Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

wtorek, 22 grudnia 2020

Oczywistość

 To jest tak. Najpierw Anglicy zauważyli wzrost zakażeń. Potem wyodrębnili i obejrzeli wirusa, pozyskanego u dodatkowo zakażonych. Zauważyli, że to mutant. Policzyli i wyszło, że zaraża o 74% łatwiej niż poprzedni. I poszli z tym do mediów.

Wtedy się dopiero zaczęło. Niewielu wie, co właściwie znaczy to 74% intensywniej. Wielu sobie chyba wytłumaczyło, że to jest 74 razy więcej zakażonych. I ruszyła panika.

Premier Borys z precyzją, nie, nie ruską, londyńską, już bodaj w sobotę obwieścił, że od jutra, czyli od niedzieli, od godziny jakiejś tam zakazuje oddalać się skądś tam. Angole więc, niczym jacyś nieodpowiedzialni Ruscy, póki się dało ruszyli na dworce i lotniska. Praktycznie więc przystąpili do rozwożenia mutanta po świecie.

Tyle tylko, że odkryto go już we wrześniu. Od dawna więc jest poza Wielką Brytanią. Najprawdopodobniej także w Polsce. U nas się nie prowadzi badania cech genetycznych nośników zarazy.

Tak się właśnie sprawdza prawo natury. Tam gdzie się zaczęło, rozrzedza się ognisko epidemii. Tam gdzie jest ich mało, parazyty się zagęszczają.

W Polsce podchodzi się do problemu fatalistycznie. Reaguje się zatem po fakcie. Dla nas bowiem wirus jest nie do końca przewidywalny [Artur Soboń]. U nas więc zakaz przyjmowania lotów z Wielkiej Brytanii obowiązuje od wtorku. Niemcy ogłosili go już w niedzielę. Ale nasi specjaliści bez tego twierdzą, że kontrolę nad zarazą utraciliśmy już jesienią. Na początku.

Kto się zatem staje ofiarą? Kogo natura tępi za zachwaszczanie własnego gatunku brakiem rozsądku? Ocziewidna, jak mówią Moskale. Bo każdy się jej prawom podporządkowuje, chce czy nie chce. Każdy jest bowiem jej tworem, dzieckiem rzec można. Każdy też ma głowę. Tylko więc fatalistą jest się na ochotnika.

To po co jeszcze mnożyć słowa?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz