Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

niedziela, 23 sierpnia 2020

Zamiennik

  Jarosław Kaczyński, pokłóciwszy się kiedyś z Markiem Jurkiem, miał się głośno zastanawiać, czy jego dawny prawicowy sojusznik jest „agentem”, czy też po prostu „wariatem”. Dziś, kiedy rządzone faktycznie przez Kaczyńskiego państwo jest konsekwentnie nieme wobec Putina i Łukaszenki i równie konsekwentnie wrogie wobec demokratyczno-liberalnego Zachodu, należałoby to pytanie powtórzyć pod adresem samego Jarosława Kaczyńskiego  stwierdza Cezary Michalski.

Dobra zmiana się radykalizuje. Z rządu odchodzą bezpartyjni fachowcy. Na miejscu ministra spraw zagranicznych pojawił się eurosceptyk, nie tający przekonania, że Unia legalizuje zoofilię, przymusową eutanazję i kanibalizm. Nic dziwnego, że nie interesują go poczynania Łukaszenki, ale Zachód przejmuje wstrętem.

Wiceminister spraw zagranicznych, który ma teraz innego szefa, nie widzi niczego nadzwyczajnego w wyznaniach nowego pryncypała. Powiada, iż dla nikogo nie powinno być zaskoczeniem, że polityk, który ma konserwatywne poglądy zostaje ministrem w konserwatywnym rządzie. Teraz więc mamy oficjalne potwierdzenie, że w dobrej zmianie znakiem prawicowości jest poważne traktowanie mitów.

Polacy nie są jednak zbyt konserwatywni. Świadczyłaby o tym tablica reklamująca pewną restaurację. Napisano tam: Proszę nie wchodzić jeżeli masz objawy covid19, rasizmu, homofobii. Dziękujemy. Wszak w reklamach się nie wypisuje kwestii zniechęcających klientów.

Pozory mylą. Wiadomo to od dawna. Ale sygnały niepokoją. Bo przykład ze Wschodu bierzemy rzeczywiście. W dodatku pod antyrosyjskimi hasłami. Aby więc uniknąć grzesznej rozkoszy kanibalizmu, popełniamy polityczne samobójstwo.

W rezultacie nie wiadomo czy absurdalne zachowania nie są właśnie istotą dobrej zmiany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz