Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

czwartek, 18 marca 2021

Zuchy

Skuteczności dobrozmiennej polityki historycznej dowodzi zając. Przebrany zań osobnik tańczy coś w rodzaju chopaka i reklamuje narzędzia ogrodnicze. Występuje w czapce, stylizowanej na budiennowku. Z gwiazdą. Czteroramienną. Nie promuje więc komunistycznych symboli, bo nie są dosłowne. Nie łamie prawa. Odwołuje się tylko do... sentymentu?

Wystarczyłoby pięć lat i sowiecka symbolika by się opłacała? Znalazła się bowiem w reklamie, czyli miejscu gdzie się zabiega o przychylność widza. Wyglądałoby to tak, że wróciliśmy do świadomości z czasu początku wojny bolszewickiej. Wtedy lud, słysząc sowieckie armaty informował się radośnie, że to nasze bijo Poloków.

To akurat był efekt carskiej łaskawości dla włościan. Ale też komitet centralny PPR po 1948 roku ustalił nową organizację, cele i zadania oświaty. Między innymi pojawił się w niej obowiązek wychowania nowego inteligenta na podstawie gruntownie poprawionej historii.

Każde omówienie dzieła literackiego zaczynało się wtedy od rozważenia krzywdy społecznej, krytykowanej jakoby przez autora. Sztubacy zachodzili w głowę, jak w czasach obszarniczej i zgoła carskiej cenzury przechodziły takie bezecności.

Medal więc za przychylność dla niewoli należałoby podzielić między carskich i komunistycznych speców od polityki historycznej. Ale to dzięki dobrej zmianie przypomniano roszczeniowcom ich niedawny raj.

Jest i drugie wyjaśnienie. Dawno zapomniane a negatywne niegdyś stereotypy mogą inspirować twórców reklamy egzotyczną dla Polaków estetyką. Jak Pałac Kultury w centrum Warszawy. Nie budzą już negatywnych skojarzeń wśród ludzi słabo zainteresowanych przeszłością.

Tak czy owak rzecz musieli dostrzec marketingowcy a oni za pomyłkę płacą spadkiem dochodów ze sprzedaży. Nie mogą się mylić pod rygorem utraty zarobku.

W jednym więc i drugim przypadku polityka historyczna dobrej zmiany wzięła w łeb. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz