Jarosław Gowin, jego partia doświadczyła tego czym jest zdrada, nie zgodzi się na wiele rzeczy, które popierał latami. Przede wszystkim jest proeuropejski (sic!). Poza tym wstręt w nim budzi wykluczanie i dzielenie Polaków. – Stawiamy na wolny rynek, prywatną przedsiębiorczość, niskie podatki i proste prawo. Ja za te wartości gotów jestem ginąć – mówił na wyborczej konwencji. I znowu został prezesem.
– Bez wolności nie ma formacji, która może śmiać (sic!) się nazywać prawicową – powiedział Zbigniew Girzyński. Mówił bez uśmiechu. A etatyzm? Co to jest?
Nie było prezesa prezesów. Był Krzysztof Sobolewski i odczytał jego przesłanie. Podniosłe było. Zebrani usłyszeli, że Jeśli zrealizujemy Polski Ład, to w dekadę nadrobimy dystans dzielący nas od najzamożniejszych krajów naszego kontynentu. Sprostamy temu historycznemu wyzwaniu, jeśli tylko będziemy działać zgodnie, jeżeli zachowamy jedność. Internauci nie przebierają w słowach, komentując tę obietnicę.
Wszyscy więc trzej wypowiadający się panowie (Sobolewski był posłańcem) wyraźnie żyją w jakiejś innej Polsce każdy. I co gorsza, sprawiają wrażenie, że nie poznają samych siebie. Pewnie dlatego uznają się jeszcze za Zjednoczoną Prawicę.
Omijanie zaś w deklaracjach reformy sądownictwa i tolerancji dla osób LGBT dziwnie się kojarzy z cytatem z Podróży do Ciemnogrodu: Bynajmniej nie dbali celnicy, czy jaka zaraza nie panuje na okręcie, lecz czy nie jest zakazanymi zarażony xiążkami; a wszystkie są niemi, co tylko najgrubszą nie tchną ciemnotą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz