Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

wtorek, 17 listopada 2020

Zwycięstwa

Pytanie dnia. Kto kogo prędzej odspawa: PiS nas od Europy czy my PiS od władzy? [Donald Tusk].

Odbyło się kolejne posiedzenie aresztowe sądu w sprawie Leszka Czarneckiego. Oskarżono go, bo jego bank sprzedawał instrumenty finansowe GetBacku. Inne też to robiły. Głównie państwowe.

Ale państwa się do paki wsadzić nie da. Najwyżej można odebrać mu demokrację. No i zgłosić weto dla unijnego budżetu, czyli osiągnąć samowykluczenie z pomocy Europy w zwalczaniu skutków pandemii. Wszystko zaś po to, aby uniknąć chociażby targów dzieci (sic!) dla homoseksualistów, wedle ministra Wójcika funkcjonujących w niektórych państwach Zachodu.

Rozstrzygnięcie rzeczonego aresztu przesunięto na 21. grudnia. Wtedy już pewnie inny sąd rozstrzygnie, że mecenas Giertych może jednak być obrońcą Leszka Czarneckiego. Ryszard Krauze bowiem też nie będzie aresztowany. Ostatecznie. Sąd drugiej instancji uznał, że nie ma dowodów, które by uprawdopodobniły wyprowadzenie 90 milionów złotych z Polnordu. Także więc upadają oskarżenia Romana Giertycha o usługi prawne, świadczone rzeczonej spółce. Mecenas zatem wróci do zawodu i będzie bronił swego klienta.

Sprawa zaś ma chyba jakieś pozaprocesowe znaczenie. Zagranica, gdzie przebywa podsądny i tak nie uznaje naszych nakazów aresztowania.

Ale z tego wynika, że około 21 grudnia usłyszymy może całość z nagrań, ujawnionych na razie częściowo.  Rzecz budzi zainteresowanie. – Po opublikowaniu fragmentu taśm Hofmana pytanie do prokuratury, czy zostały już uzyskane: bilingi rozmów Hofmana z politykami PiS, dokumentacja księgowa w jego firmie ustalenia kto finansował jego podróż i czy zabezpieczono jego korespondencję prowadzoną z telefonu i komputera – pisze mec. Dubois.

Adam Hofman, który wykonywał prace na zlecenie firm Leszka Czarneckiego oświadczył atoli, że nie składał żadnych propozycji korupcyjnych. Nawet w najszerszym rozumieniu tego słowa. I zapowiada kroki prawne wobec osób szerzących przeciwne mniemanie.

Polska zaś w rankingu Freedom House została uznana jako kraj niepełnej demokracji. To i tak lepiej jak Węgry, które nie są tam zaliczane do państw demokratycznych. Aliści wszystko przed nami. Obiecano bowiem, że przyjdzie jeszcze dzień, że będzie w Warszawie Budapeszt.

– Szef Szpitala Narodowego mówi o pacjentach, którzy musieli opuścić placówkę ze względu na pogorszenie się stanu zdrowia. To jest możliwe tylko w państwie PiS, kraju odwróconych znaków. Chorzy wychodzą ze szpitala, bo ich stan się pogorszył, przegrana 27:1 jest wygraną itd., itp. – pisze Przemysław Szubartowicz.

Jak wyjaśnia rzecznik ministerstwa Szpital Narodowy nie ma tzw SOR. Nie może zatem kwalifikować pacjentów do różnego rodzaju leczenia. Wobec tego najpierw w zwykłej lecznicy, ze słabiej opłacanymi łóżkami, spośród przywiezionych tam nieszczęśników wybiera się zdrowszych i kieruje do Narodowego. Dopiero kiedy w sowiciej opłacanej lecznicy (w ryczałcie zawarto podobno dodatek do pensji lekarzy) rozchorują się należycie, są przewożeni do szpitala nie-Narodowego.

Aby karetki pogotowia miały zajęcie? Bo bez tego stoją tylko i blokują dojazdy? Taka organizacja przedstawia się niewiarygodnie, nawet jak na dobrozmienne standardy.

Nic więc dodać. Wszystko jak zawsze i byczo jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz