Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

piątek, 9 sierpnia 2019

Sprawiedliwość

Ponieważ ustanawiamy wysokie normy postępowania, to marszałek przestaje pełnić funkcję, chociaż nie złamał prawa ani obyczaju. Nie widzieliśmy niczego złego w podobnym postępowaniu Donalda Tuska, ale skoro naród tego nie pochwala, to my też nie. Dobra bowiem zmiana słucha Polaków i służy Polsce.
Rzecznik zaś cudownie pomnożył kartki i rzucił je z odrazą na podłogę. Na pewno dla mediów, bo je tam pozostawił. Miało tam być wyliczenie lotów Donalda Tuska. A potem dygnitarze odeszli, nie bacząc na wołania dziennikarzy.
W powietrzu zaś unosiło się zapewnienie, że konsekwencje będą. Czy zgodnie z nim będą zbadane loty pani Szydło? Skoro Tusk utracił prawo do latania, to i ona go nie miała. Może nawet bardziej, bo jest z wyższej półki.
Ale stało się. Marek Kuchciński nie jest już marszałkiem, opozycja się nie musi męczyć z wyliczaniem jego swoistych zasług. Biorą się za to media. Przecież ogrodzenie Sejmu peerelowskimi barierkami, wypróbowanymi w stanie wojennym, zamknięcie dziennikarzom dostępu do wielu pomieszczeń, to nie bagatela.
Obiektywnie rzecz biorąc z takiego pojmowania władzy wyrosła arogancja dobrozmiennych wyrazicieli, zwracających się do dziennikarzy per szczylu lub w kontekście lotów opowiadających o intensywnej rywalizacji na najgłupszego posła. Stąd także postępowanie elit z “tej wyższej jakby półki”. Wszyscy przecież pamiętają nagrody, które im się po prostu należały, rozbijanie rządowych limuzyn, o jakichś tam austriackich pretensjach nie mówiąc.
Nie najlepiej wiec wyglądają ci, którzy przedtem stanowczo oświadczali, że marszałkowskie przeprosiny kończą sprawę. W dodatku media tymczasem wyciągają nie tylko lot do Budapesztu, ale dowożenie krawatu samolotem.
— Nie przypominam sobie, żeby Tusk organizował jakieś obloty nad Kaszubami, zabierał ze sobą siostrę, leciał do siostrzenicy na wesele, albo żeby ktoś mu wiózł krawat. Przecież to jest ze strony PiS kuriozalny sposób odwrócenia uwagi od istoty problemu — tak rzecz skomentował Krzysztof Brejza.
— O czym nie można mówić, o tym trzeba milczeć — pisał niegdyś Wittgenstein. Mowa bowiem nie jest złotem. Dlatego systemy autorytarne upadają w momencie, kiedy się próbują naprawić. Taka jest kolej rzeczy. I na to nie ma rady.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz