Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

wtorek, 31 marca 2020

Dwubieguni

“Korzenie i praktyka totalitaryzmu. Wypisy źródłowe” Bartosza Januszewskiego. Materiał do wykorzystania na lekcjach historii, zalecany przez IPN. Okazuje się, że wedle autora rzeczonego opracowania totalitaryzm wyrósł też z przemyśleń twórców Oświecenia. Ba, winny komunizmowi i faszyzmowi jest również... Karol Darwin.
Obóz władzy intensywniej się różnicuje, niż było tak jeszcze niedawno. Z jednego jego odłamu słyszymy, że wybory 10 maja muszą się odbyć, bo wymaga tego… właśnie. Jak samorządowcy zechcą w tym dziele przeszkadzać, mogą stracić pracę. Z drugiego skrzydła biało-czerwonej drużyny słychać, iż się wyborów nie da przeprowadzić, bo to w warunkach epidemii niebezpieczne.
Chociaż twardy front trzyma się jeszcze mocno. WOŚP kupiła w Chinach środki medyczne dla polskich szpitali. MON został poproszony o przewiezienie ich do Polski. Przedsięwzięcie upadło kiedy "nagle w całą sprawę wmieszali się urzędnicy z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów". Przywóz więc będzie musiał być załatwiony komercyjnie.
Mimo to widać dwójmyślenie, nieznane dawniej w dobrej zmianie. Przypisywanie winy za totalizm twórcom nowoczesnych nauk ma dowodzić szkodliwości postępu. Rzecz jest równie wiarygodna, jak twierdzenie z TV Trwam, że konsekrowane ręce księży nie przenoszą wirusa. Nic dziwnego, iż w takim natłoku niekonwencjonalnych wieści formacja głosicieli jedynie słusznych prawd jednocześnie nawołuje do przeprowadzenia wyborów i do ich odłożenia.
A jak się w tym ma odnaleźć dzieciarnia, która ma przyswajać zalecane przez IPN mądrości? Jak takie nauki młodzi ludzie pogodzą z właściwym sobie krytycyzmem i rezerwą wobec wszelkiej pompy i namaszczenia? Jak na takim propagowaniu prawomyślności wyjdzie dobra zmiana? Bardzo interesujące.
Wyraźnie widać, że wirusa dwuwartościowości musi roznosić jakiś układ. Prawo więc premiera do odwoływania niepokornych członków Rady Dialogu Społecznego, postulowane przy okazji uchwalania “tarczy antykryzysowej”(sic!), miałoby wyraźnie oświeceniowe, czyli totalitarne korzenie, wynikające z ewolucji gatunków.
Uff...

poniedziałek, 30 marca 2020

Postępowanie

Koronawirus zaktywizował internetowych oszustów. Jak donosi Onet, pedofile korzystają z okazji, że dzieci jeszcze więcej czasu spędzają przed komputerami. Ale nie tylko one są atakowane. Oferowane są fałszywe testy, maski, czy zgoła dezynfekcje. Nowe okoliczności, nowy rynek.
Gdyby nie dobra zmiana politycy by się plasowali dopiero na drugim miejscu w zdolności wykorzystania nowych warunków do osiągania założonego celu. Dzięki bowiem manewrowi z Kodeksem Wyborczym opozycja została zablokowana przez wzięcie przedsiębiorców na zakładników. Antypis jest znowu wikłany w narrację narzuconą przez Prezesa.
Oficjalny przekaz sugeruje troskę dobrozmieńców o seniorów. Nie ma się czemu dziwić. Przecież już nie będą zmuszani, aby się zarażać w lokalach wyborczych. Mogą to wygodnie robić w kolejkach przed pocztami, a nawet za pośrednictwem tych, którzy by im chcieli pomagać w dziele korespondencyjnego nabywania wirusa.
Zawsze najbardziej elastyczna część populacji pierwsza się dostosowuje do nowych warunków. Tu zaś górują kontestatorzy zasad. W rezultacie często to, co dawniej było traktowane jako niegodne, staje się istotnym elementem rzeczywistości. Wystarczy sobie uświadomić historię kredytowania albo nawet pochodzenie wyrazu “kobieta”.
Bo to nie jest tak, że świat idzie do przodu, gdyż zmieniają się ludzie, rozumiejąc coraz więcej. Nie można się nauczyć tego, czego się nie doświadczyło. Świadomość jest napędzana empirią. Postęp jest możliwy dzięki wymieraniu ludzi mniej doświadczonych, poddających się samoograniczeniu. Przestają przeszkadzać i mamy nowy stan. “Wyższą jakby półkę”.
Nie dziwi w tym wszystkim przewaga dobrozmieńców. Wydaje się, że przewyższają konkurentów nie tyle elastycznością lub znajomością świata, co zdolnością do bezkrytycznego podporządkowania się ideologii, ukształtowanej przez wielce doświadczonych myślicieli.
Rzecz jest oczywista w świecie, który pod pozorem szanowania tradycji tak naprawdę pragnie jednak nowości.

niedziela, 29 marca 2020

Szaber

— PiS było dotąd tylko głupią władzą, popełniającą błędy. Teraz się stało twórcą najgorszego rządu w tysiącleciu — powiedział wczoraj Zygmunt Miłoszewski w programie Marcina Mellera. Powodem takiej zmiany w ocenie była nowelizacja prawa wyborczego.
Rzecz pomyślano z iście dobrozmiennym sprytem. Do ustawy nazywanej tarczą antykryzysową w środku nocy bezczelnie wprowadzono punkt o korespondencyjnym głosowaniu seniorów i uczestników kwarantanny. Jeszcze przedtem premier Morawiecki zaklinał, żeby Senat bezzwłocznie przegłosował ustawę, bo dla przedsiębiorców “liczy się każda godzina”.
Teraz więc zakładnikiem PiS-u stali się przedsiębiorcy. Jeżeli Senat ustawę poprze, część z nich skorzysta z “helikoptera z pieniędzmi”. Jeżeli w imię ochrony zdrowia i życia obywateli Izba Wyższa ustawę zablokuje, stanie się winna licznych bankructw.
Trzeba przyznać, że Polaków zagrożonych utratą zdrowia przez głosowanie sprzeczne z nawoływaniem władz o pozostawanie w domu jest mniej, niż pozostałych. Nawet łącznie z czterystu tysiącem ośmioklasistów.
Dziewięć milionów z górą — taką mamy w Polsce populację osób powyżej sześćdziesiątego roku życia. Jak się do tego dołączy rodaków pozostających poza krajem, wyłączonych z prawa wyborczego, no i przebywających na kwarantannach, mamy ponad połowę obywateli chronionych przed zarazą przez korespondowanie z komisjami wyborczymi.
Jak się jednak obejrzy kolejki przed pocztami, gdzie w dniu regulowania opłat na chłodzie i wietrze stoją cierpliwie rzesze seniorów, to powstają wątpliwości. A tak jest pomimo, że istnieją banki i obrót bezgotówkowy.
W przypadku korespondencyjnych wyborów poczta będzie musiała dostarczyć korespondencyjnym wyborcom miliony kart do głosowania i potem je zwrócić komisjom. Władza cały swój spryt już chyba wykorzystała na zastawienie pułapki politycznej. Korespondencją się raczej nie będzie zajmować. Z dotychczasowych poczynań widać, że jak już, to na sposób fatalnie oceniony przez Miłoszewskiego. Przecież na to nie ma czasu.
Nic więc dziwnego, że wedle komentatorów intryga celuje w ograniczenia frekwencji wyborczej. Szaber wyborczy. Tak profesor Matczak określił zjawisko ...grabieży władzy w sytuacji klęski żywiołowej... kiedy ...społeczeństwo zajęte jest ratowaniem swojego dobytku, zdrowia i życia.
Nic więc dziwnego, że wbrew Prezesowi prezydent skłania się ku przełożeniu majowych wyborów. Wszak nikt nie chce być stale angażowany w cudze machinacje.

sobota, 28 marca 2020

Defekty

Z powodów technicznych demokracja w Polsce zostaje do czasu usunięcia awarii zawieszona. Naprawą zajmie się @mareksuski. [Marek Migalski].
Oferuje się nam możność uczestniczenia w wyborach. Kiedy zaś jesteśmy poddani kwarantannie lub w zaawansowanym wieku, możemy to zrobić korespondencyjnie. Kolejki przed pocztami pokazują, jak pięknie się obecnie udaje wysłanie lub odebranie czegokolwiek. Wydaje się więc, że obecnej ekipy nie można  teraz pozbawić władzy, nawet gdyby jej przeciwnicy byli w większości. A taka nieskrępowana opcja jest istotą demokracji.
Ponad 70% Polaków jest przeciwna organizacji wyborów prezydenckich w maju. Jak to się ma do zasady, aby decyzje władz nie były sprzeczne z wolą większości, jeżeli ma ona argumenty nie do zbicia?
Pielęgniarka, która się ośmieliła pokazać jedynie dla niej dostępną a samodzielnie zrobioną z papieru toaletowego i recepturki maskę ochronną, została dyscyplinarnie zwolniona z pracy. O stanie naszej ochrony zdrowia mogą się wypowiadać tylko ludzie mający na to zezwolenie władz. Jak to się ma do swobody wypowiedzi i wolności przekonań, gwarantowanych przez Konstytucję?
Postulaty opozycji są ignorowane z zasady, bez wdawania się w kontrargumentację. Pokazała to też wczorajsza debata o tym, co nazwano szumnie “tarczą antykryzysową”, zwłaszcza zaś nowelizacja Kodeksu Wyborczego. Jak to się ma do poszanowania praw mniejszości?
Tymczasem prezydent opowiada czego dzięki niemu nie zabraknie, co załatwił w Chinach i przypisuje sobie decyzje, które do niego nie nie należą. To też swoisty znak. Rządy bez określonych kompetencji władz. Przynajmniej w propagandzie, ale jednak.
W dodatku premier jest chyba kiepsko zorientowany. Wbrew bowiem milionom, przekazanym z Brukseli na pomoc szpitalom, seniorom, województwom, kiedy przedwczoraj Parlament Europejski przyznał Polsce 7.5 miliarda euro, stwierdził wczoraj, że nie otrzymaliśmy od Unii ani eurocenta.
Mimo takiego stwierdzenia jednego ze słusznych parlamentarzystów nie jesteśmy starożytnym Rzymem. I to nawet mimo, że pandemia jest odległym odpowiednikiem najazdu Hannibala. Nawet kiedy, jak pisze Bartłomiej Sienkiewicz, próbuje się nasz Sejm ukształtować na modłę rzymskiego Senatu z czasu cesarstwa.
Źle się dzieje i trudno się oprzeć wrażeniu, że przyczyną tego są poczynania wykpiwane przez Marka Migalskiego.

piątek, 27 marca 2020

Niedorzeczności

— Nad prawem jest zdrowie i życie Polaków — tak mniej więcej brzmi przekaz dnia, wczoraj obwieszczony z sejmowej trybuny. Czyżby członkowie komisji wyborczych majowych wyborów prezydenckich, forsowanych przez Prezesa należeli do jakiejś uprzywilejowanej kasty, odpornej na zarazę? Także wyborcy pierwszego sortu? I ich zdrowie nad niczym by nie stało?
— Bo prawo, które nie służy obywatelom jest złe — głosiło zakończenie przekazu. Jak zauważa profesor Matczak, oba takie stwierdzenia są typowe dla populistów. Jeżeli też władza teraz dopiero się zorientowała, że mamy złe przepisy, to popełniła błąd. Mogła wcześniej próbować je zmienić. Przecież opozycja jeszcze bardziej by była spostponowana, gdyby na złość optowała za złymi ustawami niż wtedy, kiedy bez żadnego trybu była wyzywana od zdradzieckich mord.
W szczególnych zaś wypadkach można przecież zawiesić złe prawa. Można wzmocnić władzę wykonawczą, nawet przyspieszyć procesy sądowe. Można w ten sposób usunąć niedostatki przepisów, wynikające z wystąpienia nieoczekiwanych warunków. To dlaczego się nie wprowadza stanu klęski żywiołowej?
Wydaje się, że tego właśnie dobra zmiana nie chce. Nie odpowiada to jej doraźnym potrzebom. Chciałaby raczej bezproduktywnie utyskiwać i nieformalnie ograniczać prawa obywateli. Bo w nietypowych warunkach funkcjonariusze mogą więcej, obywatele mniej. Przecież kiedy na przykład urzędnik jest kandydatem, może się prezentować wyborcom. Zwykły obywatel nie. Obowiązują go zakazy. Wszak nie pełni obowiązków.
A kiedy jest posłem? Wtedy się chyba okazuje, że Sejm nie jest miejscem jego pracy, tylko… raczej zgromadzeń publicznych. Byłby więc trybuną, z której jedynie słuszna władza ogłasza swoje decyzje poddanym?
Tyle tylko że właśnie prawo stanowi inaczej. I tu cały jest ambaras. Połowicznych rozwiązań chce tylko władza, opozycja nie. Dlatego się suwerenowi wmawia, że zarówno ona jak i prawo są przeciwni jego zdrowiu i życiu?
Niewiarygodne.

czwartek, 26 marca 2020

Nieporozumienia

Marszałek Terlecki z oburzeniem traktuje upór opozycji, która nie chce deptać prawa podczas uchwalania… prawa. Dlatego zarzuca jej, że ryzykuje zdrowie i życie pięciuset blisko parlamentarzystów i stu ponad pracowników Sejmu dla ustanowienia możliwości zdalnego głosowania. Tak nawiasem po co nam wtedy będzie ten Sejm? Sami też możemy zdalnie głosować.
Nie budzi panamarszałkowego oburzenia Prezes, który naraża zdrowie i życie wszystkich dorosłych Polaków, nie godząc się na przesunięcie wyborów prezydenckich. W tym celu nie ogłasza się stanu nadzwyczajnego, faktycznie go wprowadzając. Skutkiem tego jego rygory są nielegalne i, jak stwierdza mecenas Giertych, mandaty nakładane za ich nieprzestrzeganie będa uchylane przez sądy.
Chociaż z utrudnieniami można sobie poradzić. Okazuje się, że w ciągu dziesięciu dni daje się na pustych ulicach zebrać 150 tysięcy podpisów poparcia dla kandydatury. Chociaż wspomniany już tu mecenas Giertych składa do PKW wniosek o zbadanie, czy osoby składające podpisy wiedziały, kogo poparły. Rzecz jest łatwa, bo wymaga tylko sprawdzenia reprezentatywnej liczby przypadków.
Zaufanie do władz jest podstawą skuteczności ich działania. Wynika ono albo ze strachu przed przymusem, albo z autorytetu rządzących. W tym drugim przypadku władcy muszą się jednak kierować dobrem obywateli, a nie własnym interesem politycznym.
Skutkiem zaś epidemii jest jeszcze jeden czynnik, strach przed zarazą. Wykorzystywanie go do prowadzenia politycznej gry musi się skończyć fatalnie. Potem bowiem nastąpi reakcja.
Zawsze po ogólnonarodowych zmaganiach nadchodzi kryzys zaufania i zawsze w jego wyniku cierpią ci, którzy przymuszali. Zwłaszcza kiedy się wykazali politycznym egoizmem. Szczególnie zaś, kiedy ich hipokryzja była oczywista.

środa, 25 marca 2020

Alternatywa

Już w połowie ubiegłego wieku studenci wymyślili sposób na zwalczanie klęsk wszelakich. W tym celu proponowali wykorzystać liczne w tym czasie kolejki i w przypadkowo dobranych momentach opryskiwać farbą stojących tam kandydatów do kupienia czegoś, “rzuconego” właśnie. Tak by się typowało pechowców i w razie potrzeby im by należało poświęcać szczególną uwagę.
To oczywiście żart, ale wyszukanie nosicieli wirusa jest tańszym sposobem na walkę z epidemią, od opłacania ludzi, którzy nie pracują. Jak to zrobić? Przede wszystkim trzeba skierować możliwie dużo pieniędzy na badania. Dokładniej na opracowanie testów, które w ciągu kilku minut ujawniają zarazek. Bardzo też istotne jest w ogóle powiększenie ich liczby.
Trzeba się też zastanowić nad rynkiem, który otwiera epidemia. Wprawdzie dostosowana do poprzednich warunków gospodarka właśnie staje, ale im prędzej się obudzi nowa, tym krócej potrwa bessa. Już teraz widać, że w domach zostają emeryci i osoby na kwarantannie. Mikroprzedsiębiorstwom, które w wyniku epidemii straciły dochody już można zlecać czynności, łagodzące jej skutki. Chociażby dokonywanie i dostarczane zakupów tym, którzy tego nie mogą robić samodzielnie.
Volkswagen zaczął produkować respiratory. Wypada więc się zastanowić, co jeszcze można zrobić z nagłym nadmiarem siły roboczej. Rzecz stoi jednak w opozycji wobec oficjalnej “linii partii”, która równolegle prezentuje dziwny wstręt do poznania rzeczywistej wielkości zagrożenia.
Aliści sposób typowania obywateli wymagających uwagi, bardzo jest podobny do proponowanego przez studentów w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Tyle tylko, że jako wyróżników pechowca teraz nie zadanych obywatelowi kolorków się szuka, ale elementów animalnych. Takie czasy.

wtorek, 24 marca 2020

Opóźnienie

— Skoro mamy w Polsce parodię praworządności, a w tych dniach będziemy mieli parodię kampanii wyborczej, to dlaczego nie mielibyśmy mieć także parodii wyborów — pyta Tomasz Lis w Newsweeku. — W zasadzie sama ta sytuacja Andrzeja Dudę całkowicie przekreśla moralnie — dodaje w tym samym felietonie.
— Polityka, to roztropna troska o wspólne dobro — tak to definiował Arystoteles. Nie jest nią zatem strategia, którą sobie przyjął PiS dla osiągnięcia celu. Przecież nie o wspólne dobro chodzi parodyście. Raczej o wspólny śmiech. Ten zaś jest inspirowany przez nieroztropność. Tak to przynajmniej wynika z “Pochwały głupoty” Erazma z Rotterdamu.
Ale trudno też o szczery wybuch entuzjazmu u tych, którzy pragną prawdziwej praworządności, kampanii wyborczej, wyborów wreszcie. Są bowiem wartości, z których się nie żartuje, nawet nie naraża się ich na kpiny. Bo, jak wczoraj mówił Donald Tusk, nic nie jest ważniejsza od zdrowia i życia obywateli.
Czy jednak pandemia nie wszystkim wystarcza, aby to sobie uświadomić?

poniedziałek, 23 marca 2020

Misja

Jak się to robi? Pisze się, że ...szybko – prezydent i premier (czyli całość władzy wykonawczej), pracowali przez parę godzin na realnych liczbach z tymi, co są problemu realnie najbliżej – minister rozwoju oraz prezesi: Zakładu Ubezpieczeń Społecznych oraz Banku Gospodarstwa Krajowego.
W wyniku pospiesznego mozołu ministrów i prezesów powstają konkrety: Samozatrudnieni bez pracowników otrzymają dwa tysiące złotych netto i NIE zapłacą ZUS-u przez trzy miesiące. Jeśli ich przychody spadły ponad połowę. Ergo: 4332,42 zł są do przodu za trzy miesiące. W sumie mają mieć blisko 6 500 zł. Nie w kij dmuchał, gdy trzeba zapłacić wysoki czynsz (halo, prezydent Trzaskowski – jak padną firmy, to i tak osławione reprywatyzacją Biuro Gospodarki Nieruchomościami nie będzie miało bieżących przychodów).
Przede wszystkim więc mamy zaklęcie. Pracowali na realnych liczbach. To brzmi jak potwierdzenie prawdomówności. Wedle bowiem niezorientowanych liczby nie kłamią. Zatem to co wyjdzie z nich jest niewątpliwą tarczą. Dawniej tak było z komputerem. To, co się otrzymywało po zaklęciu “rzuć na komputer” było niepodważalne. Serial “007 zgłoś się” potwierdzał rzecz niezbicie.
No i konieczne nawiązanie do, nie, nie imperialisty. To było dawniej. Teraz do Trzaskowskiego. On nie da 6500 złotych na czynsz. On jest drugi sort. Nie mówiąc już o tym, że wedle autora cytowanych doniesień, najbliżej problemu są urzędnicy. A któż by inny, kiedy rządzi biurokracja?
Wszystko zaś mimo, że rezerwy dawno są zjedzone. Henryk Sawka wymienił tylko trzy cechy obecnego czasu, nawiązujące do peerelu. Zamknięte granice, kłopoty z papierem toaletowym i omnipotencja władzy. Jest i czwarta co najmniej. Propaganda. No bo brak rezerw i biurokraci to kolejne.
Parafrazując hasło z Seksmisji można rzec: patia uczy, partia radzi, partia nigdy Cię nie zdradzi. Pod warunkiem oczywiście, że jest jedynie słuszna.

niedziela, 22 marca 2020

Trawa

I wybory i matura będą w ustalonych terminach. Bo nie ma stanu wyjątkowego. Jest stan epidemii, który nie jest żadnym stanem klęski. Zwłaszcza w Polsce, która podobno jest tylko nieznacznie niepokojona przez wirusa. Za sprawą energii władz oczywiście. A jak się ktoś czymś podczas wyborów lub matury zarazi, to trudno. Bo to, co nas gnębi ma taki charakter, jaki mu przypisuje Prezes.
I tu się zderzamy z wieloznacznością symbolu, jakim jest również mowa. Głównie z możliwością jej wykorzystania do skrywania prawdy. Gdyby pokazanie na ekranach na przykład czerwonego wykrzyknika było sygnałem niebezpieczeństwa, równoznacznym z nakazem pozostawania w domu, wszyscy by wiedzieli, jakie niesie konsekwencje na przykład dla organizacji wyborów. I wątpliwości by nie było żadnych.
Gadająca głowa, wypowiadająca kwestie słowami, których nie zawiera prawo, nie mówi niczego, ale sprawia wrażenie, że mówi i że się troszczy. W istocie zaś broni interesu politycznego określonego środowiska, ale kto to tak czyta?
Bo dla całego państwa stan epidemii jest czymś takim samym jak stan jabłka, kury, czy nawet kaczki. Nie jest niczym, co by automatycznie powodowało jakieś prawne konsekwencje. Określa go ustawa z 2008 roku i upoważnia wojewodów do wyznaczania specjalnych stref wokół ognisk zarazy, na których się należy szczepić lub odbywać kwarantannę. To więc podobnie jak by był rzeczony wykrzyknik, ale pomalowany w kratkę. Ale nawet puste gadanie, w odróżnieniu od takiego pokratkowanego znaku niesie jednak treść: władza się stara. Lojaliści więc zachowują się jak w czasie stanu klęski żywiołowej, anarchiści prowadzą kampanię wyborczą.
A wyborcy? Mogą ryzykować. Sorry, taki mamy klimat.

sobota, 21 marca 2020

Kartoniarstwo

Odwołano lekcje w szkole i możemy iść na pole [uczniowski krakowiaczek].
Trwają koronawirusowe ferie. Przedłużono je do świąt. Media prezentują dzieciarnię, zapełniającą parki, gdy tylko sprzyja pogoda. Wprawdzie nauczyciele próbują organizować zajęcia za pośrednictwem Internetu, ale… nie ma podręczników w wersji elektronicznej. Jak pisze Joanna Kluzik-Rostkowska były. Ale PiS je “zreformował”. Ojciec Rydzyk prosi o wpłaty na swoje uczelnie, bo one nie przetrwają ograniczeń wywołanych przez epidemię. Tam przynajmniej nie mają złudzeń. Ale też nigdy chyba nie mieli elektronicznych podręczników.
Nad Polską przeleci coś jak helikopter z pieniędzmi. “Rozrzuci” 40 miliardów złotych. Tak zapowiada pani Emilewicz. Kto będzie beneficjantem? I co z tego będzie miał? Bo ilość produktów do nabycia raczej zmaleje. Wszak czeka nas kryzys porównywalny z tym z 2008 roku. Udało się go wtedy przetrwać dzięki zaciskaniu pasa. To jak nasi “rozrzucający” kasę władcy zamierzają powstrzymać wzrost cen? Inspekcje Robotniczo Chłopskie ruszą w teren?
Oficjalna propaganda chwali się sukcesami w zwalczaniu koronawirusa. Może i tak jest, ale jak pisze poseł Nitras polscy ministrowie chorują na koronawirusa statystycznie 2000 razy częściej niż przeciętny Polak. 1000 razy częściej niż średnio chorują ich doradcy. W Niemczech jest oficjalnie 15000 tysięcy chorych, a w Polsce 350. Skąd ta różnica? W Polsce bada się rząd w Niemczech wszystkich.
Stłucz pan termometr, a nie będziesz miał gorączki — mówił kiedyś Wałęsa. Ale w propagandzie byczo jest. A helikoptery już przecież rzucały papiery z nieba. Na początek tylko na ministra, ale jakoś trzeba ćwiczyć. No i teraz wprawa pilotów jest jak znalazł. Byle więc do wiosny. Wtedy to dopiero można wychodzić na pole. 

piątek, 20 marca 2020

Nieprawdopodobieństwa

Minister Kraska uważa za niepotrzebne testowanie zdrowia medyków, opiekujących się chorymi na koronawirusa, bo są zabezpieczeni przed zarażeniem. Tymczasem jeleniogórskie pogotowie prosi ewentualnych posiadaczy kombinezonów przeciwwirusowych o dostarczenie ich do stacji, bo nie ma czym chronić ratowników. O innych sygnałach od medyków nie ma co mówić. W Warszawie zamknięto największy szpital dla wchodzącym i wychodzących po wykryciu zakażenia jego pracownika.
Wedle premiera Morawieckiego rząd się już od stycznia przygotowywał do epidemii. Skutkiem więc tego będzie danie bankom gwarancji kredytowych dla potencjalnie niewypłacalnych dłużników na blisko 150 miliardów złotych? Przecież dług publiczny odpowiednio wzrośnie. Jak to się ma do zrównoważonego budżetu, o którym mówiono tymczasem? No i jak ruszy inflacja, po wykreowaniu dodatkowego pieniądza na rynku? A co powiedzą pracownicy, którym się obetnie nominalne pensje?
Nic dziwnego, że Bartłomiej Sienkiewicz środowe wystąpienie premiera ocenił surowo: Nieprawdopodobne są te dzisiejsze kłamstwa i przeinaczenia w wystąpieniu PMM - od kwestii funduszy UE po zapewnienia, że rząd się od dawna przygotowywał. Nie rozumiem jak można tak przeinaczać rzeczywistość - w takim kryzysie! To się źle skończy.
Inni komentatorzy byli jeszcze bardziej dla władzy surowi. Tomasz Lis tak napisał o pomysłach rządu: W „pakiecie” zabrakło samochodu elektrycznego dla każdego. Za to gruszek na wierzbie nie zabrakło. I jeszcze: Wielki plan, zero konkretów. Jak za Gierka, gdy mówiło się, że Polska zmienia godło z orła na kangura, bo robi wielkie skoki z pustą torbą. Krzysztof Luft pyta w tym kontekście Czy Wy też macie wrażenie, że premier Morawiecki o czymś zapomniał? Nic chyba tym razem nie wspomniał o misce ryżu dla każdego.
Wszystko zaś przebija tłumaczenie premiera twierdzącego, że “...wybory prezydenckie powinny się odbyć w zaplanowanym terminie, ponieważ jestem przekonany o tym, że w dłuższej perspektywie może nastąpić bardzo wiele nieprzewidzianych okoliczności. Może np. jesienią nastąpić nawrót koronawirusa zgodnie z niektórymi przewidywaniami, więc tego typu spekulacje są zawsze poddane bardzo wielu zmiennym, wielu niewiadomym”. Czyli wybierać trzeba teraz, kiedy zagrożenie jest, ale nie potem, kiedy może być. Rzecz równie zdumiewająca jak obrady Sejmu na Stadionie Narodowym, który dawno już awansował do rangi PGE.
Ale skoro ministrowie bujają w obłokach, to ich szefowie muszą szybować wyżej. Noblesse oblige. 

czwartek, 19 marca 2020

Rytuały

Rzecznik prezydenta powiada, że zawsze tak przywiązana do Konstytucji opozycja tym razem nawołuje do jej złamania poprzez propozycję przesunięcia wyborów. Można zaś to zrobić wyłącznie po stanie nadzwyczajnym, którego warunki “na dzisiaj” nie są spełnione.
Czyli nie ma stanu zagrożenia dla obywateli, co wedle naszej ustawy zasadniczej jest powodem ogłoszenia stanu wyjątkowego lub klęski żywiołowej. Teraz wiemy, dlaczego głowa państwa wbrew nawoływaniom medyków i ministrów jeździ po Polsce.
To także tłumaczy prawie wyłączne prezentowanie obecności prezydenta Dudy na ekranach TVP. I to niezależnie od orędzia, którym uroczyście obwieszcza... przesunięcie posiedzenia rady gabinetowej o jeden dzień. Przecież jego konkurenci siedzą w domach. W związku z tym bez odpowiedzi pozostają też pytania, stawiane przez nich w mediach.
W ogóle napuszony język oficjalnych komunikatów daje do myślenia. Oto wedle wczorajszego oświadczenia nasza gospodarka otrzymała “bardzo kompleksową” “tarczę antykryzysową”, z pięcioma filarami w dodatku. Za 212 miliardów złotych, z tego ponad ⅔ to gwarancje kredytowe.
Ponieważ nikt nie wie co to jest, wszak nikt nie słucha przechwałek oficjeli, jedni będą się cieszyć z bezpieczeństwa, jakie zapewniono naszej ekonomii, drudzy zadrżą. Bo rzeczywistość zapewne zaskrzeczy jak zawsze, kiedy pompatycznymi nazwami zakrywa się… na przykład niedobór respiratorów w czasie morowego powietrza.
Chociaż Chiny nam dostarczą utensyliów do ochrony przed wirusem. Przedwczoraj się ukazał stosowny komunikat. Wczoraj prezydent się do nich zwrócił, aby udostępniły nam więcej materiałów higienicznych. Pierwszy więc transport też pójdzie na konto jego zabiegów.
Rusycyzm zaś “na dzień dzisiejszy”, wraz z modyfikacjami ma się dobrze w ustach wyrazicieli dobrej zmiany. Wszak zwyczaje przesądzają o retoryce. Władimir Putin właśnie obwieścił, że Rosja jest chroniona przed zarazą jak nikt, nigdy i nigdzie. Też lubi zapewniać. 

środa, 18 marca 2020

Oczywistość

Była posłanka PiS-u, ale nadal jeszcze dyrektorka szpitala, znana z prekursostwa w wykorzystaniu mowy ciała do publicznego prezentowania pogardy, wypowiedziała się o stanie przygotowań jej placówki na zwalczanie epidemii. Tyle tam brakuje, że “aż głowa mała”, tak się mniej więcej wyraziła o gotowości jej lecznicy. W konsekwencji wyświecili ją z tego PiS-u.
Pani dyrektorka, która chyba niebawem stanie się bezrobotna, taka bowiem jest konsekwencja dobrozmiennej niełaski, utrzymuje, że powiedziała prawdę. Uważa się zatem za skrzywdzoną.
Szpital pewnie rzeczywiście nie był przygotowany. Obiektywnie jednak trzeba stwierdzić, że to na szefie spoczywa obowiązek właściwego zorganizowania pracy podległej sobie jednostki. Chyba że ów jest wyznawcą ideologii. Wtedy zawsze ma pewność, że wystarczy się dostosować do recepty na dobro, przedstawionej przez guru i ma się sukces.
Co zatem powinna zrobić taka osoba? Obwieścić, że wszystko jest w najlepszym porządku i zapowiedzieć wirusowi nędzny koniec, gdyby się u niej pojawił. No może dobrze by też było wyrzucić z pracy ze dwóch szkodników z drugiego sortu. Zawsze przecież jakiś inteligent jest na podorędziu.
Za co więc wyleciała na razie jeszcze dyrektorka szpitala? Przecież nie dlatego, że “głowa mała”. Gdyby z dobrej zmiany za to wyrzucali, ...właśnie. Wyleciała, bo nie powiedziała prawdy. W ideologii przecież zawsze wszystko jest w najlepszym porządku, tylko ten układ, drugi sort, element animalny wszędzie wpycha swoje zdradzieckie mordy i krzywo patrzy wilczymi oczami. Od tego powstają kłopoty.
Wyleciała więc za wątpliwości. Wszak ideologia jest doskonała. Nigdy, przenigdy się nie myli.

wtorek, 17 marca 2020

Znaki

— Na froncie walki z koronawirusem spotykamy się dzisiaj wszyscy. Politycy, przedsiębiorcy, obywatele. Rząd opracuje dalsze kroki dla okazania pomocy zarówno gospodarce jak i pracownikom. Uzupełnią one dotychczasowe przedsięwzięcia, ograniczające rozprzestrzenianie się choroby. Polacy okazują sobie solidarność i stosują się do zaleceń — tak mniej więcej powiedział wczoraj premier Morawiecki.
Na zwalczanie zarazy trzeba co najmniej 40 miliardów złotych, których nie ma w budżecie. Tak utrzymuje profesor Hausner. Jego wiarygodność potwierdza skuteczność planu, który nawet częściowo tylko zrealizowany wyprowadził nasz PKB na prostą po okresie woluntaryzmu ostatnich lat rządów AWS i pierwszych SLD. Ale kiedy przyjdzie nam z pomocą “wyimaginowana wspólnota, z której dla nas niewiele wynika”, od ręki chcą przekazać 7,4 miliarda euro, nie musi być aż tak źle. Oczywiście jeżeli rząd o pomoc wystąpi.
Prezes uczestniczył w niedzielnym nabożeństwie. Zrobił to wbrew zaleceniom władz, nawołujących szczególnie osoby starsze do pozostania w domu. Ba, wbrew sugestii biskupa, który udzielił dyspensy nieobecnym w kościele. Jakiś inny poseł PiS mimo zakazu organizowania zgromadzeń powitał powracającego z Włoch syna huczną imprezą. Zaraz potem przyjmował prezydenta Dudę na gospodarskiej wizycie w szpitalu, gdzie jest dyrektorem. Został zawieszony w prawach członka partii.
Mamy więc sygnał. Góra dobrej zmiany chyba kontestuje politykę obecnej elity. Niekonsekwentnie, ale jednak. Wydaje się też, że sprzyja temu klimat panujący w “biało-czerwonej drużynie". Nie spotykają się z obywatelami na wspomnianym przez premiera froncie.
A solidarność “obozu patriotycznego” z narodem? Bo on bez tego… aż strach kończyć.

poniedziałek, 16 marca 2020

Implikacje

Prezydent jeździ po kraju i... kontroluje szpitale. Jakoś nie słychać, że wzywa Polaków, aby unikali podróży. A z zagranicy ma wrócić paręnaście tysięcy rodaków, którzy by powinni się zaraz zamknąć w domach na dwa bodaj tygodnie. Na razie było tylko parę setek takich “szczęśliwców”. Może się więc okazać, że do świadomości obserwujących głowę państwa przyjezdnych nie dotrze wieść o specjalnych zarządzeniach władz.
O ile w ogóle powrócą. Bo arbitralna i z zasady nie konsultująca niczego władza nagle odcięła nas od zagranicy niczym jakaś Ameryka. Ona bez ostrzeżenia potraktowała nas identycznie, jak nielubianą za oceanem Europę. Tyle że do Stanów się jeździ, a do Polski wraca. Całe więc rzesze nieszczęśników w USA próbują daremnie porozumieć się z LOT-em, aby ustalić co zrobić z wykupionymi, a niepotrzebnymi nikomu biletami powrotnymi. W hiszpańskiej Maladze utknęła reprezentacja górskich kolarzy. Przynajmniej mają rowery. Nasza konsul w Tunezji doradza aby Polacy co prędzej uciekali do kraju. Czym? Może latającym dywanem.
Ale los podróżników to jedna sprawa. Jak pisze świetnie zorientowany w prawie mecenas Giertych “Polska Konstytucja i ustawy nie przewidują żadnej roli Prezydenta RP w zwalczaniu epidemii. Jeżdżenie po szpitalach i udawanie, że PAD coś tam sprawdza jest zwykłym robieniem kampanii wyborczej. I narażaniem osób, które spotykają się z PAD i jego ochroną”. Tomasz Lis w tym kontekście pyta “Czy dobrze rozumiem, że jest dziś w Polsce jeden człowiek, którego ograniczenia narzucone słusznie wszystkim, nie obowiązują”? Ale trzynastu ozdrowieńców, czyli osób u których ustąpiły objawy, to jednak dobra wiadomość. Tylko komu to zawdzięczają?
Dzieją się też rzeczy jeszcze bardziej dziwne. Maciej Lasek stwierdza, że "Agata meble" przekazuje milion zł na walkę z koronawirusem, szpital w Zielonej Górze sam szyje maseczki ochronne, a rząd w tym czasie ogłasza przetarg na zakup 280 limuzyn. Niepojęte! Władza bowiem zamierza kupić 210 luksusowych samochodów osobowych a 70 wypożyczyć. Wśród zakupionych ma być 26 aut elektrycznych.
Może nareszcie. Tyle tylko, że jak się z pieniędzmi na zwalczanie koronawirusa spóźnią podobnie jak z wprowadzaniem elektrycznego taboru, to będzie raczej po herbacie.
Na razie rozwój wypadków sugeruje bałagan, co przeczy oficjalnej propagandzie. Może dobrze by było, aby sobie władza już uświadomiła konieczność spójnego działania?

niedziela, 15 marca 2020

Zmiana

Przesunąć, czy nie? Chodzi o wybory prezydenckie. Krótki czas przeznaczony na kampanię miał sprzyjać dobrej zmianie, ograniczając niekorzystne oddziaływanie negatywnego elektoratu na wizerunek jej kandydata. Teraz się okazuje, że epidemia wymaga raczej zwłoki. Tym bardziej, że z najnowszej historii Europy znane są znacznie mniej poważne powody dla opóźnienia wyborów.
Mecenas Giertych w tym kontekście stwierdza, że "Jeżeli w czasie wyborów obowiązywałaby obecne zasady kwarantanny, to byłyby nieważne, bo osoby przebywające na kwarantannie nie mogłyby głosować. A to naruszałoby prawa obywatelskie. Więc o ile koronawirus całkowicie nie wygaśnie do końca kwietnia, to wyborów w maju nie może być". Czyli albo bezpieczeństwo, albo wybory.
Tymczasem rzeczone a negatywne czynniki w kampanii prezydenta Dudy objawiły się już tym, że szefowa jego sztabu zrezygnowała ze swojej funkcji z przyczyn zdrowotnych. Jak podkreślił wzięty wyraziciel popierającej prezydenta formacji, nie ma to żadnego związku z koronawirusem. Chyba prawdę powiedział, rzec by można kurczę pieczone, gdyby tylko ono wchodziło w grę.
Mikrob zaś zmieni chyba sposób myślenia o naszej polityce. Okazuje się bowiem, że to co “mojsze” nie ma najmniejszego znaczenia w konfrontacji z wyzwaniami, jakie przed władzą stawia rzeczywistość. Niezależnie więc od tego kogo i dlaczego reprezentant suwerena nazywa komunistą, jeżeli rządzi, musi mieć zdolność sprawowania władzy, a nie tylko radość z wymyślania przeciwnikom.
Zaczyna się zatem nowa era. Bezmózgi wirus, odzwierzęcy w dodatku pokazuje, że polityka to nie tylko spychanie części rodaków w odmęty elementu animalnego, czy drugiego sortu, ale podejmowanie decyzji, za które się ponosi odpowiedzialność.
I to nie taką, jakiej w warunkach organizacyjnej fikcji nie ponoszą stratedzy, kierujący z tylnego fotela.

sobota, 14 marca 2020

Korzyści

— Jeden poseł PiS, pan Krasnodębski cieszy się, że koronawirus odmłodzi nam społeczeństwo. Rząd ustami minister Emilewicz widzi w wirusie szansę dla przedsiębiorców. Po co my w ogóle zwalczamy koronawirusa, skoro on tyle pożytków nam może przynieść? — pisze Roman Giertych.
Przed bankomatem stoi kolejka babć, starających się tam pobrać gotówkę. Ponieważ niesporo im idzie, kolejka się wydłuża. Usiłowania kończy deszcz. Lepiej bowiem zaufać bankowi niż własnej odporności. Tym bardziej, że ministrowie zapewniają, iż pieniędzy w bankomatach nie zabraknie. Ręczą prezesi banków. A kto jest od nich bardziej wiarygodny? 
Granice będą zamknięte przez 10 dni. Prawie jak w Ameryce. Cudzoziemcy zostaną u siebie a powracający z wojaży Polacy trafią do kwarantanny. Gastronomia przestanie funkcjonować jak dotychczas, w ogóle zebrania powyżej pięćdziesiąt osób są zawieszone.
Z radia zaś płyną nauki jak się zachować w przypadku konieczności pozostania dłuższy czas w domu. Okazuje się, że nawet ewentualna głodówka przedłuży nam tylko życie. Zresztą koronawirus też już napotka mieszankę leków przeciwmalarycznych i zwalczających HIV. I może się od tego cofnąć.
Informacje się zatem nie tylko mnożą, ale też interferują. Lepiej więc widać korzyści. Wszak to dobrze, że społeczeństwo się odmłodzi, zbankrutują firmy, które i tak są nikomu niepotrzebne, a głodomory przedłużą sobie życie.
No i naprawdę posiedzimy sobie w domu. Nie ma więc powodów do utyskiwania.

piątek, 13 marca 2020

Europa

— Nie informujemy o wszystkim, aby nie wzniecać paniki. Nie dlatego, że ukrywamy prawdę — taką mniej więcej opinię, stojąc na tle jakiejś pompatycznej tablicy, wyrażało dwoje besserwissersko się prezentujących dygnitarzy z Podkarpacia.
Mamy tu istotę monocentrycznego obiegu informacji. Wolność słowa? Furda. Szacunek dla suwerena? Prawda? Również. Ważne jest należyte sterowanie emocjami.
Rzecz otwiera pole dla plotek, spiskowych teorii i najbardziej absurdalnych zachowań. Bo, jak niegdyś mówił ruski inżynier, któremu wytknięto kłamstwa sowieckiej propagandy, “paka nie lzja” — na razie nie można. Naród musi dojrzeć.
W tej sytuacji trudno się dziwić babinom, zgiętym pod ciężarem mąki, kaszy, soli i czego tam jeszcze, kupowanych na zapas. Wszak minister powiedział, że nie planują zamykania sklepów.
Gratulacje więc należą się zarówno suwerenowi jak i jego wyrazicielom. Wart Pac pałaca.

czwartek, 12 marca 2020

Aureola

Zamknięto szkoły i uczelnie. Teatry oraz filharmonie też i już przedtem. Koronawirus nadszedł. Ale my silni, zwarci i gotowi damy mu odpór. Tradycyjnie, w trzy dni. Bo na przykład Poznań kombinezony i maski ma właśnie na trzy dni. A jego mieszkańcy słyną w Polsce z zapobiegliwości.
Ogłaszając decyzję o zamknięciu szkół itd. nasi ministrowie oświaty, nauki i kultury zademonstrowali obowiązujące od zaraz powitanie. Nie podaje się ręki. Należy się trącać łokciem. Dotąd tak dawano do zrozumienia, że ktoś trzeci został wystrychnięty na dudka. Dziwne. Skąd im to właśnie przyszło do głowy?
Nie zamknięto kościołów. Ba, liczba nabożeństw ma być nawet podwojona. Dzięki temu wzrośnie wzajemna odległość wiernych. Tutaj mamy komentarz Tomasza Lisa. “Rozumiem, że kościół boi się strat finansowych. Ale czy życie wiernych, do tego najbardziej narażonych starszych ludzi, nie powinno być jednak ważniejsze”? — napisał na Twitterze.
Brakuje też pieniędzy. W Poznaniu miasto wyasygnowało środki na powiększenie liczby miejsc w lecznicach dla chorych zakaźnych. W Kielcach największy szpital wstrzymał operacje z braku środków dezynfekcyjnych. Mamy tysiąc sześćset testów na obecność wirusa. Jak twierdzi Tomasz Lis, Niemcy ich mają dwieście tysięcy. Dziwne jednak, że brakuje też rozporządzeń wykonawczych dla ustawy antywirusowej. Przecież to nic nie kosztuje.
Rząd ma jednak swój sukces do świętowania. Odzyskał TVP. W związku z tym Roman Giertych pisze, że chciał “pogratulować PAD. To piękne jak bardzo Pan kocha pokorę i upokorzenia. Dotychczas taka postawa u polityków była rzadka, a Pan wzniósł ją na wyżyny. W sprawie TVP ta pokora jest na granicy masochistycznego samowyniszczenia”. “Jak człowiek, którego ogrywa jak dzieciaka Kurski, ma być skutecznym graczem wśród Trumpów, Putinów, Macronów i pańMerkel. Potrzebujemy zawodowca” — napisał Tomasz Lis.
Mimo więc przyznania nam prawa do bezpiecznego powitania wczoraj mieliśmy pechową środę. Smutek ogarnia. A taka była piękna pogoda...

środa, 11 marca 2020

Cyrenaizm

Media zaprezentowały “Balladę Milanowską”, której autorstwo jest przypisywane szefowej sztabu Andrzeja Dudy. Rzekoma autorka niewybrednie naśmiewa się tam z Prezesa. Podobno należała przedtem do KOD-u, a teraz mimo to prowadzi kampanię wyborczą prezydenta, mocno przecież krytykowanego przez Komitet Obrony Demokracji.
W reakcji na doniesienie Jolanta Turczynowicz-Kieryłło napisała, że "Nierzetelne teksty GW to kolejny atak na mnie i moją rodzinę. Zawierają niedomówienia, manipulacje i kłamstwa. Oparte głównie na perfidnych plotkach ludzi związanych z Platformą i KOD."

Rzecz wygląda tak zabawnie, że wedle znawców genealogii krewny Prezesa, Roman Giertych złożył mu propozycję pisząc: “Jakbyś drogi Kuzynie potrzebował adwokata do pozwania szefowej sztabu PAD za mowę nienawiści i nawoływanie do zbrodniczego Ciebie upieczenia to wal do mnie jak w dym. Po starej znajomości pozwiemy ją za darmo. Nie chciałbym żyć w kraju, gdzie mego Kuzyna ktoś upiekł”.
Publikatory obiegła też wczoraj informacja o wywiadzie Mariana Banasia dla Dziennika Gazety Prawnej. Wszędzie w tytule jest wybite zdanie, że w krakowskim hotelu na godziny, zainstalowanym w jego kamienicy, wynajętej od niego przez osoby trzecie “nocowało wielu polityków i ministrów. Tworzono w nim nawet Alior Bank”.
Wydawałoby się, że w środowisku osób przejętych wyznawaną ideologią, w warunkach jawności polityki oportunizm to nieprzydatny sposób na funkcjonowanie. Aliści kiedy to wódz ustala, co dobre a co złe, wszelkie normy muszą ulec zawieszeniu. Również te, których władza nie kontroluje. Nic więc dziwnego, że w postępowaniu wielu beneficjantów dobrej zmiany celem się staje osobista korzyść, jeżeli nawet nie chwilowe doznanie.
Takie więc mielibyśmy czasy i taką gminę. Wszak nikt nie jest w stanie dopilnować wszystkiego. Sprzeczność zatem między ideologią i autokracją jest jednak nieprzezwyciężalna. Stąd się zapewne wywodzą liczne wpadki dobrej zmiany.

wtorek, 10 marca 2020

Feminiści

Z historii Kurskiego wniosek dla wszystkich funkcjonariuszy władzy i jej kelnerów: możecie dla PIS zaprzedać się diabłu, robić rzeczy hańbiące, stracić szanse na uścisk dłoni ludzi przyzwoitych, ale bezpieczeństwa wam to nie zagwarantuje. Będzie potrzeba, to i wasza głowa poleci.” Tak napisał Tomasz Lis i trudno mu zaprzeczyć.
Mamy już u nas wszystkie elementy, występujące w autokracji. Dobra zmiana uniemożliwia opozycji wpływ stanowienie prawa. Sejm jest zdominowany przez większość, która sama decyduje o regulacjach, nie bardzo się oglądając nawet na Konstytucję. Karanie niezawisłych teoretycznie sędziów, nawet za stosowanie się do prawa, staje się elementem dobrozmiennego ustroju. Media publiczne, a niektóre prywatne też, coraz bardziej są podporządkowane władzy.
I miałaby się nasza autokracja dobrze, gdyby nie jej funkcjonariusze. Człowiek zawsze ma naturalną skłonność do wysuwania się na czoło. Gdzie nie decydują względy merytoryczne, mężczyźni nie stronią od przemocy, kobiety zaś od intryg. Słaba płeć. Ponieważ knowania są skuteczniejsze a siłowe środki nie są we współczesnej cywilizacji akceptowane, właśnie damska broń jest w autokracji najmodniejsza. Ma ogromną zaletę. Nie bardzo wiadomo skąd lecą jej pociski. No i skuteczne są nad wyraz.
Bo nie przypadkiem “Chłop potęgą jest i basta, ale większą jest niewiasta” [Sztaudynger].

poniedziałek, 9 marca 2020

Sztuka

A to Polska właśnie [Wyspiański].
WOŚP znowu zebrała więcej, niż w ubiegłych latach. I znowu miała chyba więcej hejtu niż przedtem. Nie tylko zbojkotowała ją TVP, ale odstąpiły służby mundurowe, czyli państwo pokazuje jej odpowiednik paluszka znanej wyrazicielki jedynie słusznej linii.
Wszystko to wbrew prezentowaniu przez Jurka Owsiaka politycznych preferencji. Zdecydowanie nie jest konserwatystą, jak o sobie uważają szafarze 500+. Z badań przeprowadzonych przez Orkiestrę wynika, że mimo to ich zwolennicy też nie skąpią datków.
Finał ubiegłorocznej akcji zbiegł się z przeznaczeniem dwóch blisko miliardów złotych na jedynie słuszną propagandę, która wedle prezydenta poprzez promocję zdrowego stylu życia również zapobiega nowotworom.
Teraz więc chyba wiadomo, czemu służy disco polo. Chociaż może jednak nie. Wprowadził je bowiem na dobrozmienne salony dygnitarz, który w zamian za podpisanie hojnej dla jego firmy ustawy traci właśnie pracę. Może więc z TVP zniknie artysta, co twierdzi, że prezydent ma w ustach pyłek kwiatowy?
Dziwne to wszystko. Mamy bowiem z jednej strony niepodważalny sukces WOŚP i z drugiej wojnę wewnętrzną pseudokonserwatystów. Musi to powodować mętlik w głowach ich zwolenników. Buduje też zdumiewający obraz postawy naszego społeczeństwa. Ono przecież równocześnie wspiera znienawidzonego i nienawidzących.
Ot szkopuł. Dzielą Polaków od lat i...

niedziela, 8 marca 2020

Paciep

Najpierw media komentowały decyzję prezydenta z piątku. Małgorzata Kidawa-Błońska mówi, że był on dniem hańby. Władysław Kosiniak-Kamysz słusznie stwierdził w tym kontekście, że żądanie przekazania pieniędzy na dobry cel nie jest populizmem. Robert Biedroń podpisanie kontrowersyjnej ustawy uważa za przejaw tchórzostwa.
Profesor Matczak skomentował to jeszcze ostrzej. "PAD: żądanie, by 2 mld zł. wydać na onkologię zamiast na TVP, było „NIEPRZYZWOITE”. Czas, by Prezydent, jak inny wielki lingwista, zaczął pisać nowy słownik naszego języka, w którym swobodnie nada słowom nowe znaczenia. Według jego definicji warto będzie być nieprzyzwoitym" — napisał na Twitterze.
Jacek Kurski wcześniej jeszcze stwierdził, że gdyby nie jego stacja, to "bardzo wielu Polaków miałoby problemy z dostrzeżeniem prezydenta". Pocieszył go Roman Giertych, pisząc “Nie martw się Jacku. Twój następca będzie z pewnością tak samo zakłamanym łajdakiem jak ty. Przekaz się nie zmieni”.
W plotkarskich portalach pojawiło się też tłumaczenie, jakoby dymisja Jacka Kurskiego była spowodowana tym, że TVP nie ukryła występu małżonki prezesa PSL-u, której spontaniczność i medialny potencjał znacznie przekraczają to, czym może imponować obecna pierwsza dama.
Potem już koronawirus rozparł się na ekranach. Dowiedzieliśmy się więc, że w szpitalach brakuje ubiorów ochronnych dla personelu opiekującego się ofiarami zarazy. Zgodnie z przepisami trzeba je wyrzucać po każdym użyciu. Robi się to nawet kilka razy dziennie. Tymczasem hurtownie już teraz dostarczają je skąpo i zastawy bywają niekompletne. A liczba chorych jest na razie niewielka.
Dowiedzieliśmy się też, że sąd w Karlsruhe odmówił ekstradycji Polaka podejrzanego w kraju o oszustwo. W wyniku wejścia w życie ustawy represyjnej sędziowie niemieccy nie mają pewności, czy jesteśmy w stanie zagwarantować sprawiedliwy proces. Wedle wielu tak właśnie wygląda prawny polexit.
Ale w ogóle byczo jest. I pieniędzy też starczy. Będzie i na walkę z koronawirusem i z rakiem. Wszak budżet mamy bez deficytu i prezydent z premierem wygospodarują nie dwa a trzy miliardy.

sobota, 7 marca 2020

Pułapka

...trwaj chwilo, o chwilo, jesteś piękna! [Goethe]
Zawetuje, czy nie? Ma czas do północy. Tak się wczoraj media emocjonowały losem dwóch miliardów, przeznaczonych przez dobrozmieńców dla TVP, a wedle opozycji bardziej potrzebnych chorym na raka. Ba, ofiarom koronawirusa też.
Jak by prezydent ustawę zawetował, pozbyłby się podejrzeń o “adrianizm” i, niestety, telewizja publiczna co najmniej, bo i dobra zmiana by się poczuła urażona. Skutkowałoby to ograniczeniem ich gorliwości we wspieraniu kandydatury Andrzeja Dudy. On zaś nic by w zamian od oponentów nie uzyskał, bo i tak ma u nich krechę.
Kiedy by podpisał, dalej by doświadczał różnych afrontów od swoich. Wszak nieformalny władca nigdy nie lubi osoby formalnie pełniącej władzę. Jego chwalców również. Przecież oficjalnie stale musi zajmować za nią drugie miejsce.
Nic dziwnego, że prezydent zwlekał. I to pomimo listu od Jacka Kurskiego, w którym ów oddaje mu się do dyspozycji. Wszak dotychczasowy stan zawieszenia był optymalny. Podejmowanie decyzji zawsze się wiąże z koniecznością ryzykowania. Rzec by można odsłania poziom niezłomności decydenta. Wszystko też komplikuje fikcja organizacyjna. Pełniąc w niej formalnie władzę, ponosi się odpowiedzialność za cudze błędy.
No i stało się. Prezydent się nie odłamał od woli Prezesa. Co będzie teraz? Ma przecież mnóstwo do odrobienia wobec opinii publicznej. Dobra zmiana też łatwo nie zapomni upokarzającej niepewności, przeciąganej do ostatniej chwili. Może nawet uzna, że będzie dla niej lepiej, jak opozycja wygra wybory prezydenckie? No i odwołany prezes TVP nie pozostanie bezczynny.
Każda chwila ma koniec. Zwłaszcza piękna.

piątek, 6 marca 2020

Caryzm

Z czego się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie [Gogol].
Strach przed koronawirusem spowodował w aptekach wzrost cen na środki dezynfekcyjne. Oficjalny głos z ekranu uznał to za nieetyczne. Tymczasem pigularze postępują zgodnie z prawami rynku i podnoszą ceny, aby uległy ...obniżeniu.
Dobry bowiem polityk natychmiast by zmniejszył podatki na wytwarzanie i obrót deficytowym produktem. Ten by się nie tylko pomnożył, ale i rozchodził jak świeże bułeczki. Konsument by był w siódmym niebie, tanio kupując czego pragnie, apteki by skorzystały na obrocie, fiskus by odnotował wzrost przychodów. Wszyscy więc by byli zadowoleni.
A co zrobi zły polityk? Ogłosi niemoralność aptekarzy, naśle na nich kontrole jakichś urzędów o wymyślnych nazwach, zatrudniających świeżo najętych znajomków i w mediach obwieści pojawienie się układu. Pożądanego towaru nie będzie, mimo że ludzie się tłoczą w kolejkach. No i wszyscy wtedy klną na władzę.
Taki jest los ideologów, którzy oczywiście nie mają pojęcia, że go znoszą ochotniczo. W przeciwnym wypadku nie byliby sobą.

czwartek, 5 marca 2020

Koronawirusomachia

Mamy go. Koronawirusa. Jest jeden potwierdzony przypadek, ponad sześćdziesiąt osób hospitalizowanych z powodu podejrzenia o chorobę i trzysta pozostaje w kwarantannie. Dołączyliśmy do państw świata. Jak zwykle na końcu. Ale rzecz dotarła do nas z Zachodu. Czyli nie jesteśmy pod wpływem wschodnich miazmatów. Mamy dowód. No i, jak mówią, przygotowani jesteśmy jak mało kto. Także międzynarodowy zespół pod kierownictwem naszej rodaczki jest bliski opracowania stosownej szczepionki.
Jak zauważył profesor Król nasze nowe elity polityczne charakteryzuje paternalizm, nacjonalizm, klerykalizm i banalizm patriotyczny oraz rozdawnictwo. To ostatnie jest jedynym praktycznym elementem, który się im sprawdził w działaniu. Reszta nie bardzo. Wszak od lat nie przybył nam ani jeden kilometr autostrady, nie ma mieszkań plus czy nawet bezpłatnych leków dla seniorów. O elektrycznych samochodach nie ma mowy. Ale jest 500+ i cały szereg korzyści dla przychylnych mediów.
Teraz na to wszystko napadł zamorski wirus. Trzeba by go jakoś tam zwalczać. Tymczasem nie ma respiratorów, bo NFZ nie płacił odpowiednio za procedury. Szpitale są pozajmowane przez chorych. Nie bardzo jest gdzie układać nowych, zwłaszcza zakaźnych. W ogóle organizacja nie jest najmocniejszą stroną obecnej ekipy. Ale robi się wszystko, żeby “na dzień dzisiejszy” “zabezpieczyć zdrowie”. Strażacy przed szpitalami próbnie stawiają “takie dmuchane namioty”, dwa, aby w razie potrzeby potrafić więcej takich zbudować. No i może dobrozmienni marszałkowie znów ograniczą wycieczki do Sejmu. Zawsze im przeszkadzały.
Władza więc jest mocna. W gębie na pewno. Ale zadowolenie z siebie też wspiera odporność. Nic więc nie pozostaje nam innego, jak wierzyć dobrozmieńcom, że odniosą sukces w koronawiruśnej batalii. Miejmy tylko nadzieję, że nie 1:27.
Bo jak tak, to suweren na długo przestanie być paternalistyczny, nacjonalistyczny, klerykalny, powierzchownie patriotyczny oraz łasy na datki. Natychmiast też sobie uprzytomni, dlaczego i w czyich oczach uchodził za “głupi lud”. Żarty się skończyły.

środa, 4 marca 2020

Kampanila

Niezła sztuczka. Jak głosi kolejny przeciek PAD występuje do Prezesa z propozycją kompromisu. Podpisze ustawę o dofinansowaniu TVP przez budżet, jeżeli PiS usunie Jacka Kurskiego z prezesury. Prezes się nie zgadza. Prezydent więc nakłada veto na ustawę. Opozycja, która go wzywała do takiego czynu bez uprzednich warunków, zostaje na lodzie. Telewizja zaś potem może sobie dostać pieniądze, przecież dobra zmiana władzy nie traci.
Wilk więc pozostanie syty i owca cała. Najbardziej w tym wszystkim zyska PAD, który może teraz swobodnie podwoić natężenie niezłomnej mimiki. Teraz na pewno pozostawi w tyle Duce, wedle wielu przodującego dotychczas w tym względzie. W dodatku okazało się, że zaraza przyszła i do nas.
Najważniejsze bowiem jest wrażenie, które wywołuje rzeczywistość. Publika najczęściej wie, że dzwonią, ale gdzie, już nie bardzo. Konkurencja więc dla każdego newsa jest znacząca. Lepiej więc te bulwersujące  nowości podawać, jak to się modnie mówi, w pakiecie.

wtorek, 3 marca 2020

Ostrze

Jesteśmy przygotowani. Przy pustych ławach Zjednoczonej Prawicy minister zdrowia drzemiącemu prezydentowi i Wysokiej Izbie przedstawił kalendarium rozwoju epidemii w świecie. Projekt stosownej ustawy, która ma ją zablokować, przewiduje też wydawanie przedsiębiorcom nieodwołalnych, ustnych poleceń przez wojewodę.
— Rząd reaguje przesadnie, bo przedtem był bierny — w takim sensie mówił Robert Winnicki o walce z koronawirusem. — Co z gospodarką? — dodał. — Czy w urzędach odwiedzanych przez licznych interesantów są przynajmniej możliwości dezynfekowania rąk? — pytał poseł Protasiewicz.
— We Włoszech pierwsze działania podjęto dzień po odkryciu pierwszego przypadku zakażenia — poseł Piecha relatywizował zwłokę władz. Pojawiły sie też sugestie, że Unia kontestuje poczynania naszego rządu.
— Siła państwa tkwi w zaufaniu obywateli. Jeżeli władza dla ratowania się przed zakażeniem zaleca im rozcinanie biustonoszy, to sama jest winna upadkowi swego autorytetu i słabości — tak mniej więcej mówił Bartłomiej Sienkiewicz.
Teraz wiadomo dlaczego dobra zmiana nie chce politycznego wykorzystania zarazy. Odsłoniła ona jej miękkie podbrzusze, które w dodatku nadal jest bardzo kiepsko chronione. Bo wprawdzie chromanie władz to wedle ostatnich wypowiedzi nie jest już “winatuska”, ale wina Unii tak. Mamy więc stary schemat: elity są złe, narzucają nam moralność, której same nie przestrzegają. W międzynarodowej bowiem skali elitą jest Unia.
Rzecz wygląda żałośnie. Dokonano wymiany establishmentu, obserwujemy jego materialną (chociażby przez rotację prezesów w spółkach skarbu państwa) oraz już miedzygeneracyjną reprodukcję. Minęły bowiem lata od podjęcia dzieła dobrej zmiany.
Stale jednak mamy do czynienia z tym samym sposobem argumentacji, opartym na wrogości do elit. Tyle tylko, że teraz ich niekompetencja zaczyna godzić w aktualną władzę. Staje się łatwym celem, kiedy musi się zmagać z realnym problemem, nie wydumanym przez propagandystów.
Pozostaje więc tylko mieć nadzieję, że koronawirus tworzy problem bardziej medialny od rzeczywistego.

poniedziałek, 2 marca 2020

Zmiana

Jeżeli jeden ze zwolenników przeciwnej opcji okazał się niegodziwcem, to znaczy, że wszyscy są tacy. Jeżeli ktoś ma zdradziecką mordę, to nie tylko należy do elementu animalnego, ale nie ma też racji, cokolwiek powie. Chyba że jego wypowiedź będzie zgodna z tym, co ostatnio wyraził Prezes. Ostatnio, bo poprzednie preześne stwierdzenia mogły być całkowicie odmienne.
Tak to wygląda w dobrozmiennej propagandzie i ma swoje skutki. Kiedy bowiem Polska miała być w ruinie, istniało prawdopodobieństwo, że nowa ekipa uruchomi jakieś rezerwy i w pojęciu cyników albo mądrych inaczej warto było na nią głosować, bo mogła coś dodać niezależnie od stanu gospodarki. Stało się, rozdzielono 500+. I było lepiej!
Teraz już nie ma na to szans. Wyczuwa to każdy, chociażby wysłuchując słownej ekwilibrystyki wyrazicieli dobrej zmiany. Jeżeli więc po PO i PSL-u została ruina, to co jest teraz?
Nic dziwnego, że konkurenci dobrozmieńców zaczynają brać górę, chociażby wskazując rzeczywisty stan rzekomo zrównoważonego budżetu. Ich argumentacja napotyka na ataki, bo nie odpowiada stwierdzeniom tych, co to dla przyznania sobie nieomylności nazwali się biało-czerwoną drużyną. W rytualne jednak uzasadnienie racji wielu nie już wierzy, nawet wbrew jakimś przyszłym czternastym i piętnastym pensjom emerytów, już teraz dręczonych wzrostem cen. Wystarczyło przecież tylko zapobiec inflacji.
No i taki jest właśnie los ideologii. Jej twórca typuje środowisko zdolne do wiary w realność jedynie słusznej recepty na szczęście i pomyślność. Kiedy jednak przepis traci swe walory, nie można go porzucić, bo to oznacza odrzucenie całej “nauki”, a ta jest niepodważalna. Odstępuje więc od niej “wiaruchna”, pozostawiając guru na lodzie. Czyli ujawnia się bomba, którą każda ideologia zawsze, własnoręcznie rzec by można, pod siebie podkłada.
W potocznym języku mówi się, że przesadzili. A każda przesada łatwo konkuruje z najgorszym z błędów. Skutki więc będą niebawem. Fatalne nie tylko dla dobrej zmiany.

niedziela, 1 marca 2020

Spiętrzenie

Profesor Markowski stawia prawdopodobną dość tezę. Oto może Prezesowi nie zależy na wygraniu wyborów prezydenckich przez Andrzeja Dudę. Po objęciu stanowiska przez innego polityka niż własny i niezłomny oraz apolityczny oczywiście, nastąpi kohabitacja, czyli zgniły kompromis, bałagan.
Rzecz jest zatem atrakcyjna dla dobrej zmiany. Pozwoli bowiem na następcę Andrzeja Dudy i jego zwolenników zrzucić odpowiedzialność za gospodarczy kryzys, który na pewno nastąpi. Chociażby w wyniku pandemii koronawirusa.
Dalej, po wygraniu kolejnych wyborów parlamentarnych, osiągniętemu dzięki obciążeniu przeciwników skutkami bessy, daje szansę dalszych rządów i polityczne skonsumowanie wzrostu gospodarczego, jaki niezawodnie potem nastąpi. Wynika z tego, że może profitować “Łamanie instytucji, brak respektu dla norm i reguł, pogarda dla kultury kontraktu i cywilizowanych metod”.
Zdaniem profesora problem może tu stworzyć Rosja. Jest ona niewątpliwie zainteresowana koniem trojańskim w Unii Europejskiej, jaki tworzy dobrozmienna Polska. Może zatem poprzez internetowych trolli wspierać wysiłki dla utrzymania status quo ante.
Jego specyfikę ilustrują też słowa Sebastiana Kościelniaka, kierowcy sławnego seicento, który na wczorajszej konwencji Małgorzaty Kidawy-Błońskiej podał kwintesencję swej kolizji z limuzyną, dowożącą premier Szydło do domu: “nie zderzyłem się z samochodem, zderzyłem się z władzą”.
Możliwe też, że jakaś część “biało-czerwonej drużyny” jest zdecydowana zakończyć dzieło i poprzez przegrane wybory wyplątać się z konieczności popełniania oczywistych błędów. Trudno jednak zaprzeczyć tezie o mniej bezinteresownych celach, prawdopodobnie stawianych sobie przez polityków PiS.
Kiedy się jednak rozpatrzy całe spektrum naszej polityki, pojawia się też zastrzeżenie dla przedstawionej tu argumentacji. Oto przegrana Andrzeja Dudy może oznaczać wzmocnienie koalicjantów PiS-u i zmniejszenie władzy Prezesa. Na pewno by do tego zmierzał?
Ciekawie się rozwija nasza polityka a krótka kampania wyborcza nadaje dramatyczne tempo zdarzeniom. W wyniku tego powody do utyskiwania na ciekawe czasy ukazują także swoje granice.