Okazuje się, że minister Czarnek głosi poglądy dobrej zmiany mimo, iż mogą one komuś przeszkadzać. Takim stwierdzeniem Jacek Sasin poczęstował słuchaczy radia RMF FM.
To są dość skrajne przekonania. Nowy szef resortu oświaty i szkolnictwa wyższego dowodził, że karcenie dzieci nie jest sprzeczne z Konstytucją. Był też zwolennikiem ograniczenia wolności słowa i twórczości artystycznej, aby chronić uczucia religijne. Nie uznawał rozdziału Kościoła od państwa. Równouprawnienie kobiet uważał za uderzenie w rodzinę. O jego stosunku do osób nieheteronormatywnych nie ma co wspominać.
Aliści jego swoista interpretacja wartości ma i racjonalny element. Przemysław Czarnek jest przeciwnikiem transferów socjalnych. Jego zdaniem takie ograniczenie wynika z istoty społecznej gospodarki rynkowej. Ekonomia opatrzona przymiotnikiem a zwłaszcza dwoma jest taką samą bzdurą jak aspołeczna albo w kwiatki. Ale odbieranie zarobków aktywnym ludziom dla wsparcia nimi biernych na pewno jest bez sensu.
Gwałtowne przewroty wywołują równie gwałtowną reakcję. Przeżyliśmy upadek komuny i wdrożenie kapitalizmu. Nic więc dziwnego, że mamy teraz restaurację swoistej dyktatury proletariatu. Tyle tylko, że dewocyjny jej charakter wzmacnia też awans hipokryzji. Kiedy więc dochodzi do szczegółów, okazuje się, że dobra zmiana grzęźnie w sprzecznościach.
Jacek Sasin bowiem nie ma całkowicie racji. Przemysław Czarnek bynajmniej nie jest socjalistą. Powtarzanie więc wszystkich jego poglądów nie jest tym, co może dobrej zmianie poprawić wizerunek w oglądzie jej zwolenników. A to nie może się podobać protagonistom biało-czerwonej drużyny.
Jedno jest w tym też charakterystyczne. Jak pokazują sondaże, chwiejni wyborcy PiS-u zniechęcają się do popierania coraz to innych, a zawsze jedynie słusznych prawd partii. Nieopatrzne więc wypowiedzi jej polityków świadczą o słabnięciu centralnej władzy. A tak właśnie wygląda pogoń w piętkę.
Coraz więc gorzej bawią się dobrozmieńcy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz