mechanizm leży u podstaw rozdrobnienia opozycji. Najpowszechniejsza z ortodoksji głosi, że PiS wyznacza intelektualne i moralne minimum w naszej polityce. Należy więc czym prędzej odsunąć go od władzy. Ale zwolennicy Platformy również się przyznają do tradycji solidarnościowej. To więc odstręcza od nich postkomunistów, noszących w sobie ból “utraty własnego śmietnika”. Głoszą więc szkodliwość POPiS-u. Liberałowie zatem zarówno platformersów jak postkomunistów uważają za nadmiernie unurzanych w przeszłości i mamy komplet.
W mętnej zaś wodzie najłatwiej pływają ideolodzy, w końcu to ich żywioł. I stąd powszechne mniemanie o poparciu, jakiego rzekomo zażywają, któremu jednak nie dają wiary. Dlatego tworzą ułudę przeistoczenia 500+ w 1000+.
Kiedyś się nasze wnuki za głowy będą łapać, czytając o wyczynach naszych “patriotów”, ale my również nie pojmujemy istoty osiemnastowiecznych poczynań ówczesnych “prawdziwych Polaków”, które w końcu doprowadziły do wymazania Polski z mapy świata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz