Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

sobota, 15 kwietnia 2023

Izeria

 Pierwszy samochód elektryczny powstał w 1830 roku. Przed 1860 rokiem ulepszono akumulator ołowiowy, co powiększyło zasięg ówczesnych pojazdów. Pod koniec XIX wieku pojazdy elektryczne były stosunkowo częstym środkiem komunikacji w obrębie brytyjskich miast. W 1899 roku po raz pierwszy przekroczono takim autem prędkość 100 km/h.

Potem wprowadzenie rozruszników i tłumików oraz taniejąca benzyna na sto lat spowolniły rozwój elektryków. Powrócono do nich dopiero, kiedy ropa stała się przedmiotem politycznego nacisku i świat zaczął odchodzić od paliw kopalnych. Także kiedy miał dosyć arabsko-moskiewskiego dyktatu.

W Polsce nie zapominano o elektromobilności. W latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku wyprodukowano elektrycznego dostawczaka, przewożącego 800 kg na odległość 50 km. W 1971 roku powstał Melex, produkujący użytkowe samochody elektryczne. Wyrósł do rangi jednego z największych producentów elektryków na świecie i dalej je produkuje.

Teraz do konkurencji z nim miała stanąć fabryka izery. Zaczęto już pod nią wycinać las i w ogóle wysyłać drewno Chińczykom. Od nich kupiono też podwozie owego "prawdziwie polskiego" samochodu. Za jednym zamachem uzyskano więc przestrzeń do budowy fabryki i podstawowy przedmiot planowanej tam produkcji. Pozostało tylko stworzyć nadwozie i zapewnić baterie. No i zbudować fabrykę. Chińczycy nie chcą tego zrobić? Nie dowierzają zmianie dobra?

Może obserwacja realiów im podpowiada, że nie dotrzymuje ona swoich obietnic? Wszak nawet Prezes zapewniał rolników, że na przednówku spokojnie sprzedadzą zeszłoroczne zboże po godziwych cenach. Teraz, kiedy Polskę zalały ukraińskie dostawy, utrzymuje, że to minister go oszukał. 

Kukizowi też chcą odbierać cztery miliony, które mu już ofiarowali. Mówią o jego projekcie zmian w prawie, że to "zwykłe rzępolenie i trzy akordy, darcie mordy".

Nic dziwnego, że za jego słowa o Tajwanie Chińczycy nazywają naszego premiera "pewnym polskim urzędnikiem państwowym".

To jak tu się angażować w kraju zarządzanym tak… sprytnie? Chociaż w Państwie Środka importowane z Polski drewno na pewno się przyda. Przecież nikt rozsądny nie pozbywa się ostoi ojczystego klimatu. W Chinach wiedzą to od paru tysięcy lat.

Mizeria więc przed nami w sprawie izery, mizeria.



11 komentarzy:

  1. ,,Mizeria więc przed nami w sprawie izery, mizeria''.

    Myśli Pan, że tylko w sprawie IZERY mizeria?
    A ostaniemy się w ogóle?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostaniemy się jako pośmiewisko świata. Przez cały osiemnasty wiek tak trwaliśmy, nie będąc w Unii. Teraz więc nie musi być tak samo.
      Pozdrawiam również.

      Usuń
  2. "Chociaż w Państwie Środka importowane z Polski drewno na pewno się przyda. Przecież nikt rozsądny nie pozbywa się ostoi ojczystego klimatu. W Chinach wiedzą to od paru tysięcy lat."

    Wiedzą to, bo przez te "parę tysięcy lat" - ze szczególnym uwzględnieniem ostatnich siedemdziesięciu paru, kiedy rządzą tam komuniści! - wyrżnęli swoje lasy tak, że bez importowanego drewna nie radzą sobie ni chu..., chu...!

    A że złodzieje od Kaczyńskiego to w istocie swojej bolszewicy pokroju chińskich władz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i zdobyli kolejne doświadczenie, popierające tradycję zachowywaną przez tysiąclecia. Teraz kupują drewno u kulturowych krewniaków.

      Usuń
  3. A kaczyfii jest inny, sądzi Pan?

    OdpowiedzUsuń
  4. ,,Następną notkę napiszę, kiedy otrzymam zapewnienie, że admini nie opatrzą jej nieinteligentnym tytułem, napisanym drewnianą polszczyzną''.

    Ktoś odpowiedział? Czy po prostu zwolnill miejsce dla ruskiej agentury?

    OdpowiedzUsuń
  5. Budowa samochodu i do tego elektrycznego to nie takie chop siup i do przodu
    Bo gdzie sa budowane na zapas stacje ładowania takowych Jak wygląda ich siec
    Gdzie i jak rozwijana i modernizowana jest siec elektryczna by wytrzymała taki obciążenie i to jednoczesne
    By "polepszyć atmosferę" każdy kupi sobie generator spalinowy do domowego lądowania?
    Gdzie i kiedy i kto kształci tą armie specjalistów potrzebnych do pracy w stacjach obsługi
    Kto i gdzie projektuje ich rozmieszczenie i ilosc
    Kto i gdzie prowadzi prace badawcze nad utylizacja lub regeneracja tych tysiecy a szkodliwych akumulatorów
    Mozna tak długo.A wynika u nas jak zawsze "szlachta na koń siedzie My z synowcem na przedzie i JAKOS TO BEDZIE
    Dzis przynajmniej mamy powrót do przeszłości gdy nawet w maluchu woziło sie kanister z paliwem
    Dzis tez sie zastanawiamy czy ten nowoczesny ekologiczny dojedzie na miejsce.Gdzie i jak go naładujemy ?I czy trafimy na nie zajęta ładowarkę.
    I "planujemy"o ile dłużej w czasie dojedziemy do celu.Wszak ładowania czasochłonne są.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Dojutrkostwo jest kolejnym problemem zmiany dobra. A obietnica działa tylko tak długo i szybko trzeba składać następną.
      Niewidzialna ręka rynku czasem dojutrkowców wspomaga, ale jak się państwu powierzy przenoszenie gór, to się ma skutki, jakie miał Stalin z odwracaniem biegu rzek.

      Usuń
    2. A nie zauważyłeś ze my tak zawsze"od dupy stron" w czym w szczególności celuje nasz tzw rzad.
      Pierdyknęli przekop a tera się zastanawiają co my nim przepchamy.
      Zgodzili się "iz płody rolne z Ukrainy,przejada przez Polskę tranzytem.
      Czyli przesyłki jakiekolwiek miały i muszą przechłodzić przez Polskę bez jakiegokolwiek załadunku i przeładunku.maja byc zaplombowane strzeżone by nie zostały rozkradzione
      A u nas co.Upchali w elewatorach,trzymali na stacjach i sprzedawali za pol, darmo złodziejom.Nie własne a cudze.Jak to sie nazywa Czy nie paserstwo ?
      I jeszcze powiadają suwerenowi.Wiemy kto to zrobił ale nie powiemy"bo to naszym zaszkodzi" i prawo nie pozwala ujawnić.Kogo złodzieja czy pasera?
      A suweren kiwa głowa ze zrozumieniem bo go roznamiętnili ochłapami nazwanych dla jaj dodatkowymi emeryturami.
      I ma t nw dupie Bo kradną ale nie jego i nie wie ze to co ukradli sam potem zeżre w kluskach czy chlebie.Taka to gmina

      Usuń
    3. To prawda. Była taka sztuka teatralna "Jakobowsky i pułkownik" Franza Werfla. Opisuje ona przebijanie się polskiego pułkownika przez upadłą w 1940 roku Francję. Ow pułkownik nie godzi się na przebranie w cywilny ubiór, zabiera ze sobą kochankę i mianuje Jakobowskyego szefem swojego sztabu. Daje mu rozkaz i szef sztabu ma wszystko zorganizować. Niczym więcej się nie przejmuje.
      To właśnie satyra na to, o czym piszesz.
      U nas jak wódz ma dobrego szefa sztabu, wygrywa wojnę. Jak nie, mamy "przekopane".

      Usuń