Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

piątek, 3 lipca 2020

Więzy

Gdyby rozum był przy młodości… [Kochanowski].
Młodzi ekonomiści chcą zmiany Konstytucji w zakresie dopuszczalnej granicy długu publicznego. Obwieścili to w specjalnym liście otwartym. Teraz wolno się państwu zadłużać do 60% PKB. Wedle ekonomicznej młodzieży nasze zadłużenie osiąga tylko 46% (skąd to wiedzą, nie wiadomo) a średnia w Unii to 77% rocznego produktu. Na razie nasz dług należy też do najtańszych, warto więc się teraz zapożyczyć, aby umożliwić bezbolesne zniesienie skutków zarazy.
Alternatywą jest zadłużanie się przedsiębiorstw, dla wielu trudne z powodu braku lub niewielkiej zdolności kredytowej. Spowoduje to trudności z zatrudnieniem, co zawsze uderza w młodzież. Dogmatyzm zaś monetarystyczny doradców Solidarności, trapionych w czasie transformacji traumą po długach Peerelu nie ma już teraz sensu.
Wyczuwa się tu silną wiarę w moralność polityków. A przecież pokazali oni też zdrożną skłonność do wyróżniania elit, którym się "po prostu należy". O koronawirusie słabszym jakoby latem od swego zimowego odpowiednika nie ma już co mówić.
Tymczasem pożyczanie ma sens wtedy, kiedy zrealizowana dzięki niemu inwestycja spłaca zobowiązanie. Jeśli kredyt pochłania konsumpcja, jego zwrot obciąża raczej obywateli w wypadku, kiedy państwo jest dłużnikiem. W rezultacie skutek może być gorszy od tego, który spowodował brak pieniędzy.
Gdyby więc w Konstytucji zapisano, że pożyczone pieniądze mogą być przeznaczone tylko na dopłaty do przedsięwzięć o stopie zwrotu potwierdzonej przez niezależnych ekspertów, rzecz by mogła mieć sens. Zwłaszcza gdyby jeszcze zawarto tam warunek, że wpływy podatkowe, powiększone w wyniku zainwestowania długu muszą pokryć spłatę zadłużenia. Czyli gdyby się dało zapisać, że ekonomia państwa ma być rozsądna, rzecz by była dobra.
Aliści tego się właśnie nie da zrobić. Udowodniła to dobra zmiana, która zmieniła ustrój państwa bez zmiany Konstytucji. Nie daje się bowiem w niej zapisać, że politykę należy prowadzić przyzwoicie. Tym bardziej nie można tam zamieścić nakazu o mądrym gospodarowaniu groszem publicznym. Zwłaszcza wobec oficjalnej metafory o rozrzucaniu pieniędzy z helikoptera.
Trzeba więc raczej władzę powierzać odpowiednim politykom. Najszybciej się bowiem pracuje porządnie a najkrótszą drogę do dobrobytu wskazuje rozsądek. Zdrowy, nie zaciemniony przez jedynie słuszną ideologię.

2 komentarze:

  1. Masz rację, ale - analogicznie - we fragmencie twojego tekstu "wyczuwa się silną wiarę" w moralność ekspertów. Tymczasem (a wiem to z własnego doświadczenia, bo powołany niegdyś do pewnego prestiżowego zespołu eksperckiego uciekłem z niego czym prędzej przekonawszy się, że większość z nich to suto wynagradzani - finansowo i w inny sposób - lobbyści), to w większości osoby zainteresowane w określonych rozwiązaniach, które dyktują - lub sugerują politykom.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ba. Wszystko jest względne.
    Ale jeżeliby się dało wpisać do Konstytucji zasady dobrego gospodarowania, to może i niezależni eksperci by się tam zmieścili, ale raczej wybór rozsądnych polityków wydaje się najbardziej realny. Bez zmian w Konstytucji.

    OdpowiedzUsuń