Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

środa, 9 grudnia 2020

Jasność

 Oczywiście, że chcę się zaszczepić i każdy powinien to zrobić. Ale czy to koniecznie musi się nazywać WIELKIM SZCZEPIENIEM NARODOWYM? Zwłaszcza, że szczepionka jest amerykańsko - niemiecka. [Krzysztof Luft].

Z jednej strony minister nawołuje do narodowej solidarności wokół narodowego oczywiście programu szczepień. Z drugiej wyraziciel dobrej zmiany zapowiada wielce sobkowskie weto dla unijnego budżetu. Dawniej sprzeczne ze sobą wypowiedzi serwowano jednak oddzielnie. Dbano o to, aby współgrały z rytmem jedynie słusznych preferencji. Teraz albo częstotliwość zmian niepomiernie wzrosła, albo nikt już nad tym nie panuje.

Weto oznacza pewną utratę przez Polskę 100 miliardów złotych bezzwrotnych dotacji i drugie tyle niskooprocentowanych kredytów na zwalczanie skutków zarazy. Wedle jednak oficjalnej propagandy mamy praworządność lepszą od holenderskiej. Dobrozmienną. Nie potrafimy jej atoli obronić przed krytyką inaczej jak autoagresją.

Jedno pozostaje stałe w dobrej zmianie. Odbiera inicjatywę rządzonym. Narodowy oczywiście program szczepień jest bardziej szczegółowy od zagranicznych. Ponieważ tkwiący za biurkiem urzędnicy nie znają realiów, zawsze się ich drobiazgowe instrukcje same blokują. Niewydolność tego rodzaju zarządzania zaprezentowało już carskie a potem sowieckie czynownictwo, tylko dzięki łapówkom uzyskujące elementarną operatywność.

Ale opracowując sążniste elaboraty można się wykazać przed elektoratem. Opracowano więc program dłuższy od tego, co to go mają ci niby najlepsi. A jak nam nie wyjdzie, to winni będą cykliści i inni tacy … Żydzi albo wolnomularze.

Bo w dobrej zmianie tylko tupanie nóżkami wypada krótko i węzłowato. Zawsze się wtedy osiąga 1:27 albo i lepiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz