Mateusz Morawiecki na najbliższym szczycie Rady Europejskiej wniesie wniosek o zabezpieczenie unijnych granic. Bo Unia to związek suwerennych państw ze wspólną granicą, która musi być bezpieczna. Postawi więc również weto dla przymusowej relokacji uchodźców. Bo bezpieczne granice są także szczelne. Taką obietnicę premiera media cytowały wczoraj.
- Nigdy nie było, nie ma i nie będzie przymusu dla przyjmowanie imigrantów i polski rząd wie to od czasu pierwszych rozmów o relokacji uciekinierów, napływających do Unii – mówiła również wczoraj Ylva Johansson, unijna komisarz od tych spraw.
Nasz premier wie jednak swoje. Mimo że do relokacji nikt w Unii nikogo nie zamierza zmuszać. Na najbliższym szczycie nie będzie nawet mowy o takim problemie. Rzecz jest bowiem w fazie dyskusji i przed opracowaniem projektu stosownej dyrektywy pozostaje na poziomie ministrów spraw wewnętrznych. Nie ma też tam mowy o przymusie. Mówi się natomiast o zwolnieniu z przyjmowania obcokrajowców tych państw, które się znajdują pod presją migracyjną. Przykładem tu jest również Polska lub Czechy, goszczące Ukraińców.
Ba, Bruksela już teraz chce dopłacać do uchodźców, którzy przybyli z Ukrainy. Po 500 euro od osoby. Pod warunkiem, że się złoży taki wniosek. Nasz rząd atoli nie składa. Ma w takim postępowaniu długą tradycję.
IV RP odrzuciła obniżkę opłat za gaz, proponowaną wtedy przez Gazprom. Podobnie postąpił PiS-owski minister rolnictwa, który w 2005 roku nie chciał nocą negocjować dopłat dla rolników. Bo, jak mówił, jest Polakiem. I poszedł spać. Bo dumni są prawdziwi Polacy i bladzi.
Dlatego nie rozmawiają z Unią. Z góry bowiem wiedzą, że czyha ona na nich i nie z nimi takie numery. Wszak wszystkim wtajemniczonym wiadomo, że na Zachodzie pełno jest „Żydów, masonów i cyklistów”. Ci zaś już od carskich czasów dybią na słuszne „prawitielstwo”. Wiedział o tym każdy lojalny poddany w czasach, kiedy z bożej łaski panował u nas najjaśniejszy car.
Teraz więc trzeba taką wiedzę wykorzystać, aby mieć bezpieczne ...granice. I posłuch stosownie uświadomionego ludu.