Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

wtorek, 2 marca 2021

Fachury

 Trzecia fala pandemii spiętrzyła się za sprawą brytyjskiej mutacji wirusa. Jest bardziej zjadliwy. Potrzeba więc mocniejszych środków zaradczych. Mamy zatem kłopoty.

W styczniu wyprodukowano u nas trochę ponad 5 mln maseczek medycznych i nieco więcej niż 13 mln maseczek ochronnych innych typów. Te ostatnie niepotrzebnie, bo nie są zalecane do użytku. W lutym tempo osłabło.

– Gdybyśmy mieli bardzo dobre maski w nadmiarze, to oczywiście każdy mógłby chodzić. To trochę jest żenująca sytuacja, jeżeli w 40-milionowym kraju nie jesteśmy w stanie wyprodukować własnych masek i musimy korzystać z masek produkowanych za granicą – mówił prof. Andrzej Horban. – Od roku jest epidemia... Troszeczkę tutaj bym do wszystkich panów przedsiębiorców, którzy mówią, że nie mają z czego żyć... A gdyby się wzięli za produkcję masek, to mieliby z czego żyć – kontynuował. [TVN24]

Prezydent i premier zapowiadali blisko rok temu program “Polskie szwalnie”. Nic z tego jak zwykle nie wyszło. Widać jednak, że byłby rynek i możliwość działania zamykanych z powodu zarazy firm choćby przekwalifikowanych na szwalnie. Tyle że przedsiębiorcy nie są wszechmocni i na przykład kelnerek od razu nie nauczą szycia. Trudno też to robić bez maszyn.

Jak ujawnił minister Szczerski, nasz prezydent po powrocie z gór rozmawiał z prezydentem Chin. Nie o maseczkach. O szczepionkach. Maseczki już bowiem kiedyś na Wschodzie kupiono. Donald Trump zaś przegrał wybory, zanim dostarczył nam załatwionych tam podobno amerykańskich szczepionek. Trzeba więc znowu próbować na Wschodzie.

Profesorka epidemiologii, występująca wczoraj wraz z ministrem zdrowia na konferencji prasowej oświadczyła, że jak się coś zleci zagranicy, to trzeba za to zapłacić cztery razy więcej. Bo jedno euro kosztuje cztery złote (sic!). Pewnie w kołach ministerialnych trwa przekonanie, że w Chinach będzie tanio. Wszak jeden Juan kosztuje pół złotego.

Trudno się w tej sytuacji oprzeć niepewności. Jeżeliby medycy byli tak kompetentni w swoim fachu jak ich kierownictwo w ekonomii, to by dopiero był dramat. Ale szczęśliwie ich fachowości nie da się nic zarzucić.

Władze atoli nie są chyba specjalnie przygotowane do właściwego zorganizowania walki z pandemią. Może trzeba było wcześniej pomyśleć o warunkach dla przekwalifikowania zamkniętych przedsiębiorstw? Słuchać ludzi, którzy twierdzą, że kurs złotego zależy od popytu na polskie towary i usługi?

Mówią, że mądry Polak po szkodzie. Miejmy nadzieję, że to prawda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz