Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

poniedziałek, 16 listopada 2020

Tarczownicy

 Pomoc dla artystów. To oczywiste, że również im trzeba zrekompensować straty poniesione wskutek zamknięcia widzów w domach. I nie ma tu różnicy, czy uprawiają wysoką, czy niską sztukę. Chociaż wielu z zadowoleniem odnotuje zniknięcie płaczliwym głosem przez nos śpiewanej reklamy sprzętu, który przedtem nie był przeznaczony dla idiotów.

Aliści zagraniczna spółka, sklep internetowy lub producent pokryć dachowych z pewnością nie prowadzą działalności artystycznej. A znaleźli się na liście wsparcia z pieniędzy przeznaczonych dla twórców.

Nie wszyscy też występowali o pomoc. Kazik Staszewski napisał, że rząd nie może dać żadnych pieniędzy, bo ich nie ma. Jeśli jednak komuś daje, to znaczy, że przedtem komuś zabrał. Artysta więc zachęca do kupowania jego ostatniej płyty.

Niefortunnego szafarza pomocy skrytykował Tomasz Siemoniak pisząc, że Dla choćby minimalnej powagi rządu pan minister Gliński powinien być odizolowany od swoich funkcji i mediów. Ten człowiek nie jest w stanie nawet kiosku poprowadzić. Po prostu całkowita kompromitacja.

Minister kultury wstrzymał więc inkryminowane wypłaty i weryfikuje zaakceptowaną już przez siebie listę beneficjantów pomocy. W ten sposób zrównał słusznie z niesłusznie zakwalifikowanymi. Jedni i drudzy czekają. Egalitaryzm na miarę dobrej zmiany.

W ogóle zaś fundusz pomocowy miał raptem 400 milionów złotych. Przy dwóch miliardach na propagandę to drobnostka. Zmarnowano też niemałe kwoty na inne cele. Chociażby na wybory z koperty lub maszty do flag, patriotyczne ławki, na afrykańskie lotnisko dla wron, przekop dla kajaków, przepłacone respiratory czy centralny port dla strachów na wróble. Dziwne zatem wydatki Ministerstwa Kultury nikną w tłoku. A straty dekarzy też muszą być pokryte.

Czyli nic się nie stało, dobra zmiano. Nic się nie stało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz