Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

środa, 21 października 2020

Nowości

 Zgłosili wniosek o przełożenie obrad nad ustawą o zwalczaniu pandemii. Przynajmniej o jedną dobę. Jej projekt był w dobrozmiennych czeluściach przetrzymywany aż do godziny osiemnastej w dniu poprzedzającym obrady. Mimo to od razu odkryto bzdury. Na przykład lekarki, które urodziły dziecko, już następnego dnia po połogu mogłyby być wzywane do chorych nawet poza miejscem dotychczasowego zatrudnienia. Dosyć więc  tego bałaganu, burdelu (sic!) bo nikt procedowanej ustawy nie zdążył przeczytać i przemyśleć. Tak mówi ta tradycyjna opozycja.

– Całe te lockdowny i tak dalej to jest teatr przed społeczeństwem, żeby zdjąć z siebie odpowiedzialność. Politycy nie mają odwagi mówić społeczeństwu, że nie ma narzędzi do tego, żeby zapobiec wirusowi i cała metoda próbowana przez rząd, czyli dystans, dezynfekcja, maseczka są w stanie być może o 1, 2, 3 albo o kilka procent spowolnić, ale wirus i tak się będzie rozprzestrzeniał – stwierdza Krzysztof Bosak, lider Konfederacji.

Totalna opozycja zwyciężyła, ubolewa marszałek Terlecki. Trudno rządzić w warunkach pandemii, bo przeszkadzają. Tak brzmi konkluzja dobrej zmiany.

Głosowało bowiem 425 posłów, za wnioskiem o przeniesienie głosowania nad inkryminowaną ustawą na dzień następny było 218 z nich, przeciw 207. Żaden z liderów Zjednoczonej Prawicy nie głosował. Podobnie postąpiło blisko trzydziestu parlamentarzystów ZP.

Wedle posła Budy dlatego się dobrozmieńcy nie zmobilizowali, bo uwierzyli w troskę opozycji o zdrowie Polaków. A w ogóle, to przecież totalność chciała wyborów jesienią i dlatego władza przespała lato. Znowu więc konkurenci, czyli wykształciuchy są winne temu, iż dobrej zmianie nie wyszło. Wiedzieli a nie powiedzieli.

Tymczasem sondaże pokazują spadające poparcie dobrej zmiany. Coś się chyba skończyło w świadomości Polaków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz