Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

piątek, 3 sierpnia 2018

Czapnictwo

Ratusz warszawski zdelegalizował pochód narodowców, zorganizowany dla uczczenia rocznicy Powstania Warszawskiego. Wedle ministra Brudzińskiego powodem był fakt, że tylko jeden z uczestników marszu był ubrany w koszulkę z sierpem i młotem. Powód więc odmowy kontynuowania imprezy był wedle niego “totalnie od czapy”.
W sytuacji jednak, kiedy umieszczenie na szyldzie biura poselskiego parlamentarzysty PiS-u skrótu nazwy monopartii z czasów Peerelu zostało uznane za powód do przedstawienia sprawcy zarzutu propagowania ustroju totalitarnego, rzecz nabiera innego wymiaru.
Bo akcja równoważy reakcję. W ludzkim organizmie jest to wykorzystywane tak, że pozytywnym impulsom towarzyszą negatywne. Kiedy więc chcemy podnieść rękę, otrzymuje ona zanikającą serię poleceń, skłaniających ją do ruchu w górę i rosnącą liczbę rozkazów przeciwnych, nakazujących bezruch. Kiedy ramię osiągnie zamierzone położenie, pierwsze gasną na korzyść drugich.
Identycznie działa dobro i zło. Kiedy na przykład na jakimś etapie swego rozwoju społeczność osiągnie optimum, każda zmiana pogarsza jego stan. Zło zatem, które początkowo blokowało postęp, staje się dobrem w odróżnieniu od inspiracji do dalszych zmian, która się teraz staje złem, mimo że przed chwilą była dobrem.
Rzecz nieźle ilustruje nasze sądownictwo. Kiedy już ustabilizowało kadrę po 1989 roku, przystąpiono do jej modyfikacji. W rezultacie wczoraj odnotowaliśmy przekazanie Trybunałowi Sprawiedliwości przez nasz Sąd Najwyższy pięć pytań prejudykacyjnych (piękne słowo) aby ostatecznie rozstrzygnąć, co w tym przypadku jest złem, a co dobrem.
Gdy jednak to samo w tych samych kręgach jest traktowane jako dobro i zło, następuje klasyczny dysonans poznawczy. Widać to chociażby w przypadku Przystanku Woodstock, w wyniku ubiegłorocznej obstrukcji władzy przekształconym teraz w Pol and rock, wolny od zastrzeżeń. Chociaż ksiądz Oko niezmiennie uważa go za element niższej kultury, nie służący rozwojowi człowieka, aliści do wyrażenia swego odkrycia używa starej nazwy festiwalu.
Kiedy zmiany następują zbyt szybko, następuje rozedrganie układu. Każdy inżynier wie, czym się to kończy. Niewtajemniczonym zdradzę, że katastrofą. Niewątpliwie opisane tu poczynania władz trzeba zaliczyć do zła. W ich bowiem rezultacie wyznawcy ideologii tracą grunt miotani między skrajnościami. Niewiernym jakoś nie przeszkadza w dostosowaniu się do zmian. Bo nawet kiedy częstość zwrotów narasta, to oni (totalniacy, wciórności) i tak znajdują rozwiązanie.
Skutek jest taki, że PiS przegrywa ze samym sobą, nawet o tym nie wiedząc. Ot tak, z czapy. Na ochotnika. Tak więc działa niewidzialna ręka postępu. Dobro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz